Okruchy wspomnień, ze śląskich żywotów…

DSC_0211Ks. AUGUSTYN STRZYBNY

 

Pamiętajcie, nowa Polska nie może być Polską

bez dzieci Bożych!

Polską niepłodnych lub mordujących nowe życie matek!

Polską pijaków!

Polską ludzi niewiary, bez miłości Bożej!

Nie może być Ojczyzną ludzi bez wzajemnej czci jedni dla drugich,

bez ducha, ofiary i służby.

 

(stefwysz.blogspot.com / 2011 / 06 / cytaty. html) (1970) 

 

Warto wracać pamięcią do życiorysów ludzi, którzy tworzyli i współtworzyli historię śląskiej ziemi, do cytatów z ich wypowiedzi czy fragmentów homilii. Jedną z takich postaci, o której warto wiedzieć i o niej pamiętać, jest ksiądz Augustyn Strzybny. Wielu z tych mało znanych bohaterów pochodziło z środowisk biednych ludzi, z wielodzietnych rodzin – bieda także wychować potrafi jak powiadali nasi dziadowie – i coś w tym prawdy jest z pewnością.

Nie bez przyczyny wspominamy postać ks. Strzybnego właśnie dziś, kiedy to na ulice śląskich i polskich miast wylegają tłumy skłóconych ze sobą ludzi. Dziwna gra podzieliła rodziny, bliższych i dalszych znajomych. Zapominamy o dawnych przyjaźniach. Skłóceni są dziś nawet członkowie tych samych partii i ugrupowań politycznych. Czy nie jest tak, że zapamiętani w nienawiści do swoich, przestajemy dostrzegać rzeczywiste zagrożenia? – a może komuś właśnie na tym zależy…

Historia jakby zataczała krąg, znów jak przed laty, targani wątpliwościami szukamy wzorców godnego postępowania. 

 

Augustyn Strzybny urodził się 1. maja 1879 roku w Janowicach (dziś Cyprzanów), niedaleko Raciborza. Wywodził się z biednej, wielodzietnej rodziny. Do szkoły elementarnej uczęszczał w rodzinnej miejscowości. Dalszą naukę w gimnazjum podjął w Raciborzu i Bytomiu. Trudna sytuacja finansowa zmusiła go do korzystania z pomocy duchowieństwa. Naukę mógł kontynuować dzięki stypendium, a zamieszkał w konwikcie biskupim. W 1897 roku otrzymał świadectwo dojrzałości, zaś studia podjął na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego (1897 – 1900), tam też stał się członkiem Kółka Polskiego. Święcenia kapłańskie otrzymał 22. czerwca 1901 roku. Podczas kampanii plebiscytowej opowiadał się za przyłączeniem Śląska do Polski. Już wkrótce miał zapłacić za głoszenie tej prawdy najwyższą cenę. W tym miejscu warto przytoczyć fragment biogramu zamieszczonego na stronie (bujak.blox.pl / 2021 / 04/ W – 136 – rocznice – urodzin – ks – Augustyna – Strzybnego – o. html aut (pebujak).

Od 1908 roku był proboszczem w Modzurowie w powiecie kozielskim […] Zamordowany został przy drzwiach kościoła parafialnego 31. października 1921 roku, przez nieprzychylnych mu niemieckich bojówkarzy […]. (wybrany fragment artykułu)

W zwyczaju księdza było codzienne adorowanie Najświętszego Sakramentu, kiedy to klęczał godzinami i modlił się żarliwie przed tabernakulum. Po jednej z takich rozmów z Bogiem pożegnał się z życiem na krótko po wyjściu z kościoła.

Jego mistrzem i wzorem był Chrystus i krzyż. Całym sobą poświęcał się duszpasterskiej posłudze. Dzień rozpoczynał o 4. rano, wtedy to udzielał komunii świętej wiernym, którzy udawali się w drogę do pracy w polu.

Ksiądz Gawlina w artykule zamieszczonym na łamach „Gościa Niedzielnego” nr 46 – 16. listopada 1924 roku napisze: Ks. Strzybny stał się męczennikiem. „Cisza przed burzą”, tak oceniał on spokojny przebieg plebiscytu, nie wiedział wtedy jeszcze, że on sam padnie ofiarą tej burzy. Gdy go pół roku później odwiedziłem, oświadczył ks. Strzybny, że nadal pozostanie w Mozurowie, wiedząc, że z nim upadłby jedyny filar ludu polskiego po lewym brzegu Odry. Jeszcze tydzień przed śmiercią prosiłem go, by się udał do polskiej części Górnego Śląska, ponieważ się dowiedziałem, że mu grozi niebezpieczeństwo. Odpisał mi wtedy, że o zamierzonych na swoje życie zamachach wie i że mu również wiadomo, kto jest ich sprawcą.

W dzień Wszystkich Świętych, w dzień odpustu parafii Mazurowskiej, widziała parafia swego pasterza na marach. Amnestia ziemska ułaskawiła sprawcę i wykonawców. Czy ich również ułaskawi amnestia niebieska?

Zwłoki ks. dziekana spoczywają na mazurowskim cmentarzu. Jego dusza zaś, spoczywa w Chrystusie. 

Ks. Gawlina (Gość Niedzielny nr 46 – 16. listopada 1924)

Kamrajstwo z wrogiem? 

Tak dziś nazwano by przyjaźń dwojga ludzi ze skrajnie sobie przeciwnych obozów politycznych, o zupełnie odmiennym spojrzeniu na otaczający nas świat. Czy jednak było tak zawsze? Czy można było kiedyś, przed laty, na śląskiej ziemi, przyjaźnić się z kimś, kto wyrażał odmienne od naszych poglądy?

Carl Ulitzka – (Górny Śląsk tylko przy Niemcach), urodził się 24. września 1873 roku w miejscowości Jaroniów pod Boborowem. Po ukończeniu gimnazjum w Raciborzu podjął studia teologiczne na Schlesischen Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslau. Posługę kapłańską pełnił w Kluczborku oraz Bisenthall (Brandenburgia).

W roku 1910 został proboszczem w Raciborzu. Był gorącym zwolennikiem przyłączenia Górnego Śląska do Niemiec. Aktywnie uczestniczył w życiu politycznym, był posłem do Reichstagu. W czasie plebiscytu organizował akcje propagandowe, podczas których opowiadał się za ideą przyłączenia Górnego Śląska do Niemiec. Strzybny i Ulitzka – dwa przeciwne sobie polityczne żywioły, w tamtych jakże niespokojnych czasach mogli znaleźć wspólny język, a w końcu zostali przyjaciółmi.

Wspominając historię z życia tych dwu duchownych, mając w pamięci niedawne wydarzenia, pytamy samych siebie: czy dziś jest możliwe, abyśmy mogli się pojednać i w interesie naszym i naszej ojczyzny dążyć wspólnie do uzdrowienia chorej sytuacji, która narodziła się na ulicach polskich miast?

W tym samym materiale na stronach .bujak.blox.pl czytamy między innym:

To ksiądz Carl Ulitzka odprawił mszę pogrzebową, w której wygłosił płomienną mowę w języku polskim, w której otwarcie skrytykował zbrodnie oraz terror niemieckich bojówek […].

W dalszej części materiału czytamy: […] Ulitzka i Strzybny mimo, że pozostający na dwóch różnych biegunach politycznego świata, potrafili się przyjaźnić. Bodaj największym tego świadectwem są wydarzenia po śmierci tego drugiego. Między innymi za ich sprawę Carl Ulitzka w późniejszych latach nazywany był przez jednych „polakożercą”, a przez drugich „polską świnią”. A dla mnie (wspomina w artykule autor) dał tylko kolejne świadectwo, że różnić można się – także tu na Śląsku – pięknie […]. (aut. pebujak)

DSC_0221

Czy wydarzenia, mające ostatnio miejsce na ulicach polskich miast, można porównać z historią tych dwu przyjaciół..? Czas nie ten i sytuacja polityczna zupełnie odmienna od chwili, kiedy to Górny Śląsk uwikłany był w polityczną grę nieco innego przecież wymiaru. A jednak coś każe wrócić do wydarzeń sprzed kilkudziesięciu laty. Kiedy trudno nam odnaleźć właściwą drogę, dobrze jest szukać wzorców. Zarówno Strzybny jak Ulitzka mogą nam dziś posłużyć za przykład właściwej ludzkiej postawy – mimo wszystko.

Jesteśmy jednym narodem, powinny nami kierować interesy takie tylko, które pomnożą nasze narodowe „profita”. Demokracja może być nasza, na naszych ustanowionych zasadach a przyjaźnić trzeba nam się z tymi, którzy nie wymuszają a doradzają, nie próbują narzucać swoich racji – a zapraszają do stołu jako równorzędnego partnera – nie inaczej…

Tak łatwo dziś przychodzi nam krytykować postawę drugich, do niedawna bliskich nam osób. A może powinniśmy znów posłużyć się jeszcze jednym cytatem, jaki być może wskaże nam właściwą drogę naszego postępowania:

Nie trzeba oglądać się na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądając od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie, abyśmy prawdziwie się odmienili…” 

(ks. kard Stefan Wyszyński, Gniezno, 2. lutego 1981, fragment homilii)

Nie czas pouczać jedni drugich, czas jednak, aby się zastanowić, czy stać nas na postępowanie wedle własnych zasad? A może dalej będziemy pozwalać, by nami sterowano..?

Fot. polskich krajobrazów i tekst:

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*