Miłość i wojenna tułaczka

Wspomnienia, którymi chciałbym się podzielić, są z pewnych względów wyjątkowe – mówi pan Hubert. Niewiele wydarzeń z czasów drugiej wojny światowej ma swoje szczęśliwe zakończenie. Ten epizod choć na początku, jak wiele miłosnych historii, nie różnił się niczym od pozostałych jemu podobnych, doczekał się happy endu, choć wojna dopisała tej historii swój gorzki scenariusz.

Jest rok 1939, początek wojny, od jakiegoś czasu młoda dziewczyna, Antonina Widuch (wszyscy mówili na nią zdrobniale Toni), mieszkanka Przyszowic, spotykała się z chłopakiem – Niemcem, mieszkającym na przedmieściach Berlina. Jednostka wojskowa, w której przyszło mu służyć, stacjonowała podówczas w sąsiadującym z Przyszowicami niemieckim mieście Gleiwitz (Gliwice). Młodzi ludzie zakochali się w sobie i w końcu się pobrali.

Pamiętam – wspomina pan Hubert – ślub odbył się w naszym drewnianym kościółku, tym samym, który stoi dziś na Kubalonce… Był rok 1940, a więc okupacja.

W niedługim czasie po zawarciu ślubu młodzi opuszczają Przyszowice i wyjeżdżają do rodziny męża, tam też przychodzi na świat ich syn, Gert. Ojciec dziecka w niedługim czasie zostaje wysłany na Front Wschodni.  Brak danych z tego okresu, nie pozwala na precyzyjne określenie, ile minęło czasu od jego wyjazdu… (Początkowa ofensywa wojsk niemieckich szybko posuwała się naprzód, jednak jak pamiętamy, po pewnym czasie front niemiecki załamał się).

W tym czasie Toni otrzymuje wiadomość, że mąż zaginął. Był to także czas, w którym nasilały się naloty i bombardowania wielu miast a także obiektów przemysłowych na terenie Rzeszy, w tym także stolicy Niemiec, a więc należy przypuszczać, że mógł to być przełom lat 1944/45. Widząc narastające zagrożenie, młoda kobieta postanawia wrócić z dzieckiem do domu swoich rodziców do Przyszowic. Podróż nie była ani prosta ani łatwa, kobieta jednak szczęśliwie dotarła do rodziny.

Wojna zbliża się ku końcowi, jest rok 1945. Rosjanie wkraczają do Przyszowic i w niedługim czasie otwierają tam polowe lotnisko, na którym stacjonują samoloty myśliwskie. Służyły one jako osłona rosyjskich bombowców, które w tym czasie nasilają ataki bombowe – głównie na wycofujące się w pośpiechu oddziały niemieckie. W tym czasie Antonina (nazwisko po mężu Niemcu nieznane) otrzymuje nakaz pracy i zostaje wcielona do personelu obsługi lotniska, tam też poznaje i zakochuje się w przystojnym radzieckim lotniku. Uczucie u dziewczyny rosło z każdą chwilą i w końcu, jak to zwykle w tej materii bywa, wzięło górę nad rozsądkiem.

Brak jakichkolwiek informacji o mężu pozwalał jej sądzić, że stało się najgorsze i mąż nie wróci – coś każe jej twierdzić, że los męża został przesądzony jak większości żołnierzy walczących na Froncie Wschodnim.

Młodzi ludzie – Rosjanin i przyszowianka spotykają się ze sobą i mają się ku sobie coraz bardziej. Niebawem Rosjanie zamykają lotnisko i przenoszą się na zachód a właściwie pod sam Berlin. Kobieta, nie bacząc na śmiertelne zagrożenie idzie za głosem serca, w ślad za swoją nową miłością. W tym czasie postanawia zatrzymać się z dzieckiem u swoich teściów w Berlinie.

 Z Rosjaninem spotyka się nadal  i podobnie jak w Przyszowicach, także tam, pod Berlinem, pracuje na nowo powstałym lotnisku polowym.

Wojna dobiegła końca, zewsząd dochodzą informacje o powrotach z niewoli. W tym czasie miało dojść do spotkania obydwojga małżonków.

Dawno minęły odgłosy dział i warkot czołgów, świat został podzielony na dwa przeciwne sobie obozy, jak wiemy, podzielone także zostały Niemcy. Nastał dziwny pokój… Ten okres niestety posiada wiele niedopowiedzianych ważnych faktów, które mogłyby dać pełny obraz sytuacji, jaka miała miejsce w tym czasie.

Jedna z wersji opartych na poszlakach mówi, że oboje małżonkowie mieli dojść do porozumienia i na prośbę ojca chłopczyk miał pozostać przy nim (wydaje się to jednak mało prawdopodobne), zaś kobieta miała wyruszyć wraz z przyszłym drugim mężem do jego ojczyzny. Druga wersja mówi, jakoby to kobieta wraz z dzieckiem znikła w niewyjaśnionych okolicznościach.

Przez długie lata los Gerta a także matki dziecka był nieznany. (Na początku twierdzono, że zarówno matka jak syn – nie żyją). Mijają kolejne lata, a los zarówno kobiety jak i dziecka w dalszym ciągu stanowi nie rozwiązaną zagadkę i tajemnicę nawet dla najbliższej rodziny.

Przechodzą kolejne lata…

Do Przyszowic po długim czasie wraca człowiek z obozu internowania w Związku Radzieckim. Mężczyzna twierdzi, że widział zaginioną kobietę. Ciągle są to jednak tylko nie sprawdzone pogłoski. (Cdn.)

Spisał i fotografię rozmówcy wykonał:

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*