Cały polski chuligański trud… (4)

Śląskie derby: GKS Katowice – Ruch Chorzów 28.03.1998, mecz powtórzony 29.04.1998.

Wtedy to katowiczanie zaliczyli największą kibicowską porażkę w historii ich ruchu szalikowego lat 90. na rzecz swojego derbowego rywala. Piszę o latach 90. XX w., bowiem całkiem niedawno, w roku 2017, ten sam Ruch Chorzów jeszcze dotkliwiej upokorzył lokalnego rywala, wchodząc w posiadanie aż 44 flag GKS-u Katowice, podczas ataku na ultrasów, malujących oprawę meczową. Podczas derbów w roku 1998 GKS stracił na rzecz Ruchu aż 6 flag, które Ruch zerwał z płotu podczas przedmeczowej awantury na boisku (główna ekipa GKS-u była przed kasami, spodziewając się ataku Ruchu pod kasy). Łupem katowiczan padło przed meczem natomiast 1 płótno „Niebieskich” (White Power), które zdobyło FC Jaworzno. Chorzowscy przed meczem już na 2 godziny byli na widowni, toteż z braku innych wrażeń rozpoczęły się ganianki po murawie stadionu. Pod stadionem przy ul. Bukowej szturm na kupujących bilety fanów GKS przypuściła 100-osobowa grupa chorzowskich fanatyków. Katowice w odwrocie. 2800 fanatyków biało-niebieskich wzbudziło w Katowicach respekt. GKS odbija sobie niepowodzenia walkami z policją. W sektorze palą 60 sztuk szalików Ruchu (non stop ktoś zagubiony był wychwytywany przed stadionem i pozbawiany szalików chorzowian).

Po końcowym gwizdku pierwszej połowy kibole GKS wkraczają na murawę i szturmują policję. Ruch też ma się dołączyć, ale ma wielkie kłopoty, ponieważ leją w „Niebieskich” aż dwie armatki wodne. Policja jest atakowana racami, drzewcami i kamieniami. Warto w tym miejscu nadmienić, że na obiekcie początkowo nie było policji (zgodnie z nową ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, mecz obstawiali jedynie ochroniarze z firmy Fosa). Na trybunach obie strony demontują ogrodzenie. Wtedy organizator poprosił o zabezpieczenie policję. Tradycyjnie, jak to po wielkich burdach, policja leczyła rany, szpitale opatrywały setki miłośników stłuczeń i siniaków, a klub pozostawał ze zdemolowanym obiektem, pamiętającym swą świetność w erze prosperity gierkowskiego górnictwa.

***

Po cóż taki tekst i po co pisać o zdarzeniach, gdzie rany odnoszą zwyczajni obywatele. Również straty – w postaci wybitych samochodowych szyb czy zdewastowanych środków komunikacji miejskiej spadają na karb spokojnych obywateli. Historie, które przedstawiłem, działy się w czasie, gdy polska policja jeździła radiowozami marki Polonez i Nysa a polewaczkami były opancerzone Stary z fabryki w Starachowicach. Rozpad tzw. komunizmu otwierał młodym nowe horyzonty, jakie już po chwili okazały się złudzeniem. Ogromne bezrobocie, polaryzacja społeczeństwa, bieda wielkich osiedli z betonowej płyty – napędzały złość i agresję, która musiała mieć ujście.

W każdą sobotę na szlak kibicowski wyruszały tysiące dzieciaków i wiele z tych eskapad kończyło się burdami. Co w takiej chwili robiła policja? Dziś uczestnicy czynów zabronionych – takich jak burdy, palone race, skandowanie haseł – ścigani są w trybie przyspieszonym, wyłapywani przez policyjnych tajniaków, monitoring miejski i stadionowy.

Kiedyś karą za wybryki, demolki, rzucanie kamieniami było kilka gum na tyłek i tyle. Również inaczej wyglądały same starcia. Przegranemu pozwalano wstać, podawano mu rękę, czasem dostawał nawet na bilet powrotny, dziś leśne rozróby kończą się „neutralizacją” przeciwnej chuligańskiej ekipy. Naładowani narkotykami siłacze skaczą po swych ofiarach, tną ścięgna, łamią kończyny czy przejeżdżają po nich samochodami. Kiedyś była to rozrywka biedoty, pragnącej w swej frustracji niszczyć szary świat, dziś to świat grup przestępczych, szukających narybku do swych interesów. Stąd dzisiejsze służby mundurowe ze zdwojoną siłą kontrolują i inwigilują bandytyzm stadionowy. Jest on nie tylko bandytyzmem lecz zorganizowaną demoralizacją na szeroką skalę.

Każda ustawka chuligańska jest w miarę możliwości udaremniana, bandyci jednak walczą już nie tylko na polach czy w lesie. Bywają teraz także zagrożeniem na autostradach, stwarzając niebezpieczeństwo dla zwyczajnych obywateli. Bezideowość samej złości pozostaje ta sama – samcza nienawiść do wszystkiego, co obce…

Roman Boryczko,

maj 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*