Gaz, gaz, gaz na ulicach… (2)

Pamiętam za kandydatury Zbigniewa Bońka, który był szefem PZPN-u, że miało dojść do konsensusu na linii kibice a zarząd piłkarski, by odpalanie środków pirotechnicznych było w jakiś sposób skoordynowane i bezpieczne tak dla kibiców, jak i dla klubu. Oczywiście to się nie stało, bo był to pomysł zbyt dobry i zbyt przychylny dla wielkiego społecznego święta i widowiska piłkarskiego, a przecież im nie o to chodzi, aby statystyczny Kowalski był usatysfakcjonowany i nie chodzi o to, by wyeliminować ze stadionów przemoc, bo tę skutecznie wypleniono dzięki systemom bezpieczeństwa na nowych obiektach sportowych, co jest normą.

Celem jest wymienienie publiczności wzorem angielskim wysokimi cenami, podmianę publiczności na kulturalną klasę średnią, czytaj: nowobogackich przyjaciół obecnie rządzącej partii. Jeśli się nie uda to, co widzieliśmy w Warszawie, można też zadziałać terrorem przepisów i terrorem służb mundurowych (koszty wyjazdu kilkunastu tysięcy kibiców Lecha z Poznania na Puchar Polski, utrata biletów wstępu, pociągi specjalne, oprawa – są ogromne) całkowicie wyeliminowanie publiczność z piłkarskiego święta. Poznańscy kibice doskonale wiedzieli, że władze Warszawy wyraziły zgodę na organizację imprezy masowej pod jednym warunkiem: nie wolno wnosić na stadion sektorówek – czyli dużych rozmiarów flag klubowych. Właściwie nie tylko flag sektorowych, ale płócien, które zwykle wiszą od frontu i zwykle są większe niż (według decyzji Magistratu i prezydenta Trzaskowskiego 2 × 1,5 m). Stadion na meczu na PGE Narodowym w Warszawie podczas zmagań o Puchar Polski między Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa miał być cichy, spokojny, o sennej rześkiej atmosferze, którą co jakiś czas przerywałoby głośne konsumowanie popcornu, siorbanie zimnej coli, czy głośne kichnięcie, ewentualnie ziewanie…

„Zakaz wnoszenia flag i banerów większych niż 2 × 1,5 m na mecz na Stadionie Narodowym była decyzją Państwowej Straży Pożarnej. Takie samo zezwolenie wydane było w 2019 roku” – podkreślił prezydent na Twitterze. Odpowiedź przyszła ze Straży Pożarnej. „Uprzejmie proszę nie wprowadzać opinii publicznej w błąd” – napisał bryg. Karol Kierzkowski, jasno wskazując, kto wydawał opinię, a kto wiążącą decyzję, za którą jest odpowiedzialny.

Mecz finałowy Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań a Rakowem Częstochowa, rozegrany na Stadionie Narodowym w Warszawie, zakończył się skandalem. „Uprzejmie przypominam, że decyzję o pozwoleniu na organizację imprezy masowej na PGE Narodowy wydaje Prezydent m. st. Warszawy. Natomiast bezpieczeństwo uczestników finału Pucharu Polski #LPORCZ zapewnia organizator” – dodał. Kibice Lecha Poznań, z którymi nie solidaryzowali się jednak kibice z Częstochowy, liczyli na kompromis. Dla fanów obu drużyn przygotowano po 9 tysięcy biletów – na miejsca znajdujące się za bramkami. W momencie rozpoczęcia finału te przeznaczone dla najbardziej zagorzałych sympatyków Kolejorza pozostawały jeszcze puste. Tłumy kibiców, których z Poznania mogło przyjechać nawet ok. 15 tysięcy, cały czas czekały pod stadionem.

Do pierwszego incydentu doszło przed końcem pierwszej połowy, kiedy to kibice próbowali wedrzeć się na stadion przez parking od strony bram nr 10 i 11. Służby porządkowe użyły środków przymusu bezpośredniego, w tym granatów hukowych oraz siły fizycznej. Fani intonowali głównie wulgarne przyśpiewki i okrzyki wobec PZPN, prezydenta Warszawy – Rafała Trzaskowskiego czy policji. „Co to za finał, Kulesza, co to za finał”, „Piłka nożna dla kibiców” – brzmiały te cenzuralne. Przykład mniej cenzuralnej: „Ch… w d… temu, co odda głos Trzaskowskiemu”. Dochodziło również do atakowania kibiców przez funkcjonariuszy policji konnej, co jest niebywale niebezpieczne dla zdrowia i życia obywateli. Jak poinformował rzecznik prasowy KSP – Sylwester Marczak, po finale Pucharu Polski zostało zatrzymanych około 20 osób, rannych zostało dwóch policjantów oraz koń, którym zajmie się weterynarz. Decyzja Trzaskowskiego rozzłościła nie tylko kibiców. Prezes PZPN – Cezary Kulesza zapowiedział, że Warszawa może stracić finał Pucharu Polski.

I kto wygrał ten pojedynek, kto wygrał ten mecz, drodzy fani piłki kopanej?

Roman Boryczko,

4. maja 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*