Emigranci – 12. września naród dał wyraz swoim lękom
12. września przez Warszawę przeszła manifestacja pod przewodem ksenofobów i rasistów, ale nie tylko taki narybek stanowił o jej liczbie. Przyszli też zademonstrować swoje niepokoje zwyczajni obywatele, którzy boją się obcych i wszystkiego, co ze świata… Ci ludzie kochają Polskę, kochają swój dom, swoją ulicę a głusi są na co dzień, gdy zewsząd dochodzą głosy, że Polski już nie ma! Nikt wtedy palcem sam w dziurawym bucie nie ruszy…
Ten problem – jak zwykle w bojaźliwym stadzie owieczek – musi rozwiązać ktoś…
Jarosław Kaczyński, Ruch Narodowy, Janusz Korwin Mikke..?
Fałszywi prorocy z gotowymi receptami na uzdrowienie polskiego ciała i ducha.
Trwamy w stagnacji i ruinie, która rozprzestrzenia się po kraju jak nowotwór. Polska w budowie powoli nabiera swego właściwego kształtu, jaki zrodził się w umysłach “ojców założycieli”. RP to już tylko kraj tranzytowy, kraj magazynów i centrów logistycznych. Kraj montowni… Ludzie? Ludzie tu są niepotrzebni, bo gdy w zamyśle decydenci nie przewidują rozwoju tej pięknej ziemi – potrzebna będzie narodowa eutanazja. 10 milionów Polaków zagoni się do niewolniczej roboty, reszta lepiej urodzonych przybyszów (z Europy i nie tylko) spijać będzie śmietankę na rautach i balach. Drodzy “narodowcy” – boicie się emigrantów, boicie się, że przyjadą tu żyć na koszt podatnika! Czy boicie się, że zabiorą wam te niewolnicze etaty, co jest prawie niemożliwe, pokorne polskie cielęta..?
Emigranci z Afryki mają wielką siłę woli i cel. Jak tsunami – milionami zalewać będą kolejne europejskie granice w drodze do wyśnionego raju. Oni mają atut młodości i siły, Europa to geriatryczny trup. Narodowcy – Polski już nie ma, nie liczcie również na szalupę czy koło ratunkowe!
Nie ma co się pieklić – ani oni ani my nie jesteśmy już u siebie!
Jeśli nie macie chrześcijańskiego serca, problem emigrantów załatwi za was wasza parafia – każda weźmie na “przechowanie” jedną rodzinę z Afryki.
Resztę ściągnie aparat Państwa!
Interesy! Nie łudźcie się, młodzi ludzie o uspołecznionych sercach, chcący być “lewicą” lub “prawicą”. O dobru uciekinierów, tych z terenów walk i z terenów biedy, nie myśli nikt poza wami. Zwłaszcza ci, którzy najgłośniej krzyczą “za” lub “przeciw”.
Roman Boryczko,
wrzesień 2015