USA: pierwsze starcie w ramach wojny cybernetycznej (Sieciowej)

Wydarzenia w USA pokazują, na czym polega wojna cybernetyczna, zwana też we współczesnym slangu ideologicznym – Sieciową, która jest tylko i wyłącznie stale unowocześnianą wojną propagandową. Nic nie stoi w miejscu. Prowadzą ją mafie quasi-państwowe, które są instytucjami państwa, jak w wypadku USA znana terrorystyczna organizacja spod znaku CIA. Jest ona częścią szerszej organizacji imperialnej, w skład której wchodzą państwowe organizacje terrorystyczno-wywiadowcze z Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii. Jak donoszą od ponad miesiąca, CIA tworzyła po swojemu wybory, albowiem wycieki na ten temat ukazywały się z różnych niezależnych źródeł, powiązanych z wywiadami, które – faktem jest – prowadzą swoją politykę. Część z nich to bardzo inteligentni dysydenci, pozytywnie oceniający rządy Trumpa.

Wojna cybernetyczna polega między innymi na walce informacyjnej w Sieci, aby osiągnąć swój cel, w tym wypadku zwycięstwo swojego kandydata w biegu do prezydenckiego urzędu. Należy w tym miejscu zauważyć, że wielu multimilionerów pozwało administrację Trumpa do sądu za szkodliwą działalność administracyjną wobec ich interesów. Mieli oni duży wpływ na wydarzenia i na tyle ogromne pieniądze, żeby go zniszczyć, ale nie jako prezydenta, ponieważ w trakcie pełnienia funkcji był chroniony immunitetem. Jego biznes kulał, jak każdy inny z branży rozrywkowej, a długi rosły. Już otrzymał ultimatum od swych wierzycieli. Tym razem mu się nie uda, albowiem wypełnił zadanie, które dla niego mieli. Została wobec Trumpa zastosowana leninowska zasada użytecznego głupka. Dziś jest zbędny, zrobił swoje.

Wojna Sieciowa polega na obezwładnieniu przeciwnika, nie dając mu możliwości oddziaływania propagandowego na rzesze, jak to obecnie ma miejsce z Trumpem. Został wykluczony z Facebooka, Twittera, telewizji, wielkich stacji radiowych, kolorowych brukowców oraz prasy wielkonakładowej. Jest medialnym zerem, całkowicie odizolowanym od społeczeństwa. Snuje się tylko domysły. Jedni mówią, że widział się z Pencem, jedni, iż jest w Teksasie, drudzy, że zbiegł na Florydę, inni zaś, iż jest w Pentagonie i tak dalej. Feeria domysłów. Na pewno poważnie się obawia o swoje życie, tym bardziej, że już część jego rodziny jest prześladowana. Jednym słowem nie istnieje w Matrixie, a więc w przestrzeni medialnej, czyli propagandowo-rozrywkowej. Działanie jest zaplanowane, przeprowadzone, aby ośmieszyć Trumpa, który sam się podkłada, albowiem dobrze wiedzą przeciwnicy, iż mają do czynienia z człowiekiem o ograniczonej inteligencji, ale bardzo dobrym blagierem, który potrafi przemówić do ludzi, panować nad nimi, czego się nauczył podczas prowadzenia programów telewizyjnych i publicznych wystąpień dla masowej publiczności. Przeciwnicy nie mogą bagatelizować jego talentu krasomówczego – jest mówcą dla mas, niczym komisarz ludowy.

Rządzi po megalomańsku, bez szerszego pojęcia, ale może mieć wyczucie. Umiejętnie otoczono prezydenta USA „szczurami bagiennymi”, jak nazwali zwolennicy Trumpa jego współpracowników z Białego Domu. Trump reprezentuje określoną grupę interesów, a Biden inną. Wygrał wybory w ramach wojny Sieciowej dzięki swojej wpływowej grupie interesów. To oni poprzez Sieć okrzyknęli zwycięzcą swojego reprezentanta, Joe Bidena, a Sieć ma zawsze rację, a jak nie ma, to patrz powyżej. (Cdn.)

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*