Urzędnicze poczucie humoru. Tylko – czemu wyłącznie wobec najbiedniejszych?

100_6375Ci, którzy próbowali w poniedziałek odwiedzić Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Świdniku, rozczarowali się mocno. Zamiast comiesięcznych stałych lub okresowych zapomóg – czekały na nich zamknięte drzwi i kartka z tłumaczącym (?) ów fakt napisem. Zamiast kupić najpotrzebniejsze jadło, podopieczni MOPS-u muszą teraz prosić sąsiadów o pożyczenie kilku groszy. Czekać trzeba do środy, bo we wtorek święto.

Decydent, dzięki któremu ekipa urzędników otrzymała w prezencie długi weekend, w bardziej cywilizowanym kraju pożegnałby się ze stołkiem w trybie dyscyplinarnym. Znając polskie porządki biurokratyczne, skierowane zazwyczaj przeciw bezbronnym, na cud nie ma co liczyć. Włos z głowy szefowi MOPS-u i jego zwierzchnikowi nie spadnie, zaś za kilka dni mieszkańcy miasta po raz kolejny (pełni tę funkcję nieprzerwanie od roku 1998) wybiorą Waldemara Jaksona na burmistrza. Tak bardzo bowiem są widać zadowoleni ze stanu letargu, w którym pozbawiony miejsc pracy gród (WSK to już atrapa znanej kiedyś firmy, a osławione lotnisko pasażerskie nie tylko pracy nie daje – ale i podatków zbyt wielu nie wnosi, leży  bowiem w większości na terenie wsi Franciszków, czyli gminy Mełgiew, nie Świdnik) tkwi od co najmniej dekady. Nowe (już także nie) chodniki i drogi świdniczan nie nakarmią.

100_6377

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*