Jeszcze więcej obcych sklepów! (2)

Spółka Rossmann Supermarkety Drogeryjne również chwali się swoim sukcesem. Z danych z KRS wynika, że w 2014 r. spółka zapłaciła 138,1 mln podatku CIT, a za kolejny rok – 171,1 mln. Podatek od zysków za 2017 r. – wyniósł ponad 200 mln zł. Są też tacy, którzy nie odpowiedzieli na zapytanie, dotyczące odprowadzonych podatków. To firma niemiecka, francuska i bardzo znana angielska. Wielkie korporacje posiadają dostęp do specjalistów podatkowych wysokiej klasy. A młodzi ludzie raczej marzą o karierze w firmie doradczej niż w ministerstwie finansów. Za właśnie takie machlojki Prawo i Sprawiedliwość nałożyło na sklepy wielkopowierzchniowe specjalny podatek, który jednak odrzuciła Komisja Europejska, wspierająca swoje sieci w ekspansji na Europę Wschodnią.

To nie ponury żart a fakty, które zaraz przytoczę. Rok 2015. Niemiecka Grupa Schwarz (należą do niej Lidl i Kaufland) dostała preferencyjne kredyty na kwotę ok. 900 mln dolarów na rozwój sieci sklepów w Polsce oraz innych krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Pieniądze pożyczyły Bank Światowy i EBOiR, których głównym celem jest wyrównywanie nierówności w bogactwie różnych państw. Finansują one więc głównie duże inwestycje infrastrukturalne oraz programy społeczne. Sprawa udzielenia kredytu w takiej wysokości dla sieci handlowych jest co najmniej zadziwiająca. Aby w pełni zdać sobie sprawę, co znaczy prawie miliard dolarów, należy wziąć pod uwagę, że stanowi to równowartość obrotów rocznych w sporej sieci handlowej. Trudno wyobrazić sobie, aby jakakolwiek polska sieć handlowa – nawet posiadająca więcej placówek niż którykolwiek z beneficjentów tego kredytu – mogła liczyć choćby na kredyt w wysokości części tej kwoty, przeznaczony na ekspansję na rynek europejski – oczywiście, by wyrównywać nierówności w bogactwie różnych państw. Lidl i Kaufland preferencyjne kredyty oficjalnie dostały m.in. na utworzenie nowych miejsc pracy, otworzenie nowych rynków sprzedaży dla lokalnych rolników oraz na dostarczenie dobrej jakości żywności dla osób najbiedniejszych. Pieniądze Lidl pożyczał przez ostatnią dekadę z dwóch źródeł. Po pierwsze z International Finance Corporation (IFC), mało znanej opinii publicznej agendy Banku Światowego. Po drugie – z Europejskiego Bank Odbudowy i Rozwoju. Decyzja jest o tyle kontrowersyjna, iż w wielu krajach Europy Wschodniej sieci oskarżane są o niechętne traktowanie związków zawodowych, łamanie praw pracowniczych, płacenie zbyt niskich podatków jak również wprowadzanie własnych przepisów, zabraniających używania mowy ojczystej.

Polskiemu personelowi w sklepach w Szkocji zabroniono rozmawiania w pracy po polsku, nawet jeśli klient sklepu pochodził z naszego kraju. Dziennik cytuje też Alfreda Bujarę, szefa sekcji handlowej Solidarności, który zarzuca Lidlowi w Polsce, że pracownicy, chcący przystąpić do związków, są zastraszani i bywa, iż kierownicy stosują słowną agresję. Rok 2016. W lipcu tego roku EBOiR przyznał Grupie Schwarz kolejne 100 mln euro pożyczki na wsparcie ekspansji i rozwoju działalności sieci Kaufland w Polsce. Według specyfikacji pożyczki, środki zostały przeznaczone m.in. na „kwestie związane z ochroną środowiska, zdrowia, bezpieczeństwa pracy i operacjami w sklepach a także społeczną odpowiedzialnością biznesu”.

Rok 2018. Europejski Bank Inwestycyjny, który jest instytucją finansową Unii Europejskiej, udzielił sieci Kaufland Polska kolejnej pożyczki o wartości 100 mln euro na przeprowadzenie modernizacji 50 sklepów w Polsce. Komisja Europejska troszczy się o dzikie ludy Europy Wschodniej, strasznie przecież zacofane. „Daliśmy im kredyt. Oni, owszem, byli raczej agresywną nastawioną na zysk firmą, ale z drugiej strony dawali ludziom dostęp do produktów, których nie mieliby oni szansy inaczej zdobyć”.

Efekt wspomnianych pożyczek był taki, że zarówno Kaufland jak i Lidl w sposób istotny przejęły udziały na polskim rynku handlu detalicznego. Preferencyjne, wielomilionowe pożyczki z Banku Światowego, EBOiR a teraz EBI, to z pewnością był, jest i będzie dodatkowy bodziec do dalszej ekspansji kosztem – szczególnie małych – polskich sieci handlowych. Całkowite otwarcie rynku po wejściu Polski do Unii Europejskiej w 2004 r., specjalne zwolnienia podatkowe oraz wsparcie międzynarodowych instytucji finansowych przyczyniły się do zdominowania sektora handlowego w Polsce przez globalne – głównie niemieckie – sieci supermarketów i dyskontów.

Na koniec 2017 r. globalnych sklepów o charakterze supermarketów było w Polsce ok. 7000. Rocznie generują one przychody rzędu ponad stu miliardów złotych. Wejście Polski do Unii Europejskiej nie poprawiło ani na jotę jej pozycji a wręcz w wielu dziedzinach gospodarki ją pogorszyło. Niestety, ale po otwarciu europejskiego rynku (po wejściu Polski do UE) polskie firmy nie mogły liczyć na specjalne ulgi i zwolnienia podatkowe, nie miały odpowiedniego kapitału własnego oraz preferencyjnych kredytów od międzynarodowych instytucji. Przegrywamy, patrząc w nomenklaturze piłkarskiej, do zera!

Po 1989 roku globaliści narzucili Polsce Balcerowicza, neoliberała Donalda Tuska wyjętego z kapelusza, Bieleckiego, Lewandowskiego i całą resztę neoliberalnych sprzedawczyków oraz – dziś – brukselskich łapówkarzy. Teraz jesteśmy Bangladeszem Europy, wyzyskiwaną kolonią i pokolenia zajmie odbudowa kraju po niemal 30 latach neoliberalnej okupacji – o ile jeszcze jakakolwiek odbudowa jest możliwa, bo już w takim bagnie jesteśmy. Wystarczyło ćwierć wieku rządów wysłanników kanclerz  Merkel, stronnictwa rosyjskiego i amerykańskiego.

Roman Boryczko,

sierpień 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*