Ukraińcy nie odrobili swojej lekcji historii i chcą być nazistami (5)

Ukraińscy „bohaterowie walki o wolność” rozpoczęli akcje terrorystyczne, skierowane nie w stronę wojska polskiego, policji i służb mundurowych – a w stronę cywilów, nauczycieli, pacyfistów, pisarzy i propagatorów ruchów pokojowych. W ten scenariusz wpisuje się zabójstwo prof. Sydora (Teodora) Twerdochliba, który pochodził z patriotycznej rodziny ukraińskiej. Był nauczycielem gimnazjalnym, utalentowanym pisarzem i tłumaczem języka polskiego, jednym z najwybitniejszych literatów ukraińskich. Zamachu terrorystycznego na jego życie dokonano 15. października 1922 r. na stacji kolejowej Sapieżanka, k. Kamionki Strumiłowej. Twórca ukraińskiego bloku wyborczego, tzw. Chliborobów ośmielił się zaprotestować przeciw działalności nacjonalistycznych bojówek i kandydować do Sejmu. Zginął z rąk UWO za krzewienie idei zgodnego współżycia Polaków i Ukraińców.

30. lipca 1924 r. zamordowano w Przemyślu prof. Sofrona Matwijasa, a 6. kwietnia 1925 r. podjęto próbę zamachu na dyrektora gimnazjum ukraińskiego w Przemyślu, Mychajła Hrycaka. 19. października 1926 r. zabito kuratora Okręgu Szkolnego Lwowskiego, Stanisława Sobińskiego. Wszystko wskazuje na to, że mordu dokonał Roman Szuchewycz, dzisiejszy „bohater Ukrainy”, z pomocą studenta Politechniki Gdańskiej, Bohdana Pidhajnego. Zarówno zdecydowana przewaga ludności ukraińskiej w wielu powiatach, jak i brak międzynarodowego uregulowania przynależności wschodnich terytoriów do Rzeczypospolitej, były czynnikami sprzyjającymi ukraińskiej wolcie. Galicja Wschodnia miała stać się beczką prochu – nacjonaliści ukraińscy chcieli zmusić mocarstwa zachodnie do rozstrzygnięcia po ich myśli kwestii przynależności prowincji. Wysiłek, by poróżnić oba narody, był naprawdę olbrzymi i krwawy. Przemycane z zagranicy materiały wybuchowe ukrywane były między książkami, których rozwożeniem wewnątrz kraju zajmowali się najczęściej chłopi, udający się wozami lub pociągami na targi. Ukrywali je w koszach, beczkach, plecakach z żywnością. Kolportaż nielegalnych druków, ulotek antypolskich itp. odbywał się najczęściej za pomocą przesyłek listowych, w kopertach opatrywanych pieczęciami greckokatolickich urzędów parafialnych. Podpalanie domów, dobytku, stert zboża itp. (bez względu na panującą w kraju drożyznę), zamachy na pociągi osobowe, przepełnione bezbronną cywilną ludnością, składającą się zresztą w 75 procentach z Ukraińców, świadczyły o niewłaściwym, wręcz zwyrodniałym pojmowaniu walki o niepodległość.

Zatrzymani bojówkarze wypierali się przynależności do organizacji i nie brali odpowiedzialności za swoje czyny, oskarżając najczęściej niewinne osoby, nierzadko powodując ich aresztowania. Oprócz UWO i OUN w okresie późniejszym powstały organizacje o proweniencji komunistycznej (w tym także ukraińskie). Polem ich działań była przede wszystkim Małopolska Wschodnia. Ukraiński ruch nacjonalistyczny, w tym jego banderowski odłam – najbliższy ideowo-politycznie niemieckiemu nazizmowi – od lat 90. XX w. jest przedstawiany na Ukrainie jako ruch narodowowyzwoleńczy, mający przynieść Ukraińcom upragnioną państwowość. Podobnie było w latach 40. XX w. Utworzona w 1929 r. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów za głównego wroga uważała Polaków i II Rzeczpospolitą, jako uzurpatorów i ciemiężców. W jej materiałach propagandowych na drugim po Polakach miejscu wymieniano Żydów za lichwę, a na trzecim ZSRR („moskiewską komunę”) – mimo, że przecież Ukraińcy z Sowietami tak ochoczo współpracowali.

Na osobisty rozkaz premiera Józefa Piłsudskiego od 16. września 1930 r. do 16 powiatów województw: lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego wkroczyło 17 kompanii policyjnych oraz oddziały 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich. Całość dowodzona przez Czesława Grabowskiego, lwowskiego komendanta wojewódzkiego Policji Państwowej. Polska akcja policyjna zakończyła się 30. listopada 1930 r. W sumie aresztowano 1739 osób, z czego 1143 zatrzymanych stanęło przed sądem pod zarzutem udziału w zbrojnych zamachach przeciw państwu polskiemu. Mimo że znaleziono przy nich tysiące sztuk broni, amunicji i materiałów wybuchowych, co sugerowało zbrojne powstanie i szykowanie się przez OUN do programowego ludobójstwa ludności polskiej i żydowskiej, to zaledwie kilku aresztowanych otrzymało surowe wyroki. Wtedy, jak i dziś w Polsce, panował pogląd, by nie drażnić Ukraińców, bo są wszak przedpolem dla sowieckiej Rosji i będą Polakom przydatni! Większość przedstawicieli Ukraińskiej Organizacji Wojskowej zostało zwolnionych z aresztu.

Ukraińscy nacjonaliści nie mieli własnej wizji niepodległości – to miała być Ukraina wcale nie niepodległa, samostijna – tym hasłem szermowano, by zdobyć poparcie naiwnych – lecz faszystowska. Naiwne chłopstwo chyba nie spodziewało się, że „jednego pana” zastąpi wkrótce kolejny – utworzone państwo totalitarne, monopartyjne i homogeniczne narodowościowo, bez głosu sprzeciwu o hierarchicznej strukturze społecznej, podporządkowanej wodzowi, tak samo jak we włoskim i niemieckim pierwowzorze. Oba odłamy OUN, banderowski i melnykowski, nie miały przy tym niczego przeciw temu, by taka Ukraina była niemieckim protektoratem. Zginąć więc musieli również ci Ukraińcy, którzy stali na drodze do osiągnięcia tego celu: komuniści i antyfaszyści. (Cdn.)

Roman Boryczko,

wrzesień 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*