Upadek cywilizacji na naszych oczach (3)

Północna Afryka zamieniona przez starożytnych Rzymian w kwitnący ogród, rzymski spichlerz – została najpierw zrujnowana przez Arabów, a teraz dobita przez Atlantów.  Atlantycka cywilizacja, rozciągająca się po obu stronach północnego Atlantyku, nie ma niczego wspólnego z cywilizacją łacińską, czyli zachodnią. To jest jej forma patologiczna, wrzód dawnej i naszej cywilizacji łacińskiej, zbudowanej na fundamentach Jerozolimy, Aten i Rzymu.

Monokultura, propagandowa zbitka, jedna z setek opracowanych na rzecz ogłupiania swych wyznawców, stanowiąca wynalazek chciwości, która jest motorem działania barbarzyńców, całkowicie zniszczyła ten wielki obszar, rozciągający się od Atlantyku po Ocean Indyjski. Doprowadziła do erozji gleb, wyschnięcia wód, zmiany klimatu, zniszczenia flory i fauny. Panująca susza uśmierciła dużą część pogłowia i ludzi. Doprowadziła do wielkiej migracji społecznej na południe, skazując uchodźców na obozy, slumsy, beznadziejność.

Tragedię potęgował upadek stylu życia, który odzwierciedlał ich świat. Na tym półpustynnym obszarze, na tej nieurodzajnej ziemi, koczownicy przez wieki egzystowali, albowiem pasterskie koczownictwo było jedynym możliwym stylem życia, zapewniającym wystarczającą wydajność do przeżycia i utrzymania jej na przyszłość. Wypasane stada zwierząt utrzymywały się w stanie elastycznej równowagi. Koczowniczy styl życia stanowił wynik optymalnego sposobu funkcjonowania wobec możliwości półpustyni. Najlepszy sposób życia polega na optymalnym przystosowaniu się do możliwości, wynikających z danego środowiska naturalnego, w omawianym wypadku – na perfekcyjnym rozwiązaniu problemu wykorzystania szczególnie wrażliwej strefy marginalnej.

Sahel był obszarem ekstensywnej gospodarki, optymalnej dla tej strefy przyrodniczej. Uprawy służyły tylko tamtejszym mieszkańcom, dając im niezbędne utrzymanie. Ich świat się skończył.

Wraz z postępującą degradacją tych ziem, wyjałowieniem, erozją, suszą – Sahara zagarniała kolejne ziemie. Stawały się one pustynią. Pochłonęła ona już około miliona kilometrów kwadratowych, a więc podobnie jak w starożytności obszar cywilizacji Indusu. Tragedia rozgrywa się na naszych oczach. Jest to wielki pas ziemi od Maroka po Egipt, od Senegalu po Somalię. 

 

Migracja

Uciekinierzy przed pustynią, głodem i suszą byli umieszczani w obozach dla uchodźców, potem przemieszczali się do miejskich molochów, zajmując miejsca w slumsach. Powstałe na tym tle konflikty, powoli rozniecały się a Atlanci dołożyli jeszcze wojennego zarzewia. Na naszych oczach rozdziera się konflikt między tymi, którzy utracili wszystko, a tymi zasobnymi, czy jeszcze zasobnymi, którzy nie chcą lub nie mogą podzielić się swym dobytkiem. A czas nieubłaganie odmierza. Miliony głodnych migrują do Europy, szukając dla siebie lepszego życia. Migracja jest swego rodzaju tyglem ludów i narodów. Stanowi symptom upadku i tworzenia się czegoś nowego. Dekadencka cywilizacja atlantycka wciąż tkwi w epoce kolonialnej, kiedy rządziła światem. Myśli jak myślała, snuje plany wielkości, żyje w narkotycznych majakach. To jest jej koniec, dlatego tym bardziej musimy nieść ogień prawdziwej cywilizacji łacińskiej.

 

Andrzej Filus

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*