Odwiedź Afrykę (póki nie zagraża to twojemu zdrowiu)!

Sawanny pełne dzikich zwierząt, dziewicza puszcza czy naturalnie błękitne wody oceanu – te widoki Afryki już niedługo zobaczymy tylko w kronikach filmowych. Afryka umiera – eksploatowana przez duże koncerny niby-międzynarodowe, a jej śmierć jest wspomagana przez skorumpowane instytucje państwowe, które przymykają oko na gwałtowną degradację środowiska naturalnego.

W cieniu troski świata o puszczę amazońską mało kto zwraca uwagę, że tropikalny las w Afryce ginie w co najmniej czterokrotnie szybszym tempie. W wielu krajach, gdzie lasy tropikalne były częścią krajobrazu, można je zobaczyć w maleńkich rezerwatach, specjalnie stworzonych dla turystów. Winowajcami są zazwyczaj wielkie korporacje, ale i lokalna administracja, która wspiera rabunkową gospodarkę leśną. Skutki są już odczuwalne w wielu regionach kontynentu, gdzie wodę wydaje się racjami. W 5-milionowym Nairobi każda dzielnica ma dostęp do wody w kranie przez kilka godzin dwa razy w tygodniu.

 

Liczba pożarów lasów w tysiącach wg danych z satelity

Promujemy nie – zdrową żywność

Braki wody nie są jedynym problemem na Czarnym Lądzie. Prawie wszystkie kraje Afryki są zalewane przez zatrute i skażone produkty żywieniowe. Większość krajów ma słabą lub łatwą do ominięcia (łapówka) kontrolę jakości żywności. To powoduje, iż wiele produktów – od chleba i bananów po pastę do zębów – jest produkowana przy użyciu różnych substancji, które są groźne dla zdrowia. Kto z turystów, zajadających się bananem w ekskluzywnym hotelu może wiedzieć, że aby przyspieszyć ich dojrzewanie używa się groźnych pestycydów? Albo czy dolewając mleko do porannej kawy wie, że najpierw je rozcieńczono wodą, a potem zagęszczono tłuszczami roślinnymi. Prawie co drugi produkt ma jakąś niezdrową czy nawet groźną dla zdrowia domieszkę. Drób i bydło faszeruje się antybiotykami, mąka jest często skażona np. rtęcią, cukier zresztą też. Warzywa często pochodzą z plantacji, do nawadniania których używa się wody z rzek, skażonych ściekami i metalami ciężkimi. Nawet ryby są już niezbyt zdrowe: przysmak Afryki Wschodniej – tilapia – pochodzi z Jeziora Wiktorii, do którego od dziesięcioleci spuszcza się nieoczyszczone domowe i przemysłowe ścieki z regionów, zamieszkałych przez kilkanaście milionów ludzi. Jednak hitem jak na razie i tak pozostaną frytki, które gotuje się na oleju dla transformatorów.

Śmietnik świata

Afryka jest też wielkim śmietniskiem – składowiskiem odpadów, takich jak ropochodne lub nuklearne śmieci. O większości z nich nigdy się nie dowiemy, bo toksyczna umowa pomiędzy lokalnymi kacykami politycznymi a dużymi korporacjami jest w stanie kontrolować przecieki medialne. Co jakiś czas odważniejsi aktywiści opublikują badania, które pokazują, że żyzne dorzecza rzeki Niger są tak zanieczyszczone ropą, iż będzie potrzeba dziesięcioleci, by gleba nadawała się do produkcji żywności. Albo o powszechnej praktyce chińskich firm, które zamiast zabezpieczyć gliny, zanieczyszczone ropą, rozwadniają je i rozlewają na żyznych glebach Sudanu Południowego – niszcząc je bezpowrotnie.

Zmowa milczenia

O wielu takich incydentach się nie dowiemy, tak jak nigdy się nie dowiemy, dlaczego w wielu wioskach północnej Kenii ludność choruje na raka krtani – były przypuszczenia, że politycy kenijscy pozwolili tam zwozić nuklearne śmieci, które zatruły wodę i powodują ten nowotwór. Prasa raczej się tym nie zainteresuje a lokalny Kościół katolicki musiał wysłać księdza, który o tym alarmował, na dalekie misje – gdyż grożono mu śmiercią…

I tak na naszych oczach Afryka umiera. Umiera środowisko naturalne, umiera jej ludność (na kontynencie panuje teraz epidemia nowotworów, o której też niewiele wiemy, gdyż wiele osób odchodzi po cichu w slumsach, bez szans na leczenie i fachową pomoc). Za cenę łapówek i wzbogacania się jednostek Czarny Ląd staje się śmietniskiem świata, gdzie śmieci – od plastików po odpady nuklearne zaczynają zastępować las i sawanny…

Radosław Malinowski

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*