XVII Szkolna Ekspedycja, Pilchowice – Wietnam przez Knurów. (Relacja z podróży życia Emilii Szynkowskiej i Kamila Kucharza) (2)

Emilia:

Następny punkt naszej wycieczki to Hoi An, miasto lampionów i krawców. Nocą zachwycało kolorem lampionów, za dnia ubraniami i butami, robionymi na miarę. My nie próżnowaliśmy i pełni energii zwiedzaliśmy zabytki Wietnamu. Widzieliśmy mnóstwo świątyń, dom ludzi, których potomkowie mieszkają tam już od 300 lat i most z X wieku, łączący dwie dzielnice: chińską i japońską.

Kamil:

Hoi An to miasto z wyraźnie polskim akcentem. Wszystko za sprawą Kazimierza Kwiatkowskiego, polskiego architekta, który od 1981 aż do swojej śmierci pracował jako konserwator zabytków w Wietnamie. Przyczynił się do odrestaurowania Starówki Hoi An. Dzięki temu jest to obecnie jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w całej Azji Południowo-Wschodniej. W tej malowniczej mieścinie codziennie po godzinie 20:00 możemy ujrzeć niesamowite lampiony, które są puszczane po rzece Thu Bon ku pamięci zmarłych. Przez ten fakt Hoi An jest piękny w dzień i w noc.

Emilia:

W drugim dniu pobytu w Hoi An pojechaliśmy na wycieczkę do świątyń w My Son.

Kamil:

Był to Park Archeologiczny My Son, czyli największy kompleks świątyń hinduistycznych. Spacerowaliśmy tam po wielu świątyniach. Kompleks jest starszy od kambodżańskiego Angkor Wat. Na pierwszy rzut oka widać było zniszczenia po wojnach  indochińskich.

Emilia:

3-dniowy pobyt nie skończył się jednak tylko na tym. W miejscu naszego noclegu wypełniliśmy cel wyprawy, czyli naukę gotowania. Jakby inaczej pokazano nam jak robić sajgonki, omlet z krewetkami i mięsem czy makaron z warzywami.

Kamil:

To, co wyraźnie wyróżnia Wietnam na tle innych państw, to kuchnia. Zdecydowanie jest ona inna od europejskiej. W Hoi An mieliśmy okazję przygotować sajgonki, jednocześnie spełniając cel naszej wyprawy, którym był kurs gotowania. Oprócz tego mogliśmy zakosztować wielu innych potraw. Większość z nas zakochała się po uszy w wietnamskiej kuchni. 

Emilia:

Kolejny raz nocny autobus i jesteśmy w najbardziej wyczekiwanym miejscu, czyli na plaży. Ciepła woda i czysta plaża. Znów upał, ale jakoś dało się go znieść w takim miejscu.

Kamil:

Kilka dni cudownego odpoczynku w resorcie backpakerskim w Mui Ne, gdzie wśród bambusowych ścian i bliskości Morza Południowochińskiego mieliśmy okazję  naładować nasze akumulatory i spędzić czas na graniu, czytaniu, pływaniu i lenistwie. 

Emilia:

Wszystko, co dobre, szybko się kończy i po trzech dniach lenistwa, sypialnym autobusem, tym razem w dzień,  pojechaliśmy do Ho Chi Minh City, czyli dawnego Sajgonu.  

Kamil:

Ostatnim miejscem naszej wyprawy było miasto Ho Chi Minh, gdzie po licznych godzinach wędrówki zobaczyliśmy jeszcze pocztę główną w Sajgonie, zaprojektowaną przez Gustawa Eiffela oraz kościół, wzorowany na paryskim Notre Dame – zbudowane za czasów, gdy Wietnam był francuską kolonią. Trójkolorowi budowali takie katedry, aby podkreślić panowanie Francuzów na terenach Indochin. 

Emilia:

Ostatni dzień, smutek i rozgoryczenie, że to wszystko się kończy. Spakowani, już na lotnisku. Ostatnie chwile w Wietnamie. Znów lot i Polska. Cała ekspedycja minęła mi tak szybko, że nawet nie dochodziło do mnie, że to koniec. Jestem bardzo zadowolona z przygody, którą przeżyłam. Wietnam to wspaniały kraj, który naprawdę warto zobaczyć, szczególnie z taką ekipą, jak nasza.

Kamil:

17-dniowa ekspedycja była czymś fascynującym, nauczyła nas samodzielności, odpowiedzialności i zaraziła nas czymś niesamowitym – chęcią do zwiedzenia całego świata, zaczynając od Wietnamu a kończąc na afrykańskiej Etiopii.

 

Podsumowując, chcielibyśmy podziękować Partnerom wyprawy, Rodzicom uczestników i wszystkim, którzy przyczynili się do jej organizacji. Dziękujemy.

Tekst i foto:

Emilia Szynkowska i Kamil Kucharz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*