Konfrontacja USA z Chinami nabiera za Trumpa rozpędu. Kolejna wojna światowa ponownie jedynym remedium na zahamowanie upadku USA (2)

Umiejętne dzielenie Azjatów nabrało tempa. Atlanci prowokują i czekają, aż państwa rzucą sobie do gardeł, przede wszystkim Indie i Chiny, Korea i Japonia, aby pozbyć się konkurentów. Szczucie na Chiny przez północnoatlantyckie media stało się nagminne. Jest to bardzo ciekawa propaganda, serwowana Azjatom, którzy są zafascynowani wielkim rozwojem – najpierw Japonii, Singapurowi, potem Tajwanowi i Korei, potem Chinom, a teraz Indii, Wietnamowi, Malezji, Indonezji, Tajlandii… Ponad 300 koncernów azjatyckich rozwija się stale od roku 2000 mimo światowych kryzysów.

1.

W styczniu na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos w Szwajcarii prezydent Xi Jinping z Chin nazwał swój kraj mistrzem wolnego handlu i globalizacji. Na konferencji międzynarodowej w Pekinie w maju br. przedstawił w Chinach wielką wizję promowania globalnej integracji, łącząc Azję, Europę i inne kraje dzięki nowej sieci dróg, kolei i szlaków morskich.
Atlanci wyszydzili przedstawiony obraz Chin,  które nie pozwoliły finansowym spekulantom wejść na swój rynek. Spekulanci określają swoją działalność jako swobodny przepływ towarów i kapitału poprzez granice. Zatem mamy do czynienia przynajmniej z dwoma ideologiami globalizacji. Swoją ideologię mają także Indie, które stały się w ubiegłym roku pierwszą lokomotywą gospodarczą globu.

Chiny kształtują nową formę multilateralizmu, w której określają ton i definiują zasady gry. Ta strategia przyspieszy wpływy gospodarcze i polityczne w bardziej efektywny sposób niż jednostronne podejście Atlantów, oparte na brutalnych siłach gospodarczych, taktyce dominującej w atlantyckich satrapiach. USA wyraźnie wycofywały się z multilateralizmu, natomiast Chiny wdrażają go konsekwentnie, co w znacznym stopniu wpłynęło na obraz Chin w świecie postkolonialnym. Proces trwał kilka lat, ale teraz przynosi owoc.
Chińska forma multilateralizmu opiera się na innych zasadach transakcyjnych, bardzo różniących się od atlantyckiego globalnego porządku, którym broniły się USA i inne gospodarki atlantyckie, zbudowane na zasadzie kolonialnego prymatu. Pomiędzy Chinami a reżimami północnoatlantyckimi wystąpiły olbrzymie rozbieżności postrzegania  wartości, takich jak demokracja, prawa człowieka i wolność słowa.

2.

Nastąpiła zmiana zasad gry od wewnątrz, poprzez rozszerzenie wpływów chińskich w istniejących instytucjach międzynarodowych. Chiny przystąpiły do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w 2001 roku. Dyktat WTO wobec Chin – w postaci otwarcia swoich rynków na towary zagraniczne i inwestycje w zamian za lepszy dostęp do rynków na całym świecie dla własnego eksportu – okazał prawdziwe oblicze tej bandyckiej, postkolonialnej instytucji. Tym niemniej Chiny potrafiły wykorzystać ją na pewnym etapie swego rozwoju.
Atlantyccy spekulanci  napotykają w Chinach wiele barier. Aby sprzedawać tam towary, firmy północnoatlantyckich satrapii demokratycznych są weryfikowane przez Chińczyków i klasyfikowane. Spekulanci muszą podpisywać umowy z lokalnymi partnerami. Przedsiębiorcy zagraniczni, wchodzący na chiński rynek, muszą współpracować z firmami lokalnymi. Działalność na terenie Chin sektora finansowego z północnoatlantyckich satrapii demokratycznych jest bardzo mocno ograniczona do cywilizacyjnych norm.
Tymczasem Chiny stały się drugą pod względem wielkości gospodarką globu i jednym z największych podmiotów gospodarczych w świecie, co pozwoliło im utrzymać pozycję WTO. Kraj jest obecnie jednym z głównych członków procesu rozstrzygania sporów WTO, którego używa na wzór byłych potęg kolonialnych do ochrony własnych interesów. Wraz z rosnącą siłą gospodarczą, Chiny zwiększyły swoje udziały w głosowaniu w międzynarodowych instytucjach finansowych, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) i Bank Światowy. W tych organizacjach północnoatlantyckie satrapie demokratyczne nadal mają dominującą pozycję, wyrażającą się w głosach – jak to w atlantyckiej demokracji. Chiny były subtelne w swoim podejściu, tworząc sojusze z innymi krajami o wschodzących rynkach, takimi jak Indie i Rosja, w celu przyspieszenia swoich priorytetów i ich priorytetów. Chiny, Indie i Rosja stanowią silny blok gospodarczy, który tworzy swoje własne instytucje finansowe i gospodarcze, niezależne od tworów postkolonialnych, powstałych po drugiej wojnie światowej, które miały na celu ochronę interesów i supremacji na świecie potęg kolonialnych. (Cdn.)

 

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*