Zburzony irlandzki „Lidl” sygnałem niedalekiej przyszłości?

Polskie osiedla z wielkiej płyty, dzielnice budynków komunalnych, kreują  kryminalistów, terroryzujących mieszkańców, bądź są już niechlubną przeszłością tych miejsc. Sam jako nastolatek doświadczyłem echa przemian, gdzie jedni stawali się bardzo bogaci i z osiedla z wielkiej płyty się wyprowadzali, inni zaś popadali w finansowe tarapaty, co pociągało zachowania destrukcyjne. Gangi, zajmujące się dilowaniem narkotyków, napadami tak bezczelnymi, że bitą ofiarę zostawiano na pastwę losu, by przemieścić się o kilkanaście metrów na zakrapianą imprezę. Auta okradali nie dalej niż wychodząc z klatki pod własnym blokiem a w pobliskim dyskoncie zastraszany ochroniarz musiał przymykać oko na wynoszony towar. Również w sklepach nocnych zdarzało się, iż ekspedientka łapała fiskalną kasę a towar niszczono w narkotycznej destrukcji. Był nawet pościg z użyciem broni palnej. Trochę się działo, ale myślę, że specyfika zdarzeń kryminalnych koreluje zawsze z miejscami biedy i beznadziei oraz braku jakichkolwiek alternatyw na przyszłość. Dziś w kraju na pewno jest lepiej niż było kilkanaście lat temu – lecz pewnie wiele jeszcze zostało do zrobienia…

***

W ostatnich dniach media doniosły o ciekawym zdarzeniu z irlandzkiego Dublina, stolicy kraju czterolistnej koniczyny i krasnali. Okazuje się, że nie wszędzie tam życie płynie sielsko i spokojnie. Dublińska dzielnica Jobstown (obszar West Tallaght, który nie jest oficjalnie zdefiniowany, obejmuje: Killinarden, Fettercairn, Cushlawn, Rossfield i Brookfield) jest – mówiąc kolokwialnie – „dzielnicą cudów”. Wieloletnie zaniedbania gminy doprowadziły do sytuacji, gdzie budowano wielkie osiedla socjalne, zasiedlając je emigrantami i biedotą a nie budowano wśród nich szkół i ośrodków kultury. Toteż powstały na terenach Jobstown skupiska gangów młodzieżowych, specyficznej ulicznej kultury wykluczonych. Bardzo nerwowi i agresywni mieszkańcy oraz dzieciaki w dresach, chodzące grupkami; tlenione dresiary, nastawione bojowo do każdego!

***

W piątek, 2. marca nad Dublin nadciągnął huragan Emma. Przyniósł silny, porywisty wiatr i śnieżycę, która momentalnie sparaliżowała miasto do tego stopnia, że nie działała komunikacja miejska, zamknięto urzędy i sklepy, zaś służby mundurowe nie dawały sobie radę z zaistniałą sytuacją. Gang z Jobstown postanowił wykorzystać tę okazję pogodową do zuchwałego aktu chuligańskiego, połączonego z grabieżą. Z pobliskiej budowy skradziono gąsienicową koparkę, którą podjechano pod sklep Lidla przy Fortunestown Lane. Kilkudziesięcioosobowa gromada dzieciaków rozpoczęła forsowanie zabezpieczeń Lidla a samozwańczy operator koparki podjął udaną próbę częściowego wyburzenia sklepu.

Chuligani mieli nadzieję, że irlandzkie służby będą pochłonięte pomaganiem w czasie zimowego ataku i faktycznie po zgłoszeniu, iż sklep znanej niemieckiej sieci jest bezczelnie okradany, policjanci z Gardy mieli problem z dojazdem. Kiedy ściana dyskontu zawaliła się, młodzi ludzie przedostali się do środka i zaczęli wynosić różne towary. W sieci internetowej pojawiły się materiały wideo, pokazujące napad na sklep, co stało się hitem social mediów. Niemiecka firma Lidl potwierdziła, że szkody są bardzo poważne. Pojawiły się również informacje o pożarze w zaatakowanym sklepie, jednak służby nie potwierdziły tych doniesień. Ten sam gang jest podejrzany o napad na centrum handlowe i stację benzynową. Ciekawe, jak tamtejszy sąd zakwalifikuje ów czyn – czy pójdzie wzorem poprawności politycznej i zakwalifikowany zostanie jako występek młodych złodziei, czy szkoda ta podciągnięta będzie pod czyn o znamionach terrorystycznych, niosący za sobą straty w znacznym rozmiarze? (Cdn.)

https://www.youtube.com/watch?v=OJDRHvomVIE

Roman Boryczko,

marzec 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*