O tożsamości elblążan (6)

Czynnikiem, wyraziście wzbijającym mieszkańców Elbląga w dumę, był jego ponad dwudziestoletni status wojewódzki, więc i funkcjonowanie tu urzędów oraz agend nie tylko administracyjnych, ale i instytucji przynoszących chlubę miastu, a także ciekawych, twórczych ludzi i to we wszystkich dziedzinach życia. W związku z powstawaniem już wcześniej filii uczelnianych oraz szkół wyższych (szczególnie po r. 1990), Elbląg stał się miastem także akademickim. Rangi miastu przydało nadanie mu mocą bulli papieskiej z 25. marca 1992 r. rangi diecezji, wyraźnie nawiązujące do tradycji, ściśle zaś do historycznej przeszłości diecezji pomezańskiej, powołanej jeszcze w XIII wieku. Już tylko dodam, że wśród wielu rożnych inicjatyw, związanych z powstaniem diecezji, do faktów bezsprzecznie także miastotwórczych należy powstanie diecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego, współorganizatora ruchu intelektualnego o charakterze katolickim. Nie mogę tu nie skorzystać z okazji, by wywołać nazwisko ks. inf. Mieczysława Józefczyka, jednego z wybitnych środowiskowych nie tylko duszpasterzy, ale i współautorów  elbląskiego środowiska, rzecznika tradycji Elbląga i autora wielu książek, zawsze natchnionego ideą kształtowania i umacniania Elbląga jako tutejszej „małej ojczyzny”.

Stanowiąca w wysokim stopniu o tożsamości elblążan, więc i kultywowaniu więzi wspólnotowej, świadomość i mentalność jest zatem wypadkową wielu okoliczności, jak i zmieniających się uwarunkowań. Najsilniejsze wsparcie znajduje w rzeczywistych dokonaniach gospodarczych, urbanistycznych, kulturalnych i oświatowych, w dumie z tych dokonań, z wysokiego autorytetu – i to nie tylko środowiskowego – wielu funkcjonujących instytucji, z trwalszej obecności w nim wielu twórczych i pełnych aktywności ludzi, z żywych i dobrych kontaktów z krajem i światem. Objawia się i w powrotach do kraju i do miasta tych, co opuszczali miasto nawet wcześniej, z gniewem na jego słabości i niemoce i w rozroście miasta, wreszcie w znajdywaniu tu śladów własnej pracy oraz ożywiania go swoim tchnieniem.

Egzemplifikowanie powyższych uogólnień wymagałoby znacznie więcej miejsca, niż zamierzałem tematowi poświęcić. Pora na uogólnienia. W czym zatem znajduję cechy przeciętnego elblążanina z początków nowego stulecia, w najwyższym stopniu stanowiące o jego tożsamości i rozpoznawalności, przy czym mam na myśli mieszkańca już w wieku produkcyjnym i zatrudnionego w pracy?

Cechy te upatruję:

                ☻ W przywiązaniu do tej jedyności i niepowtarzalności, którą stanowi środowisko geograficzne Elbląga, włącznie z rzeźbą urbanistyczno-architektoniczną miasta i znamiennego dlań klimatu. Do potencjału miasta w większości dziedzin jego życia, do jego ulic, architektury, w większości i jego ludzi. Także do wdrażania w życie nowych, podnoszących poziom życia rozwiązań. Równocześnie – jak już się rzekło – kult środowiskowego krajobrazu, wód, lasów, gleby, podszyty wolą aktywizacji oczywistych walorów turystyczno-krajoznawczych miasta i jego okolic.

                ☻W wyższym niż w innych równorzędnych, powiatowych ośrodkach kraju, zorientowaniu na technikę i ekonomikę, co tłumaczy długotrwałe funkcjonowanie Zakładów Mechanicznych jako ośrodka współczesnych technologii, proporcjonalnie liczniejszej niż gdzie indziej kadry technicznej, kontaktów światowych i udziału przemysłu w prognozowaniu przyszłości oraz charakteru kultury i sztuki. Wszak z abstrakcyjnymi orientacjami sztuki współczesnej oswajał się przeciętny elblążanin już w latach sześćdziesiątych (Galeria El, formy przestrzenne etc.).

                ☻ W trwałym niedostatku ufności wobec każdej opcji lokalnej (politycznej i administracyjnej), sprawującej władzę. To relikt niegdysiejszych konfliktów z władzami wojewódzkimi w Gdańsku, później zaś (po okresie urzeczenia się samodzielnością wojewódzką) sporo idiosynkrazji wobec czynników wojewódzkich w Olsztynie i długotrwała niechęć do nowego podziału administracyjnego. Na zjawisko to nakładał się (silne załogi robotnicze dużych zakładów przemysłowych) opozycyjny stosunek do władz ustrojowych i zdecydowany udział społeczeństwa elbląskiego w zbiorowych protestach przeciwko temu systemowi (1971, 1980-81). Stosunkowo łatwe poddawanie się napięciom i inicjatywom w tym zakresie – acz nowy model człowieka: dorobkiewicza i nowobogackiego, sprzyja kształtowaniu się postaw konformistycznych i pragmatycznych.

                ☻ W silnie już ukształtowanym poczuciu więzi z tradycjami historycznymi Elbląga, z jego dawną kulturą, dziedzictwem w zakresie architektury i urbanistyki, w przywiązaniu do miasta i regionu w jego całości przestrzennej i kulturowej. Stąd i ogromny już dystans między pierwszymi, kompleksowymi, a nie wolnymi od pogardy animozjami wobec zastanej w Elblągu „niemczyzny” a zachowaniami i postawami współczesnymi, w których odzywa się i duma  i szacunek dla dóbr ocalonych oraz ich śladów.

                ☻ W przywiązaniu do miasta, stanowiącego w znacznym stopniu dorobek i własny i pokoleń poprzednich, od pionierów poczynając. Przywiązanie to, co naturalne, jest wprost proporcjonalne do osobistego wkładu każdego z mieszkańców w budowę i rozbudowę Elbląga, do udziału w kształtowaniu jego gospodarki, kultury i pozycji wśród innych  miast.

I jeszcze słowo na zakończenie. Elbląg jest dziś miastem, które – podobnie jak wszystkie większe i mniejsze metropolitarne ośrodki kraju – poddano bezprecedensowym procesom globalizacyjnym. W procesach tych – jak wiadomo – pozostają ze sobą w dialektycznym rozhoworze tendencje unifikujące, uniwersalizujące i kosmopolityczne (najszersza ze wszystkich znanych nam z przeszłości powodzi systemowo-kulturowych, fala snobowania się na Zachód i ofensywy zachodnich mód) oraz – gdy patriotyzm bywa pogardliwie utożsamiany z nacjonalizmem – zapobiegliwe starania o zachowanie lokalnej tożsamości stanowią rozsądną przeciwwagę szaleństwom globalizacji. W sytuacji tej mam prawo być optymistą, bowiem wobec tożsamościowych właściwości elbląskiego współmieszkańca, nie znajduję zbyt wielkiego zagrożenia dla świadomości i nawyków, ukształtowanych w okresie minionych 65 lat w tutejszym środowisku.

                                                                                                                    2009 r.

D O D A T E K

Powyższy zapis ma już charakter historyczny. Jego tenor byłby w sformułowaniach prawdopodobnie nieco inny, gdyby przypadło mi na nowo ustosunkowywać się do kwestii, zawartej w temacie.

W materiale tym zaledwie napomknąłem o niegdysiejszej „Sprawie Elbląskiej” z 1949 r. Jaki to splot okoliczności sprawił, iż właśnie wówczas i że właśnie w Elblągu sprawa ta zaistniała i że miała takie, a nie inne reperkusje? Otóż nie podważając tezy, iż mógł to być po prostu przypadek, jako że i przypadki stanowią modus vivendi historii naszego kraju, jak  i przyjmując, iż pożar hali Zamachowskiej mógł zostać spowodowany przez ubecję (prowokacja) dla wszczęcia i przeprowadzenia spektakularnego procesu politycznego dla ukontentowania Kremla (chodziło o ujawnienie antykomunistycznej dywersji czynników zachodniego „imperializmu”) można zrekonstruować następujące rozumowanie władz bezpieczeństwa, tzn. Józefa Światły:

       1) Czas jest najbardziej właściwy. W demoludach już rozpoczęto podobne procesy przeciw agenturom Zachodu. Zbliża się 70. rocznica (1950 r.) urodzin wielkiego Stalina i przydałby mu się prezent najbardziej efektowny: proces polityczny, potwierdzający jego tezę o zaostrzaniu się walki klasowej w miarę rozwoju socjalizmu, tzn. nieustających sukcesów rewolucji komunistycznej. Warunek: wykazać poprzez procesy odpryskowe powiązania środowiska elbląskiego (niezintegrowany jeszcze konglomerat społeczny) z zachodnimi ośrodkami dywersjotwórczymi. Czasu nadto niewiele, gdyż podobne procesy już wszczęto w innych krajach demokracji ludowej.

       2) Wielce korzystna jest struktura ludnościowa miasta. Powiatowe. Ludność jeszcze niezintegrowana. Nikły odsetek inteligencji. Mieszkańcy to na ogół pionierzy i to w znacznym stopniu reemigranci, repatrianci, uchodźcy z Wileńszczyzny i Warszawy. Nadto zmęczeni wojną – więc i wyższy niż gdziekolwiek odsetek byłych więźniów obozów koncentracyjnych, ludzi dawno wyzutych z dóbr, przyzwyczajonych do skrajnej niedoli. To ludzie pragnący spokoju, bierni, skłonni do podporządkowywania się, często o nawykach niewolników i  łatwych do zastraszania.

       3) Właśnie przybyła do Elbląga ponad 150-osobowa grupa repatriantów z Francji. W większości to pracownicy Zamechu. Łatwo będzie wyśledzić wśród nich agentów. Ale nie brak w mieście również „andersowczyków” i „maczkowców”.

       4) Zarówno Elbląg, jak i jego zaplecze, to region strategiczny ze względu na położenie geograficzne. Poza silnym garnizonem (pułk wojsk pancernych) powstaje (otwarcie w 1949) Oficerska Szkoła Piechoty nr 3. Nadto silne tu, jak i w innych regionach Ziem Odzyskanych władze bezpieczeństwa i MO – od początku prowadzące walkę z szabrownikami. Ludzie zaś przyzwyczajeni do  różnych akcji milicyjnych i wojskowych, do profilaktyki aresztów i aktów terroru.

       5) Pożar kombinatu przemysłowego ledwie startującego i stanowiącego nadzieję kraju, będzie bolesny nie tylko dla regionu, ale i całego kraju z trudem wracającego życia. Terapeutyka takiego wstrząsu wraz z wnioskami, uzasadniającymi potrzebę podniesienia stanu bezpieczeństwa i zmilitaryzowania, będzie oczywista. Stąd i element wiarygodności dywersji niezbędny, czytelny. Stąd i akcja ogromnie ponętna.

      Ryszard Tomczyk

Fot.: Lech L. Przychodzki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*