Kultura

Punki z galerii handlowej… (3)

Ciężkie doświadczenia i brak wykształcenia to droga członków grupy. Społeczeństwo według Sex Pistols i całej punkowej subkultury, ze wszystkimi instytucjami i wartościami, było po prostu więzieniem, pułapką bez szans na ucieczkę. Chcieli być wolnymi, żyć chwilą, tylko dziś – bo jutro jest już bez przyszłości…

Wiedzieli, iż są źli i „brzydcy” i że nic tego nie zmieni. Ale jednocześnie to właśnie oni byli jedynymi, którzy całkowicie odrzucili hipokryzję i nie bali się pokazać tego publicznie. Sex Pistols nie wierzyli w żadne zmiany, reformy, które mogłyby cokolwiek zmienić na lepsze. Stąd ich przekaz brzmiał: No future.

To zaskakujące, iż działania z pogranicza kiczu i chłamu stały się dziś ikoną naszych czasów, jak również marką rozpoznawalną na całym świecie.

Królowa pobłogosławiła 2016 rok – który stał się rokiem punka – i to najbardziej przerażająca rzecz, jaka mogła się wydarzyć. Dziś punk nie jest już ruchem inspirującym do zmian, muzeum, modą albo przestarzałym odłamem sztuki. To kolejny McDonald, kupiony przez rząd, establishment i korporacje dla robienia brudnej kasy na buncie nastolatków.

Joe Corre kolekcję po erze punk rocka i grupie Sex Pistols odziedziczył po swoich rodzicach: Vivienne Westwood, punkowej projektantce mody i Malcolmie McLarenie, który był menedżerem Sex Pistols. Nie może patrzeć, jak funkcjonuje pamięć o tym, co stworzyło pokolenie jego rodziców a dziś ta kolekcja oznacza ni mniej ni więcej, a tylko bajońską sumę. Jest milionerem, projektantem mody, toteż postanowił kolekcję spalić. Jej wartość jest szacowana na 5 mln funtów, czyli prawie 26 mln zł. Niektóre źródła mówią o nawet 10 mln. Punk is dead! Bunt Corre’a dotyczy cyklu imprez, organizowanych w Wielkiej Brytanii pod nazwą Punk.London. W ten sposób Anglicy świętowali 40-lecie punkowego ruchu, który narodził się w połowie lat 70. Na pierwszy ogień poszła winylowa kopia debiutanckiego singla Anarchy in the U.K.. Corre opublikował w Internecie filmik, udowadniając tym samym, że sprawa jest poważna. Tuż przed spaleniem płyta pojawiła się na internetowej aukcji. Według NME licytacja winyla zatrzymała się na ponad 62 tys. funtów. Corre stwierdził, iż singla nie spali, jeśli ktoś zapłaci za niego równy milion.

Dziś jeszcze „żywy” Johny Rotten – John Lydon kocha życie i cieszy się jego każdą sekundą. Dla wielu staje się pewnie autorytetem i głosem, którego warto słuchać.  W wywiadzie dla programu Good Morning, Britain wyraził swoje poparcie dla Brexitu, a byłego szefa konserwatywnej partii UKIP Nigela Farage’a nazwał „fantastycznym człowiekiem”. W pytaniu o Donalda Trumpa zaskoczył wszystkich. „Nie podoba mi się narracja, którą suflują lewicowe media, sugerująca, jakoby Trump miał być rasistą. To rzeczywiście skomplikowana postać, ale cenne jest to, że Donald Trump budzi respekt wśród innych polityków. Myślę, że mógłbym się z nim zaprzyjaźnić (…)”.

W rzeczywistości inaugurujące przemówienie Trumpa było deklaracją zerwania z polityczną poprawnością. Nowy prezydent nie wahał się, by wypowiedzieć wojnę radykalnemu, islamskiemu terroryzmowi, nazywając to po imieniu. Prezydent Ameryki dziś przebiegunowuje światowe bezpieczeństwo, a hochsztaplerską politykę klimatyczną ma za nic. Wydawało się, że cały świat jest już ogarnięty epidemią politycznej poprawności, wirusem lewicowo-poprawnego relatywizmu i obłędem oderwania od normalności. Wydawało się, że odartymi z tożsamości narodami rządzą już tylko pozbawieni kręgosłupa moralnego konformiści i realizatorzy idei bezkulturowości. Próby zerwania się z globalnej smyczy wywołują agresywne demonstracje, napastliwe ataki polityczne i medialne kampanie. Tak było w przypadku Węgier i Polski, takie same reakcje obserwujemy po całkowicie zmieniających układ sił wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.

Johny Rotten dostrzega to, że bunt rodzi się nie w cieniu Imperium, a w jego samym sercu i być może zdoła obalić cele ideologów wizji o „nowym porządkiem świata”. Clint Eastwood społeczeństwo amerykańskie określił „pokoleniem ciot”. Mocne słowa! Brudny Harry ma już dość poprawności politycznej. Zdaniem Eastwooda Amerykanie stąpają ciągle po kruchym lodzie political correctness. Na poparcie Donald Trump może liczyć przez takie tuzy pop cultury, jak Chuck Norris, Sylwester Stallone czy Arnold Schwarzenneger. Nadchodzi czas siłowego rozwiązania globalnej niesprawiedliwości?

John Lydon (aka Johnny Rotten) mimo 60 lat na karku nadal jest w świetnej formie! Razem z kolegami z Public Image Ltd. wydał nowy album – What the World Needs Now…. (To, czego świat teraz potrzebuje). Dzisiejszy podstarzały buntownik chce tylko liczyć pieniążki i mieć święty spokój. Zapytany o cenzurę i wszechpotężne oko korporacji odpowiedział, iż to mu nie przeszkadza. „Ja nie mam problemu z tym, by rząd zaglądał i patrzył na to, co robię w Sieci. Nie prowadzę drugiego życia, nie mam żadnych sekretów. Jeśli chcemy jakoś przetrwać we współczesnym świecie, transparentność wydaję się wręcz wskazana. Większość inteligentnych osób nie potrzebuje ukrywania prywatności w Sieci (…)”.

I tak oto historia zatoczyła koło. Bunt znalazł swą bezpieczną przystań na serwerach, podnajmowanych od korporacji. Część „legalnych” gwiazd punk rocka, które wydają się multinationals, chce wieść życie zwyczajnych artystów rockowych z kaprysami i fanaberiami im przysługującymi (Green Day).

Nie wolno już „iść pod prąd”, czy prezentować nowe, radykalne idee, które być może nie spodobają się dziś skostniałym, konserwatywnym punkom z monopolem na autentyczność. Starzy zrobili kasę, młodzi mają podążać tą że drogą plastikowego nihilizmu, rodem z supermarketu albo – spadać!

Dziś mamy pełne chłamu półki, kolorowe reklamy i wszędobylski przesyt treści. Od tego boli już głowa. Wszelka nowość od razu jest skomercjalizowana, indywidualizm nie jest w cenie, musi kryć się w podziemiu. Dzisiejsze pokolenie jest pokoleniem, któremu już niczego się nie chce.

I ma rację! Młodzi zostali oszukani! Wizje ich rodziców o znajdowaniu szczęścia gdzieś podczas „ucieczki na Zachód” się nie sprawdziły. Dzisiejsi 30-latkowie wiedzą, iż będą zarabiać mniej niż ich rodzice, a kolejne dyplomy w CV niczego już nie zmieniają – pracodawcy chcą tylko ludzi do prostych prac fizycznych, a wkrótce może i tu pracowników zastąpią roboty. Za kolejnymi kwitkami ukończenia szkół wyższych stoi widmo kolejki w pośredniaku… Światem rządzą protekcje i znajomości. Trzeba je mieć albo żyć z opieki społecznej.

Najlepiej posiadać odpowiedniego znajomego/krewniaka/legitymację partyjną – wtedy jest szansa na posadkę w kolejnym, niepotrzebnym nikomu, urzędzie. Koniec końców i tak wszyscy lądujemy z ogromnym kredytem, zaciągniętym przez państwo w „naszym imieniu”, naszym kredytem „na godne życie”, kredycie hipotecznym na własne „eM”. Wysokooprocentowane stanowią dążenie i marzenie wielu młodych rodzin, jako jedyna szansa na własny kąt. Za każdy zaciągnięty 1 000 zł będziemy musieli oddać zachodnim bankom aż 3 000 zł. Dodatkowo już dziś wiemy, iż nie możemy liczyć na niczyją pomoc.

No future for you? 

 

Roman Boryczko,

kwiecień 2017

 

 

(Visited 20 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*