Rok 2021. Optymizm jeszcze w… TV PiS Jacka Kurskiego!

Jak długo pojedziemy na tej fikcji? 

Przyszedł rok 2021. Wszyscy życzyli sobie szybkiego powrotu do normalności, szczególnie ci, którzy specjalnie nie wierzyli w zjadliwość tajemniczego wirusa, ci, którzy go przeszli bezobjawowo lub w sposób łagodny, ci, którzy buntowali się i buntują przeciwko restrykcjom w postaci noszenia maseczek i zamykania społeczeństw w czterech ścianach. W chwili obecnej szczepienia preparatami, oferowanymi przez globalistów, ruszyły pełną parą – w Polsce podobno zaszczepiono już cały personel medyczny, a służba zdrowia zaczęła funkcjonować i przyjmowani są już pacjenci na planowe operacje.

Deficyt Polski w 2020 r. był najwyższy w historii. Co tu mówić – polski rząd zastosował wariant, sugerowany przez wielki kapitał i zamroził skutecznie gospodarkę prawie na cały rok, z uwzględnieniem okresu wakacyjnego, kiedy prawie cały kraj ruszył na wypoczynek, zaś wszędzie widać było tłumy ludzi i wielki optymizm. Deficyt budżetowy za rok 2020 wyniósł  110 mld zł, co może robić wrażenie. Jest większy niż „dziura Bauca” z 2001 r., która posłała do piachu koalicję AWS-u. Z dodatkowymi zobowiązaniami wychodziło na to, że co miesiąc Polska uzyskiwała 18,6 mld zł dodatkowego deficytu. Rok 2020 przyniósł również informację o dochodach państwa, niższych o ponad 36,7 mld zł. By zrozumieć, o jakiej skali dochodów mówimy, warto pamiętać, że program rodzina 500+ kosztuje rocznie ok. 41 mld zł. Kwota 110 miliardów deficytu to kwota bazowa. Do owych 110 mld zł musimy dodać wydatki finansowane z funduszu COVID w BGK, tj. tylko do dzisiaj ponad 50 mld zł, a na cały rok ok. 100 mld zł. Ponadto należy uwzględnić wydatki z tarczy finansowej PFR, na dzisiaj jest to ok. 61 mld zł, ale też w planach jest 100 mld zł.

Budżet  Polski na rok 2021 został uchwalony. Optymistycznie wskazano dochody państwa na kwotę 404,5 mld zł, a wydatki 486,8 mld zł. 82,3 mld zł deficytu to środki, które wzmocnią rozwój gospodarki w przyszłym roku. Wszystkie programy socjalne zostają zachowane, a dodatkowo 14 emeryturę dostaną emeryci! Zgodnie z aktualnymi prognozami, na koniec roku 2020 należy oczekiwać recesji gospodarczej i ujemnej dynamiki PKB na poziomie -3,3 proc., a następnie dodatniego tempa wzrostu 4,0 proc. w roku 2021 i 4,5 proc. w roku 2022. Ministerstwo Finansów chyba już nie jest w stanie rolować i wkładać zobowiązań pod dywan – wyłożyło karty na stół.

W 2021 dług publiczny Polski ma wynieść historycznie wysoki poziom 64,7 proc. PKB, co według naszych szacunków nominalnie oznacza przekroczenie magicznej bariery 1,5 biliona złotych. Na koniec 2019 r. dług wynosił 46 proc., co oznacza, że w ciągu dwóch lat zwiększył się on o 18,7 pkt. proc. Kilka lat temu dług sięgnął 56 proc., rząd Donalda Tuska musiał dokonać rozbioru OFE a w kraju ówczesna opozycja (Prawo i Sprawiedliwość) grzmiała, iż RP upada… 64,7 proc. długu według wyliczeń unijnych, względem PKB przybliża nas do krajów z wyższym zadłużeniem, a oddala od prymusów takich, jak np. Estonia czy Czechy. Te dwa ostatnie państwa w 2019 r. mogły pochwalić się zadłużeniem w wysokości odpowiednio 8 i 30 proc. Polskie liczenie długu wewnętrznego różni się od unijnego, gdzie dług unijny w tym roku przekracza 3/5 polskiego PKB, czyli konstytucyjny próg zadłużenia naszego kraju.

Polski dług nie wlicza do niego instytucji takich, jak Bank Gospodarstwa Krajowego, czy Polski Fundusz Rozwoju. A to z kolei oznacza, że dług  wydatków BGK i PFR nie obejmuje i jest o obligacje, zaciągnięte przez te instytucje (na walkę z pandemią), niższy. Dla przypomnienia, w Konstytucji z 1997 r. przewidziano trzy progi ostrożnościowe: od 50 proc. PKB (który zawiesił rząd Donalda Tuska, wprowadzając regułę wydatkową, zawieszoną z kolei obecnie przez rząd Mateusza Morawieckiego), 55 proc. i 60 proc. Po przekroczeniu środkowego progu rząd ma obowiązek wstrzymać się ze wzrostem wynagrodzeń urzędników, waloryzować emerytury do wysokości inflacji, zamrozić niektóre budżety i zakazać udzielania nowych poręczeń. Gdyby sytuacja budżetowa pogarszała się jeszcze bardziej i dług publiczny osiągnąłby 60 proc. PKB – czyli zostałby przekroczony tzw. III próg ostrożnościowy – rząd musiałby tak ściąć wydatki, by przyjąć budżet bez jakiegokolwiek deficytu.

Koszty zabawy w pandemię Prawo i Sprawiedliwość rozłożyło i wcisnęło w niewliczone do długu krajowego: Bank Gospodarstwa Krajowego (112 mld zł w funduszu Covid-19 po najnowszych zmianach) i Polski Fundusz Rozwoju (100 mld zł z tarczy finansowej). A także przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych (elementy tarczy antykryzysowej, jak np. postojowe) oraz właśnie budżet centralny, które już w tym długu się znajdują. Świat patrzy na Polskę przez pryzmat wskazań unijnych. Polski rząd jedzie dalej, akceptując fiskalną fikcję. Nożyce długu, liczonego przez Warszawę oraz przez Brukselę, nigdy się tak nie rozjeżdżały. I czy nadal konstytucyjne jest wypchnięcie miliardów, zarezerwowanych dla wydatków budżetowych instytucjom, których nie wlicza się do definicji krajowego zadłużenia? (Cdn.)

Roman Boryczko,

styczeń 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*