Porno pustoszy Polskę? (2)

Na początku lat 70. XX w. amerykańskie magazyny Playboy i Penthouse oprócz zdjęć seksownych kociaków, oferowały poważne teksty, dotyczące polityki i biznesu. Larry Flynt, wydając Hustler uznał, że trzeba postawić na czystą rozrywkę, nagość i seks. Za taką odwagę w walce o wolność słowa Flynt zapłacił w konserwatywnej Ameryce wysoką cenę. W roku 1978 został postrzelony przez seryjnego mordercę, sympatyka Ku Klux Klanu i do dziś jeździ na wózku inwalidzkim. Lata 70. i 80. to wielka kariera filmów dla dorosłych z tą różnicą, iż miały one jednak i scenariusz i muzykę, jak też odpowiednie kostiumy. Aktorzy odpowiadali kanonowi ówczesnego piękna. Panom wąsy nie były obce. Tak samo jak owłosione klatki piersiowe i miejsca intymne. To samo tyczy się ówczesnych aktorek. John Holmes, ikona stylu, wystąpił w ponad 220 filmach, Ron Jeremy, absolutny klasyk i porno star, niski, gruby jegomość z wielkim przyrodzeniem, stał się jednak upadłą gwiazdą w związku z zarzutami o molestowanie. Wyzwolona Niemka – Beate Uhse, pół wieku temu założyła pierwszy sex shop dla wyuzdanych par, dziś jej imperium chyli się ku upadkowi.

W 1972 roku, podczas olimpiady w Monachium, polscy sportowcy swoje pierwsze kroki kierowali do sklepu Beate Use, bo za żelazną kurtyną nagość była niedopuszczalna, sowieckie wyuzdanie – a i owszem. Ekspedientki w krótkich spódniczkach i bez majtek, podawały towary leżące na regałach pod półkami, wypinając pupy wprost na klienta. Polscy sportowcy kupowali namiętnie środki na wydłużenie i pogrubienie penisa, a polskie dziewczyny – sztuczne penisy. No i oczywiście filmy porno (na szczęście celnicy nie kontrolowali toreb). U Beate można było też oglądać filmy, takie z kamerką w oku i wiadrem z ręcznikiem papierowym pod spodem, albo w sali filmowej pełnometrażowe, kolorowe, w towarzystwie tureckiej męskiej klienteli. Teresa Maduzia na świat przyszła w 1953 roku w Dębicy. Po skończeniu szkoły podstawowej i krótkim epizodzie w kształceniu się na weterynarii, wyjechała do naszych zachodnich sąsiadów. W roku 1982 poznała Hansa Mosera, reżysera filmów dla dorosłych. Teresa, przy wsparciu finansowym i eksperckim męża, stworzyła firmę VTO (Verlag Teresa Orlowski) i zaczęła kręcić swoje pierwsze filmy…

Przez kolejnych sześć lat Orlowski nieustannie rozwijała swoje imperium. Co ciekawe, można zaryzykować stwierdzenie, że dzisiejsi giganci branży dla dorosłych, twórcy z doliny San Fernando, czerpali nauki właśnie z filmów Orlowski. Były to produkcję bardzo kosztowne jak na tą kategorię filmową. W tle zawsze błyszczały najlepsze auta i dzieła sztuki, a do tego – obowiązkowo! – w niemal każdym ujęciu musiał lać się szampan. W 1989 roku przeszarżowała, budując wielki plan zdjęciowy, ale nie poddała się wchodząc w rynek satelitarnych stacji telewizyjnych, puszczających filmy pornograficzne. W roku 2005 nasza krajanka ewakuowała się do Hiszpanii, zalegając niemieckiemu fiskusowi z podatkami. W Hiszpanii oczywiście pławi się w luksusach i jako wesoła babcia na emeryturze opala się na plaży  (przypomnijmy: od zera, realizując tym samym niemiecką wersję tzw. american dream).

Lądujemy w roku 2018! Era niesamowitej łatwości komunikacji jak i poznawania świata poprzez Sieć. Jako że komunikację werbalną coraz częściej zastępuje ta wirtualna, to relacje rodzinne i międzyludzkie również przenoszą się na tę płaszczyznę. Poznawanie świata, siebie, swoich potrzeb, fascynacji w Internecie jest dziecinne łatwe. Sex i pornografia są na wyciągnięcie ręki, nie trzeba po nią się udawać do sex shopów, dostępnych od 18 lat, czy kiosków Ruchu, gdzie sprzedawczyni również nie sprzedała tego rodzaju prasy dziecku. Dziś kłopotów nie ma! Szacuje się, że 30% treści dostępnych w Internecie ma charakter pornograficzny. Oglądane są one nie tylko za pomocą komputerów, ale też np. smartfonów. Łatwość dostępu do takich treści przez nastolatków przekłada się wprost na postrzeganie przez nich rzeczywistości. Nie jest prawdą, że jest to wina pornografii, ponieważ pornografia stanowi tylko jeden z czynników świadomej destrukcji fundamentu, który w przypadku młodego pokolenia jest bardzo kruchy. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

czerwiec 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*