Czyżby wielka wojna? Konflikt zbrojny Azerbejdżanu z Armenią

Rozgorzała na nowo agresja Azerbejdżanu na Republikę Artsakh, zwaną w języku rosyjskim Górskim Karabachem, a w azerskim Qarabag. Republikę Artsakh uznały kraje jej podobne, jak Naddniestrze, Południowa Osetia i Abchazja. Południowy Kaukaz, łączący Europę z Azją stanowił od wieków łakomy kąsek strategiczny dla głównych graczy na światowej scenie. Tak jest i teraz. Dla niektórych przepowiadaczy konflikt między Armenią a Turcją stanowi preludium do globalnej wojny. Covid-19 jest tego znakiem, albowiem przygotowuje ludność satrapii demokratycznych do wojny atomowej. Nawet nazewnictwo jest wspólne w dokumentach.

27. września 2020 na Kaukazie Południowym wybuchł ponownie konflikt między Azerbejdżanem a Armenią o sporny region – Republikę Artsakh, czyli Górski Karabach, zamieszkany prawie w całości przez Ormian. Ormianie nie zgodzili się na azerską okupację tych ziem, obwołując swoją małą ojczyznę za niepodległe państwo – Republikę Artsakh (zwaną Republiką Górskiego Karabachu). Już w lipcu bieżącego roku miały miejsce walki o Republikę Artsakh, czyli Górski Karabach.

Ostatnie działania wojenne na wielką skalę w tym regionie zostały przerwane przez rosyjską interwencję w maju 1994 r. Względny pokój trwał do lipca 2020 r.

Kryzys polityczny w Armenii w 2018 roku doprowadził do przejęcia władzy w Armenii przez pro-natowskie siły, które reprezentuje obecny  premier, Nikola Paszynian, co wyraźnie osłabiło międzynarodową pozycję Armenii w sporze terytorialnym. Swoją rolę odegrała również podwójna polityka władz armeńskich, które de facto prowadziły działania antyrosyjskie, ale zachowywały prorosyjską retorykę publiczną. Rosja od lat jest jedynym gwarantem ormiańskiej państwowości i jedyną siłą, zdolną do jej uratowania w przypadku zmasowego ataku na Armenię ze strony sojuszu azerbejdżańsko-tureckiego. Niemniej przywódcy Armenii starannie podkopali strategiczne partnerstwo z Rosją. Stąd jej powściągliwość w obecnym konflikcie. Waszyngtoński establishment, który pomógł Paszynianowi w przejęciu władzy, nie spieszy się, by pomóc swoim „nowym przyjaciołom” w Armenii. Wręcz przeciwnie, propaganda nazistowska w USA oczernia Ormian, a patrzy wyrozumiałym okiem reżim Alijewa, bowiem jest to tłusty kąsek  naftowy. Co ważniejsze, naziści postrzegają konflikt między Ormianami a Azerami o Górski Karabach jako punkt potencjalnego konfliktu między Rosją a Turcją, co jest pożądane przez nazistów z Washingtonu, aby wyeliminować wpływy Rosji na Wielkim Bliskim Wschodzie. Niestabilność na Kaukazie Południowym, blisko granic Rosji i Iranu, korzystnie wpływa na geopolityczne interesy nazistowskiego reżimu Stanów Zjednoczonych. Dlatego rząd Paszyniana nie otrzyma żadnej pomocy ze strony światowego gestapowca.

 

***

W przeciwieństwie do głupiej polityki ormiańskich politykierów, Azerbejdżan przez cały czas tworzył spójną politykę okrążania Armenii, która sama stworzyła dla siebie patową sytuację, celem przygotowania dobrego odbioru wojny z Armenią, która jest pod każdym względem słabszym państwem. Baku ściśle współpracowało z Turcją, w celu usunięcia Armenii z mapy świata. Wraz z rozwojem strategicznego partnerstwa z Turcją, która jest naturalnym sojusznikiem historycznym Azerbejdżanu, a jednocześnie stała się ona mocarstwem regionalnym na Wielkim Bliskim Wschodzie, stworzyło Azerbejdżanowi możliwość przywrócenia kontroli nad spornymi terytoriami.

Dzięki kierownictwu swojego potężnego kontrwywiadu wojskowego MIT, Turcja posługuje się najemnikami. MIT specjalizuje się w przekształcaniu dżihadystów z Al-Khaidy i ISIS w dobrze wyszkolonych, oddanych sprawie, cennych najemników, praktyków wojennych obeznanych z okrucieństwem wojny od dziecka, w wyniku agresji natowskiej dziczy na Irak, Syrię, Jemen, Libię, Somalię etc. Rząd turecki wykorzystuje ich do odbudowy swego Imperium z okresu swej świetności. Traktuje ich jako podwykonawców, zawsze gotowych do podpalania krajów. Tym razem chodzi o Armenię, a w sytuacji eksterminacji Ormian przez Imperium Osmańskie w latach 1915-1916, najemnicy stanowią optymalne rozwiązanie. Jest to też jakościowo nowa próba ich użycia przez rząd turecki. Ponieważ ludobójstwo Ormian w XX wieku jest dobrze znane na świecie, terroryści nadają się najlepiej do brudnej roboty. Ich okrucieństwo nie plami armii tureckiej ani azerskiej, a władze Baku gwałtownie dementują newsy prasowe, nazywając doniesienia o najemnikach „bzdurami”. (Cdn.)

 

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*