Ks. Franciszek Marks – Niemiec czy Ślązak, który zginął w obronie polskości (2)

Przypomnijmy, iż w roku 1918 Górny Śląsk wystąpił z żądaniem przyłączenia do Polski. W odpowiedzi strona niemiecka zwiększyła tylko terror i represje. 13. stycznia 1919 roku przewodniczący Rady Robotniczej – Hoersing oraz dowódca wojskowy – Hoefer wprowadzili na Śląsku stan oblężenia. Był to jeden z powodów, który spowodował wybuch Pierwszego Powstania Śląskiego w dniu 17. sierpnia 1919 roku. Krwawo stłumione powstanie poprzedziły krótkotrwałe walki, między innymi na terenie Dziergowic, kilku miejscowościach powiatu oleskiego, w tym także w parafii księdza Marksa. Rozpoczął się niebawem trudny przedplebiscytowy okres walki politycznej. Obydwie strony – tak polska jak niemiecka – prześcigały się w nie zawsze godnych tego okresu pomysłach, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Dla księdza Marksa oczywiste było, po której stanie stronie. Warto przytoczyć wypowiedź księdza, skierowaną w tym czasie do polskich misjonarzy (wybrany cytat:  Z dziejów duchowieństwa opolskiego, s. 94):

Choć jestem Niemcem, ja sam i mój lud polski z parafii oddamy głos za Polską, tak uczynić mi każe moje kapłańskie i obywatelskie sumienie. Jako duszpasterz ludności polskiej nie mogę takowej namawiać do pozostania w dalszej niewoli pruskiego państwa. Tymi zapewnieniami ksiądz Marks wydał na siebie wyrok.

W marcu 1921 roku w powiecie oleskim przystąpiono do głosowania, które zaskoczyło wszystkich swoimi wynikami. Oto najbardziej polski po pszczyńskim powiecie opowiada się  ledwo w 31,85 procenta za  Polską. Przyczyn tego stanu rzeczy dopatrywano się w niedbalstwie polskich działaczy, którzy dbali jedynie o tereny przemysłowe, nie bez znaczenia było także to, iż nadzór nad przebiegiem plebiscytu pełnili na tym terenie Anglicy. Linia graniczna została wyznaczona. Podzielony dziwną linią Śląsk stał się tykającą bombą, która wybuchła – jak pamiętamy – w nocy z 1. na 2. maja 1921 roku.

Marzenia księdza Marksa nie zostały spełnione. Stare Olesno pozostało za linią graniczną, oddzielone od Polski. Parafia księdza stanowiła dla powstańców ważny punkt strategiczny. Zdobycie tej miejscowości miało znaczenie dla dalszego postępu frontu powstańczego grupy powstańczej „Północ”, nacierającej  na Stare Olesno od strony Lublińca. Po ciężkich walkach Stare Olesno zostało zdobyte w pierwszych dniach powstania. Powstańcy utrzymali swoje pozycje do 10. maja – wtedy to otrzymali rozkaz wycofania się na skutek zawartego porozumienia i ustalenia linii demarkacyjnej. Radość ludności polskiej w Starym Olesnie była ogromna. Nikt nie mógł przewidzieć, iż już niedługo miejscowość okryta zostanie żałobą.

Rozkaz o wycofaniu powstańcy przyjęli z niedowierzaniem lecz polecenie wykonali, nie do końca jednak rozkazów posłuchała druga strona konfliktu. Strona niemiecka nie przyjęła do wiadomości porozumienia, zawartego pomiędzy a Międzysojuszniczą Komisją Rządzącą i Plebiscytową. Niemcy wykorzystując chwilowy bałagan i dezorientację powstańców rozpoczęli ataki.

Do szturmu na Stare Olesno doszło w nocy z 10. na 11. maja. Silna dobrze uzbrojona grupa Orgeszów wkroczyła do miejscowości a głównym zadaniem atakujących było nie tylko zdobycie miejscowości. ale także pojmanie księdza.

Schiesst den katholischen Pffarer nieder (zastrzelcie tego katolickiego księdza)

Jak podaje we wspomnieniach autorka publikacji (s. 97): Plebanię otoczono, a następnie oddano do sypialni księdza serię strzałów. Na ratunek pospieszyły matka i służąca. Charakterystyczne było zachowanie się proboszcza. Wiedział, że idzie na śmierć. […] Poprosił tylko o komunię świętą. Pożegnał się z matką i wyszedł z oprawcami. Zaraz za bramą zaczęto go bić kolbami karabinów i kijami. Identyczne metody znęcania się były stosowane później przez hitlerowców na wielu osobach duchownych […].

Nowiny Codzienne z roku 1928 zamieściły kilka szczegółów,  dotyczących tego zdarzenia. Skatowanego proboszcza oleskiego prowadzono w kierunku Kochanowic. Podczas katowania księdza pytali go – dlaczego w jego parafii znalazły się głosy za Polską? – Gdy zapytany odpowiedział, że sam jest wprawdzie Niemcem, lecz ludność w parafii ma polską i jej, a zwłaszcza robotnikom polskim, pragnąłby pomagać, wtedy to – najwięcej rozwścieczony jeden z łotrów krzyknął: Schiesst den katholischen Pffarer nieder.

W okolicach lasu gronowickiego proboszcz nie miał sił iść dalej, stracił przytomność i tam został rozstrzelany. Ciało wraz z kilkoma skatowanymi powstańcami zostało zakopane w lesie, jednak z obawy, że zbrodnia ujrzy światło dzienne i wieść o tym, jakoby to Niemcy zamordowali swojego, zwłoki zostały przeniesione tej samej nocy do gazowni kluczborskiej i tam miano dokonać ich spalenia. O tym zdarzeniu autorce wspomnień mieli opowiedzieć mieszkańcy Starego Olesna – Ignacy Łyp i Maria Rogowska.

Nie do końca rozwiana została tajemnica, czy rzeczywiście ksiądz Marks był Niemcem, czy  Ślązakiem – jak wielu ofiarą germanizacji, dzięki której sam nie był pewien swojej narodowości i do końca swoich dni twierdził, że jest Niemcem – cóż, tak czy owak był człowiekiem, dobrym księżoszkiem, stroniącym od wielkiej polityki, dbał tylko o swoje owieczki, czuły na krzywdę wstawiał się za słabszymi, tak jak nakazuje prawo i obowiązek kapłana. To, że podkreślał swoją narodowość jako niemiecką, tylko podnosi moralną wartość księdza, bowiem udowadniał przez to, iż widząc krzywdę, którą wyrządzają  ludziom jego rodacy,  staje w  obronie ciemiężonych.

Po co wspominać dziś wydarzenia sprzed 96 i więcej lat, kiedy to istnienie świata uzależnione jest tak naprawdę od jednego naciśnięcia guzika..? – Cóż, na rozmowę, przestrogę nigdy nie jest za późno, a o ludziach i ich pogmatwanych losach chyba wiedzieć warto, bo każda taka historia niesie za sobą kolejną dla nas lekcję. Być Niemcem, nie znaczy wcale, że jest się złym. Widzimy, iż i ta nacja posiada swoich bohaterów, podobnie jak Ślązacy, których do tej pory wielu myli z zupełnie innym narodem.

Źródło: opracowano na podstawie publikacji Z dziejów duchowieństwa opolskiego, aut.. Henryka Wolna – rozdział: Ksiądz Franciszek Marks, ss. 86 – 99, IW PAX, WARSZAWA 1966.

Foto: www.polskaniezwykla.pl/web/place/35907,stare-olesno-kaplica-ks-marxa.html ;

www.encyklo.pl/index.php?title=Marx_Franciszek

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*