Polska – całe zło! (3)

Jak to się dzieje, że to co złe, zaczyna się w… Polsce?

Cofnijmy się wiele lat, do chwil przed wybuchem II wojny światowej. Mimo prowadzenia coraz ostrzejszej kampanii przeciw-polskiej w Niemczech – rząd II RP znosił cierpliwie różne antypolskie prowokacje i tuszował konflikty. To była polityka sanacyjna, zainaugurowana przez Piłsudskiego w 1934 r. dwustronnym paktem o nieagresji. Rząd  starał się bowiem uparcie realizować politykę „zbliżenia z Niemcami”. Swą wolę kompromisu i utrzymania przyjaźni z hitlerowską Rzeszą akcentowano zwłaszcza wzmożoną propagandą antyradziecką. Tytuły gazet kłuły w oczy hasłami „Kolos na glinianych nogach!”, gazety opisywały słabość oraz rozkład armii i gospodarki Rosji. Artykułom tym towarzyszyły różnego rodzaju karykatury, z których najczęstszą był rysunek białego niedźwiedzia, oblepionego plastrami i wspartego na szczudłach. Były i obrazki z rysunkiem świni, na których, gdy patrzyło się nań nieco z boku, pokazywał się portret Stalina. Oczywiście żadnych tego typu karykatur Hitlera wtedy nie było. Na przykład w podręczniku do nauki języka niemieckiego dla II gimnazjalnej były entuzjastyczne czytanki o dokonaniach w Niemczech, które okraszano zdjęciami Hitlera, paradnych marszy Wehrmachtu, budowy autostrad itp. Natomiast o Związku Radzieckim pisano w gazetach niezmiennie jak najgorzej.

Podobnie dziwiono się demonstrowaniu absolutnie wrogiego stanowiska do wielkiego sąsiada wschodniego i odrzucaniu jakichkolwiek ofert współdziałania i pomocy w obronie przed możliwą agresją niemiecką. Dopiero po latach zrozumiałem, że ówcześni rządzący kierowali się przesłankami prawicowej ideologii, przychylnej ideałom i wartościom głoszonym przez faszyzm, a wrogiej ideałom socjalizmu, w jakiejkolwiek bądź postaci. Gdy po krótkiej, jednomiesięcznej kampanii wojennej, zdano sobie sprawę, że Polska sromotnie ją przegrała, zaczęło się powszechne narzekanie i szukanie winnych. Obwiniano przede wszystkim władze państwowe za słabą, zacofaną gospodarkę, brak przygotowania do wojny, okłamywanie społeczeństwa, beztroskę rządzących itp. Złorzeczono na Francję i Anglię, które poza formalnym, wymuszonym wypowiedzeniem wojny Niemcom, niczego nie zrobiły, by pomóc militarnie napadniętej Polsce. Obruszano się też na Rosję, że nie wsparła nas, mimo deklarowanej przedtem ostro wrogości do Niemiec hitlerowskich.

We wrześniu 1939 r. brytyjskie lotnictwo nie zbombardowało Berlina, a armia francuska nie podjęła ofensywy przeciwko III Rzeszy, choć ówczesna Polska weszła w sojusz tak stabilny, że budził podziw wśród naszych sąsiadów. Adolf Hitler jak i Józef Stalin wiedzieli, iż nikt za Polskę ginąć nie będzie. Prawdziwe powody, dla których Anglicy i Francuzi nam nie pomogli, dla których nawet nie podjęli próby wywiązania się z zawartych porozumień, do dzisiaj pozostają niejasne. Chyba iż ktoś uwierzy w baśń, że nie pomogli, bo nie byli przygotowani do wojny i potrzebowali czasu – jak to ujął Churchill – na wzmocnienie swego wału obronnego. W Polsce co prawda pojawiały się głosy – żeby nie ufać Francuzom, a najlepiej nie ufać nikomu, ale ich nie wysłuchano.

 

***
Dr Józef Hieronim Retinger  i jego koledzy z Front Morges, (ośrodek polityczny, powołany do życia w połowie lutego 1936 r. w szwajcarskiej siedzibie Ignacego Jana Paderewskiego, nad Jeziorem Lemańskim, skupiał polityków i wojskowych z opozycji antysanacyjnej, m.in. gen. Władysława Sikorskiego, gen. Józefa Hallera, gen. Mariana Januszajtisa, Ignacego Paderewskiego, Wincentego Witosa, Wojciecha Korfantego, Karola Popiela i innych. Dążyli oni do przeprowadzenia nowych wyborów do parlamentu i samorządów, reformy społeczno-gospodarczej oraz do sojuszu z Francją, Rumunią i Czechosłowacją, przeciwstawiającego się zamiarom Niemiec) współpracujący ściśle z masonerią, planowali także zbrojny zamachu stanu w kraju. Interesy frakcyjne stały się interesami sojuszników! „Wojna będzie prawdopodobnie jeszcze w tym roku, na wschód, a nie na południe. Anglia da broń, pieniądze i pomoc wojskową, ale pod warunkiem, że Polska zmieni rządy”.

25. stycznia 1936 r. gen. Józef Haller pisał w liście do Sikorskiego: „(…) wypadki idą szybko i musimy być gotowi do wzięcia na siebie odpowiedzialności za losy kraju. Ostatni to już czas przestać działać w rozproszeniu. Trzeba co rychlej koordynować wspólne wysiłki, ustalić plan działania i przystąpić do pracy, jeżeli nie chcemy iść w ogonie wydarzeń, przed którymi naród nasz niechybnie stoi”. Anglicy i Francuzi czuli ogromną niechęć do ekipy piłsudczyków.  Pretekstem i wstępem do zdrady sojuszniczej było Zaolzie i wkroczenie tam polskich wojsk. „Choć przyznać trzeba, że Polacy są narodem bohaterskim, to jednak trudno nie zauważyć popełnianych przez nich błędów, które przez stulecia przysparzały im rozlicznych cierpień – skomentuje te wydarzenia Winston Churchill. – Teraz, w roku 1938, w związku ze sprawą tak błahą jak Cieszyn, Polacy oderwali się od wszystkich swoich przyjaciół we Francji, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. (…) Oto widzimy ich, jak śpieszą, obserwowani groźnym wzrokiem przez Niemcy, by zagarnąć swoją część plądrowanej i niszczonej Czechosłowacji”.

Adolf Hitler nie próżnował wiedząc, iż jego żądania spotkają się akceptacją zagranicznej opinii publicznej. Niemcy mówili o polskim korytarzu, oddzielającym Prusy Wschodnie od Rzeszy, czyli Gdańsku i polskim województwie pomorskim. Brytyjczycy przyklaskiwali pomysłowi, handlowali nami na rok przed Monachium, sprzedawali Polskę – tak jak Czechy czy Austrię. Nigdy by te fakty nie wyszły na jaw, gdyby Hitler nie ujawnił wszystkiego Polakom, a konkretnie Beckowi. Zdradzeni! A  jakie były wtedy konsekwencje politycznych ambicji na łonie polskiej przedwojennej polityki? W wyniku II wojny światowej i ataku Niemiec właśnie na nasz kraj, Polska straciła w konsekwencji dalszych działań ok. 20% swego terytorium (wystarczy przypomnieć, iż obecny geometryczny środek Polski znajduje się ok. 175 km na zachód od takiegoż punku z okresu międzywojennego). Obszar II RP wynosił 389,6 tys. km2 a po 1945 312,5 tys. km2. Częstą pomyłką jest np. dodawanie sześciu milionów Polaków – ofiar II wojny światowej – do trzech milionów Żydów polskich. W rzeczywistości te trzy miliony mieszczą się w tych sześciu, bo Żydzi byli obywatelami RP. W roku 1939 liczba obywateli polskich wynosiła ok. 35 mln osób. Osiem lat później były ich zaledwie 24 miliony! Naiwnością byłoby sądzić, że wystarczy te dwie liczby odjąć od siebie, by dowiedzieć się, ile było ofiar. Ale nie da się też uciec od pytania: Co się stało z tymi ludźmi?

Polska straciła najwięcej, bo ok. 20% stanu swojej ludności. Okupacja oraz działania wojenne kosztowały Polskę ówczesną astronomiczną kwotę – 634 mld dolarów. Dziś mówi się nawet o 800 mld dolarów. Po przeliczeniu po dzisiejszym kursie, daje to już prawie 3 biliony złotych strat. Dzisiejsza kwota reparacji wojennych, których chce Polska od Niemiec, to – bagatela – prawie 25 bilionów złotych.  25 bilionów złotych (25 000 000 000 000) to ogromna kwota. Jak ogromna? Łatwiej pokazać to na przykładach. Za te pieniądze można wybudować 833 centralne porty lotnicze (według szacunków jeden ma kosztować 30 mld zł). Port mógłby więc stać w każdym powiecie i mieście na prawach powiatu. Za takie pieniądze można też wybudować 12,5 tys. Stadionów Narodowych. To oznacza, że w każdej gminie można by wybudować nawet pięć takich boisk. Gdyby Niemcy zgodzili się, by co roku wypłacać Polsce 1 proc. swojego budżetu w ramach reparacji, to do 25 bilionów złotych dobilibyśmy za dwa tysiące lat. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

kwiecień 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*