Łódź – miastem dla idiotów!

Łódź i jej włodarze nie mają pomysłu na dalekosiężne funkcjonowanie i określenie jej docelowego profilu. Patrząc na Śródmieście – ma to być miasto nowych technologii, biurowców i biznesu  – lecz sięgając już na przedmieścia (Olechów, Stryków) widzimy, że włodarze pomysł na swoich mieszkańców mają zupełnie inny. Na teren Łodzi wpuszczani są inwestorzy nie gwarantujący godziwych zarobków, a wręcz to, co proponują, urąga godności ludzi pracy (stawki lekko powyżej najniższej godzinowej 13 zł brutto/godz.) za ciężką pracę w magazynie to kpina. Łódź nastawia się li tylko na logistyków i pracowników fizycznych, wykonujących proste prace. Po tradycji włókienniczej nie ma już śladu. Również – co dziwi – nie ma w Łodzi miejsca (mimo tak wielu emerytów) na takie zawody jak opiekun, nauczyciel, przedszkolanka. Również socjologowie, psychologowie i filozofowie powinni myśleć o przekwalifikowaniu. Łódź miasto przegrane! I tak jest już od lat!

Czy obecnie ciężko jest tu znaleźć pracę? Paradoksalnie pracy w mieście Łodzi jest bardzo dużo, ale bardzo słabo płatnej (stawki 2200 zł brutto, 2400 zł brutto dla absolwentów studiów to poniżenie już na wstępie drogi zawodowej, podobnie się ma sprawa wśród zawodów, wymagających umiejętności manualnej lub pracy fizycznej). Jedynie urzędnicy mogą w Łodzi spać spokojnie przy Pani Prezydent Zdanowskiej (Platforma Obywatelska). Kilka tysięcy biurokratów (około 4000), zatrudnionych w Urzędzie Miasta Łodzi i Urzędzie Marszałkowskim zarabiało w roku 2011 średnio 3500 zł brutto. W Polsce w 1989 roku administracja publiczna zatrudniała 160 tys. osób. W grudniu 2016 roku liczba ta osiągnęła poziom 800 tys.! W perspektywie ostatnich 14 lat najwięcej osób zatrudniono w okresie rządów SLD: ponad 67 tys. osób. Za rządów PiS przybyło ich 13 tys. Z kolei Donald Tusk, pomimo deklaracji redukcji etatów, nie uczynił tego. Ponadto, zatrudnienie w administracji znalazło wówczas 60 tys. kolejnych pracowników.

W Łodzi nie opłaca się mieszkać, z Łodzi trzeba uciekać! Jak poprawić ujemne saldo migracyjne Łodzi? Zachęta jest tylko jedna: stabilna praca, gwarantująca godne warunki życia, bo to determinuje wszystko inne. Lecz, jak widać, gospodarze Łodzi są bezsilni i przyciągają do miasta tylko takie firmy, których nie chcą inne miasta, a dzięki temu psują łódzki rynek, tworząc etaty pracy niewolniczej. Przecież Łódź jako ośrodek akademicki nie przegrywa tym, że oferuje edukację gorszą niż inne ośrodki. Przegrywa tym, że ludzie po zakończeniu edukacji w Łodzi nie za bardzo mają co z sobą zrobić, a jeżeli już pójdą do pracy – nie mają szans na rozwój ekonomiczny. Wykształcenie takiej opinii sprawia, iż starają się zmniejszyć swoje problemy – z góry zakładając, że pójdą kształcić się gdzie indziej. Zatem to poprawa atrakcyjności rynku pracy jest jedynym rozwiązaniem. W przypadku województwa stopa bezrobocia jest niemal identyczna ze średnią krajową. Gdy spojrzeć na Łódź – jest niższa. Z drugiej strony, gdy porównać ją z innymi miastami wojewódzkimi, jak Warszawa, Kraków, Wrocław czy Poznań – w Łodzi stopa bezrobocia jest dwukrotnie wyższa, a i tak patrząc realnie – Łódź plasuje się przy końcu polskiego peletonu jako miasto bez perspektyw, za to z dużymi, wybujałymi ambicjami. (Dokładnie takie samo jest zdanie naczelnego SięMyśli, red. Edwarda L. Soroki, o „jego” Lublinie).  (Cdn.) 

 

Roman Boryczko,

styczeń 2017

Fot.: Lech L. Przychodzki

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*