Polscy przedsiębiorcy mówią: Daj! (5)

Prawo i Sprawiedliwość chwali się przed światem wzrostem gospodarczym naszego kraju (i słusznie), tymczasem wysoki wzrost gospodarczy okazał się możliwy dzięki korzystnej koniunkturze międzynarodowej, ale także napływowi milionów Ukraińców na rynek pracy oraz optymizmowi konsumentów, wynikającemu z niskiego bezrobocia, regulowanych przez państwo wyższych płac i transferów społecznych. Do tego trzeba oddać, że obecna ekipa skutecznie uszczelniła system podatkowy. Przyszła jednak tajemnicza choroba z chińskiego Wuhan i PiS-owscy decydenci nie poszli drogą Szwecji, czy bliższego sąsiada: Białorusi – poszli drogą najłatwiejszą, podyktowaną przez WHO.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości „zamrozili” cały kraj w trosce o nas lub w trosce o swoje posady, wykonując rozkazy z zewnątrz. Skutki izolacji są zawsze opłakane. Społeczeństwo w obawie przed domniemanym pomorem zaczyna wdrażać stadną panikę. Następuje spadek wydatków konsumpcyjnych, ludzie są chorzy lub starają się unikać choroby. Sami poddają się kwarantannie i zostają w domu, zamiast podróżować czy chodzić do centrów handlowych. Ludzie nie podróżują (mają zakaz, regulowany policjantami na rogatkach miast), firmy transportowe nie pracują. Najlepszym przykładem efektu popytowego jest spadek popytu na ropę naftową (mniejsze zapotrzebowanie chociażby ze strony transportu) i spadek jej ceny. Gdy spada produkcja, a koszty stałe – ale także pensje – należy wciąż pokrywać, gdy trzeba regulować długi – pojawiają się kłopoty i ryzyko bankructwa wzrasta. Koszty obecnej pandemii są zaskakujące i dzielimy je na trzy kategorie: około 12 proc. całkowitych kosztów pochodzi ze śmiertelności, 28 proc. wynika z powodu dużej absencji pracowniczej, ale aż 60 proc. – ze zmian behawioralnych, czyli z tego, że ludzie starają się uniknąć zarażenia. Zamknięte zakłady usługowe nie generują zysków i podatków, co zwiększa wydatki. Skutkuje to większym deficytem fiskalnym i zadłużeniem publicznym. Suma summarum zabawa w izolację jest piłowaniem gałęzi, na której się siedzi…

Wsparcie dla małego polskiego biznesu Prawo i Sprawiedliwość wzięło na sztandary jeszcze przed „pandemią”. Wsparcie to wiąże się również z szukaniem ewentualnego elektoratu u „niższej klasy średniej”. W roku 2016 było zarejestrowanych ponad 2 mln mikroprzedsiębiorstw, zatrudniających blisko 4 mln osób. Ale mikroprzedsiębiorstwa jako grupa inwestują niewiele, a przez to nie są nośnikiem innowacji! Często stają się prawdziwym utrapieniem dla rządu! Powiedzmy wprost – Polacy (Janusze biznesu) są nieuczciwi względem reszty społeczeństwa i oszukują jak mogą!

Wiele podmiotów to nieuczciwi kontrahenci, próbujący wyłudzić towary czy usługi lub wykraść dane. Jedno z największych niebezpieczeństw to wejście – często nieświadome – w łańcuch firm, które nie płacą podatku VAT. O 30 proc. w ubiegłym roku wzrosła liczba wykrytych przez Urzędy Kontroli Skarbowej pustych faktur, za pomocą których nieuczciwi przedsiębiorcy próbują wyłudzić zwrot podatku VAT. Kontrolerom udało się wykryć 152,7 tys. takich dokumentów, na łączną kwotę 15,2 mld zł. Kolejną patologią polskich przedsiębiorców jest „szara strefa”. Firmy, które w niej funkcjonują, uniemożliwiają uczciwą konkurencję. Mamy takie segmenty, gdzie ta patologia rozwinęła się do niebotycznych rozmiarów i często wprost przerasta nawet legalny obrót towarem.

Z drugiej strony w trudnej sytuacji gospodarczej, w walce o rynek, przedsiębiorcy często idą na skróty i kupują towar dużo taniej, świadczą usługi dużo taniej, nie płacą podatków a pensje płacą pod stołem. Obniżenie szarej strefy do poziomu średniej UE mogłoby przynieść budżetowi dodatkowe dochody podatkowe, przekraczające 20 mld złotych – w Polsce to 25 proc., przy średniej dla całej Unii Europejskiej na poziomie 15 proc. Najwięcej strat dla polskiego budżetu generują właśnie mali oszuści, okradający nas samych, czyli Skarb Państwa na niewielkie kwoty, za to systematycznie i masowo. Działalność przestępcza natomiast, czyli oszustwa podatkowe, popełniane przez zorganizowane grupy przestępcze, przynosi wprawdzie szkody w wysokości setek milionów złotych rocznie, jednakże w skali całej gospodarki jest zjawiskiem marginalnym. Zdecydowanie najpowszechniejsze są oszustwa związane z zatrudnieniem pracowników. (Cdn.)

Roman Boryczko,

maj 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*