WE WSCHODNIEJ CZĘŚCI MORZA ŚRÓDZIEMNEGO LAWINOWO NARASTA MIĘDZYNARODOWY KONFLIKT

We wschodniej części Morza Śródziemnego odkryto wielkie złoża gazu ziemnego oraz ropy naftowej, o które zainteresowane strony walczą z coraz większą zaciekłością. Z dnia na dzień narastają wręcz lawinowo napięcia między krajami rywalizującymi o te – jedne z najbogatszych złóż na świecie. Powstają też nowe sojusze wojskowe w celu zabezpieczenia praw do tych bogactw energetycznych na XXI wiek i następne.

Według niektórych szacunków wielkość rezerw gazu ziemnego w tym złożu jest taka sama, jak w największych złożach gazu na świecie: w Wenezueli i Nigerii. Obfitość złoża pozwoliłaby na samowystarczalność energetyczną Chinom, USA czy Unii Europejskiej na ponad 10 lat. Ponadto jeszcze większe złoża gazu odkryto w dorzeczu Nilu. Zatem nic dziwnego, że w tej zaciętej rywalizacji o złoża występuje tak wiele krajów: Turcja, Izrael, Egipt, Grecja, Liban, Palestyna, Jordania i Libia. Są gracze spoza regionu jak USA, UE – przede wszystkim Francja oraz Rosja. Każdy z tych graczy z zawziętością mąci wodę.

Egipt rozpoczął eksploatację złóż, stając się eksporterem. Liban z pomocą Francji i Rosji przystępuje do eksploatacji złóż. Unia jest szczególnie zainteresowana tym nowym zagłębiem, które pozwoliłoby na uniezależnienie się od innych dostawców. Unia stanowi idealny rynek zbytu dla śródziemnomorskiego gazu i ropy.

Głównymi antagonistami są Turcja i Grecja. Rywalizacja obejmuje Cypr w obu jego częściach, tj. greckiej i tureckiej. Turcja nie uznaje państwa cypryjskiego. Traktuje go jako integralną część Grecji wyspiarskiej, ponieważ na mocy traktatu z roku 1960, w którym to roku Cypr uzyskał niepodległość, państwa gwarantujące podział władzy między cypryjskich Greków i Turków – tj. Wielka Brytania, dotychczasowy okupant, Turcja i Grecja wraz z nowo powstałym państwem uzgodniły, iż nigdy nie przystąpi ono do żadnych struktur międzynarodowych w postaci unii politycznej lub gospodarczej. Ponieważ Cypr nie wypełnił prawa traktatowego, nie jest uznawany przez Turków za niepodległe państwo. Ma to swoje realne przełożenie: Turcja nie uznaje Republiki Cypru, nie uznaje też dwustronnych umów, jakie Cypr zawarł z Libanem i Izraelem w zakresie wydobycia gazu.

Będąc na greckiej części cypryjskiej wyspy, turyści otrzymują różne reklamowe foldery czy mapy, na których jest zawsze adnotacja, aby pamiętali o okupacji części wyspy przez Turków. Oczywiście nic nie wspominają ani o tym, jak do tego doszło, ani o tym, że tamta część jest zamieszkała tylko przez Turków. W roku 1974 został obalony przez greckich wojskowych arcybiskup Nikozji, Makarios III, sprawujący urząd prezydenta na Cyprze. Spiskowcy chcieli przyłączyć ją do Grecji. To spowodowało natychmiastową odpowiedź turecką. Po zdobyciu w ciągu kilkudziesięciu godzin tureckiej części wyspy przez tureckie wojsko, nastąpiło brutalne przemieszczenie ludności, co jeszcze bardziej jednorodnie zetnizowało obie części. Obecnie na arenie międzynarodowej istnieje Cypr grecki, który uzurpuje sobie prawa do całości oraz Cypr turecki, uznawany głównie przez Turcję. Cypr grecki należy do Unii. Natomiast niepodległość tureckiego Cypru gwarantuje armia turecka. Granicę pomiędzy obu częściami Cypru nadzorują wojska ONZ.

Po drugie, Turcja nie jest sygnatariuszem Konwencji UNCLOS ONZ, a więc międzynarodowego traktatu, regulującego prawa korzystania z zasobów mórz i oceanów.

Według UNCLOS, wody terytorialne kraju rozciągają się od 12 mil morskich (22,2 km) od brzegu do 200 mil morskich (370 km). Obszar ten, w postaci akwenu, stanowi wyłączną strefę ekonomiczną (WSE). Jak sama nazwa wskazuje, wszystko, co znajduje się w wodzie lub pod wodą na taką odległość, należy wyłącznie do tego kraju. Turcja jednak ma wyjątkowy sposób patrzenia na WSE, odmawiając przyjęcia, że wyspy mogą mieć takie strefy i nalegając, aby kontrola jakiejkolwiek wyspy rozciągała się tylko 12 mil morskich od jej brzegu.

Dlatego Turcja nie uznaje roszczeń greckich ani cypryjskich. Turcja wyznaje tak zwaną teorię szelfu kontynentalnego i twierdzi, iż od lądu kraju należy liczyć szelf kontynentalny. Wszystko, co jest na tym szelfie kontynentalnym, jest częścią jego własnego terytorium, dopóki dno nie opadnie.

ONZ nie uznaje tej metody obliczania, która wywołałaby kaskadę roszczeń, wzajemnych kłótni, waśni i sporów między różnymi krajami.

Po trzecie. Kluczowym graczem jest tutaj Turcja, dążąca do odbudowy swego imperium z czasów osmańskich, tak nieodległych czasowo.

Wraz z szybko rosnącą populacją Ankara rozwija swoją gospodarkę, pomimo sankcji nałożonych przez USA. Finansowy atak USA na Turcję doprowadził do gwałtownego spadku wartości tureckiej liry, zmniejszając tym samym jego budżet. Turcja importuje ponad 90 procent zużywanego przez siebie gazu ziemnego, dlatego zapewnienie dostaw energii jest tak ważnym czynnikiem do jego wzrostu gospodarczego.

Turcja w ogromnym stopniu rozbudowuje swój kompleks militarno-przemysłowy. Rozległy program budowy okrętów wojennych, w postaci zaawansowanych pod względem technologicznym korwet, fregat, lotniskowca. Drony bojowe, pociski i helikoptery szturmowe są obecnie projektowane i produkowane w Turcji. Czołgi produkowane przez tureckie firmy stały się wielkim hitem eksportowym. Podobnie amfibie.

Po czwarte. Turcja posiada dobrze wyszkoloną obytą w licznych wojnach armię, która udowodniła swoją bitność. Liczne prowokacje po jednej i drugiej stronie, tj. tureckiej i greckiej dowodzą, że Grecy bardzo ostrożnie podchodzili do konfliktu. Jednakże francuskie poparcie dla Grecji, z którą obecnie u wybrzeży Krety odbywają się wojskowe manewry, dało Atenom impuls do ostrych działań. Armia francuska poza Legią Cudzoziemską może co najwyżej nosić Turkom obiad w kantynie, bowiem tylko do kelnerowania się nadaje, a nie walki. Sromotna ucieczka francuskiej fregaty do Tulonu przed flotą turecką tylko to potwierdza. Atlanci są rasą schodzącą, bowiem całkowicie zdegenerowaną, zajmującą się bardziej zboczeniami i roszczeniami socjalnymi niż walką.

 

Konkluzja

Szweje amerykańskie zostały sprawdzone na polu walki. Naziści potrafią zabijać tylko bezbronnych cywili. Natomiast armia turecka czy rosyjska są to gracze ekstra ligi, z którymi trzeba bardzo poważnie się liczyć. Rosjanie na syryjskim poligonie wyćwiczyli wojsko do walki w ekstremalnych warunkach. To samo Turcy. Rosjanie, jak już pisałem, przeprowadzili logistyczne manewry na froncie południowym z licznym udziałem jednostek ze wszystkich okręgów wojskowych. Jak pokazał rok 1939, nie ma niczego bez przyczyny. Wtedy było podobnie, a obecna powtórka jest tylko większą makietą.

Covid-19, czyli wielka ściema na skalę światową, ma na celu bezbolesne przygotowanie ludności do wojny atomowej! Choć obostrzenia same w sobie są ludobójstwem i muszą być bezwzględnie ukarane w sposób przykładowy, to widać jak na dłoni przygotowania do nowego rozkładu kart w walce o panowanie nad światem. USA, UE, Imperium Zjednoczonego Królestwa, Rosja, Chiny, Indie, Japonia oraz mniejsze mocarstwa regionalne jak Turcja, Iran, Izrael, Brazylia i RPA szykują się do bezpardonowej walki.

Nie było przeproś w ostatniej wojnie światowej, w której tak samo jak Niemcy, mordowali cywili i jeńców zbrojni siepacze bolszewii amerykańskiej czy sowieckiej, imperialni Brytyjczycy, Francuzi, Holendrzy etc. Oczywiście zwycięzców nie sądzono za ich zbrodnie, wręcz przeciwnie – ich ludobójstwo gloryfikowano. To się skończyło definitywnie! Bandyta jest zawsze bandytą, tym bardziej, że polityka jest tylko wyrafinowaną formą bandytyzmu.

Charakterystyczny znak dla niebezpiecznej sytuacji stanowi forma propagandy, uprawianej przez rządowe mass-manipulatory. Panuje wstrzemięźliwość w relacjach, aby nie urazić potencjalnego sojusznika. Mamy tedy suche streszczenia oficjalnych stanowisk, a przy okazji pokaz własnej siły militarnej, która w tym czasie jest szczególnie pokazywana.

 

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*