Spowiedź syna czasów politycznego cyrku i obywatelskiej impotencji…

100_5931…dałem „czadu z trzech luf” na portalu S24, nie mogąc się doczekać publicznego pożegnania z „dziwką polityki”, co chciałem uczynić na SIEMYSLI.PL, ale z niecierpliwości – stało się…

AntoniK

 

Przyszedł czas, aby zapytać się, czy aktywność intelektualna – dedykowana podniesieniu poziomu ludzkiej świadomości i „naprawianiu świata”, a propagowana przez strony internetowe – ma sens i przynosi oczekiwany skutek. Dziś mogę odpowiedzieć publicznie – nie ma SENSU i nie przynosi pozytywnego SKUTKU. „Psy sprzeciwu” poczciwych, romantycznych internetowych trybunów, szczekają „dobrą nowiną”, czynią larum w „domu niewoli”, a stalowa „karawana polityki” idzie dalej, mając ich naiwny zgiełk w ostatnim odcinku przewodu pokarmowego. Kto ma media, wielkie media krajowe, ma władzę nad świadomością. Kto na małym poletku swego internetowego „forum myśli propagowanej” toczy donkiszotowski bój o lepszy świat i szlachetnego człowieka, ten ma władzę nad swym komputerem, może go włączyć lub wyłączyć, a świat się nie zmienia w obu przypadkach. Dlaczego? Bowiem „telewizja pokazała, a uczeni potwierdzili” i dopóki mit Wielkiego Vidiokontrolera jest aktualny, a będzie coraz bardziej wszechwładny, bo przekaz obrazkowy wypiera semantyczny, wszelkie opowieści „szlachetnych uzdrowicieli życia i naprawiaczy człowieka” wybrzmiewać będą w czterech ścianach Towarzystw Wiedzy Ezoterycznej, bowiem siła preparowanej egzoterycznej dezinformacji jest, że tak zacytuję ze sztambucha medialnego – porażająca! Domorosłe, naiwne politykierstwo, „rekolekcje dla zbłąkanych”, czyli demaskacja cynizmu i podłości dziejącej się nad nami w „politycznym młynie”, to, niestety, zwyczajne „przelewanie z pustego w próżne”, bowiem vidioci wiedzą swoje, usłyszeli wielkie słowa (dla koziołka z Pacanowa), co padły, jak salwy karabinowe, z plugawych ust „autorytetów moralnych” i mechanicznych maszynek werbalnych – ust spikerów. Walka o złamanie monopolu na „polityczny rząd dusz” jest robotą Syzyfa, noszeniem wody w sicie, nie warta dedykowania owej sprawie mentalnej potencji Autora. Zatem: CO ROBIĆ? Jak zapytał Majakowski, a Stalin odpowiedział: powieś się! Nie, nam „jednorękim rycerzom”, strażnikom „Królestwa bez granic”, nie wieszać się, ale złe dysponowanie mentalną energią i potencjałem wiedzy „zawiesić na kołku”, bowiem świata i jego „załogi” nie zmienisz, a siebie zmienisz w groteskowego impotenta, czyli tego, co nie może, w tym przypadku – „ruszyć z posad bryły świata”. A robić coś trzeba, to co się umie najlepiej, co pomnaża dobro, ład i zrozumienie, konsoliduje wspólnotę człowieczą, uczy że w jedności siła, czyli: lepić garnki, lepić słowa metaforyczne, strugać  formy plastyczne, nie apostołów idei, malować obrazy i obrazy chmur na niebie śledzić, pisać dramaty i dramatów codziennych unikać, przemawiać takim językiem sztuki i pragmatyki, który choć jednego człowieka odmieni i do życia pozytywnie nastroi. I to wystarczy. Podróż na kraniec świata rozpoczyna się od pierwszego kroku, pamiętajmy…

W zamierzchłych – bowiem dla młodzieży to archeologia dziejów, jak Grunwald, Orsza czy Kłuszyn, jeśli o tych bitwach wiedzą nieco – czasach PRL (nie PRL-u, bowiem to Polska Rzeczpospolita Ludowa, rodzaj żeński, a nie Rzeczpospoliton, męskoosobowa forma) zawsze myślałem sobie, że wybawieniem dla skatowanego „przymusem politykowania” umysłu będą mityczne czasy „Wolnej Polski”, kiedy to absurd polityczny i przemoc państwowych organów represji zniknie, jak śniegu wiosną. Jakiż byłem naiwny! To teraz, jeszcze perfidniej, bowiem czasy „przewagi marchewki nad kijem” usypiają i stwarzają pozór normalności (bo czym jest demokracja – władzą ludu, ale nie bezpośrednią, jeno przedstawicielską, a lud, to stado durniów, nad zdurnieniem którego pracują media, animowane przez owych „przedstawicieli”, zwłaszcza swej kieszeni i interesu banksterów i koncernów). To dziś, właśnie teraz, piękną wiosną i smętna zimą także, rozgorzało rozpolitykowanie, scena istnego piekła waśni i sporów, a vidiotyczne otumanienie sięga zenitu, kiedy to uliczne KODchody bronią demokracji, czyli brzytwy na swą świadomość, a de facto bronią interesu bankstera, Sorosta Analnego, defekującego KODchody na ulicę miast i WSI, finansującego ową antypolską hucpę poprzez Fundację Siedmiogrodzkiego, zaś podziały ideowe w Polsce zrobiły z naszego Kraju nad Wisłą piekło na ziemi, klepisko pod inwestycje obcego kapitału, skansen przemysłowy (stoczniowy zwłaszcza, co wyjątki potwierdzają), tancbudę konsumpcyjną, teren nieustannej wojny rozpolitykowanych vidiotów i także umysłów krytycznych, które wchodzą w klincz dyskusyjny z somnambulikami vidiotycznymi, zaś chodzi tu o odwieczne: divide et impera, a z grecka diabolos, o konwulsje podziału i waśni. I o to właśnie chodzi ORGANIZATOROM ŻYCIA MAS LUDOWYCH!!! Tym nadwiślańskim i innostrannym, fasadowym klaunom i zakulisowym demiurgom, oczywiście!

Czym, więc różni się dobra zmiana ministrantów, od złej, 8-letniej szychty cinkciarskiej? Tym, czym borowik szatański od muchomora sromotnikowego, a więc jest jedynie mniejszym złem. Zatem Złem, a gdzie DOBRO? Dobro jest w nas, nigdy zniszczeniu nie ulegnie, a jeno uśpieniu, zaś jawnie się manifestowało podczas 16-tu miesięcy „Karnawału Solidarności”, a więc trzeba było je skutecznie uziemić, aby PRL w BOLANDĘ zmienić! Imperium komunizmu zlikwidowano dlatego, że tajne służby Sowietów i zapadników dogadały się, że lepsze będzie Imperium Banksterów i ich politycznych marionetek, które trochę ochłapów z „bestialskiego stołu” nagarną pod siebie, a masy pracujące uczynią „na jawie śpiące”. Zatem teraz resztki społecznego rozumu zagłusza radosny bełkot sitkomów i emocje Voice of Bolanda, agresja politykierstwa, toksyna vidiotyzmu i diaboliczny podział ideowy! Kim jesteśmy? Płytą nagrobną żywej Polski, atrapą narodu, państwem teoretycznym, poligonem obcych wojsk, narodem wybranym do bankructwa, a zatem, jeno nawozem historii!

A co czynić na to dictum? OBUDZIĆ SIĘ, bowiem przebudzony wie co czynić, nie pyta mamy w Berolina i ojca w Brussell, czyni spontanicznie w imię PRAWDY i DOBRA, w imię Syna Człowieczego czy Przebudzonego, a to wystarczy, proste, jak obsługa nie zainfekowanej świadomości… Niestety, przez lata wdeptywałem w to „socjotechniczne gówno”, tropiłem kłamstwo, starałem się dostrzec mniejsze zło, zaglądałem za kulisy politycznej sceny, a więc – „dałem dupy Molochowi”, przyznaję się bez śledztwa i pałowania, bowiem głupotę zobaczyć, to wyzwolić się z jej okowów, tak! Co przez to zyskałem? NIC! Nie zmieniłem świata, nie zmieniłem niczyich poglądów, bowiem vidiota pozostał vidiotą, a rozumny był nim bez moich rekolekcji, to oczywiste! Zmarnowałem czas, mentalną energię, szansę na lepsze widzenie rzeczy świata tego, no i dobre imię, bowiem rozliczni vidioci widzieli we mnie PiSiora, entuzjastę protestów smoleńskich, ucznia Ojca Grzybiarza, zwolennika klerykalizacji, a nawet ludożercę i sodomitę, bowiem głupota ludzka większą jest, niż miłosierdzie boskie… Starałem się tłumaczyć, że jest inaczej, że cinkciarze (PO i PSL), aparatczycy (SLD), ministranci (PiS), czy teraz sorostowe dzieci (KODchody), to jeno produkty finalne ustawki przy Okrągłym Meblu Zdrady, a więc antypolskie instrumenty animowania polityki Republiki Bolandy, co ma tyle wspólnego z polską racją stanu, co postawa wilka z wegetarianizmem. Zaś najwięcej wspólnego z demonicznie skuteczną ideą transformacji PRL w III RP autorstwa Jeliciarza i Jaruzela, folwarku politycznych pajaców i bezkarnej „ochronce” dla komuszych bandytów, tak…

Polska żyje w mym sercu, sercu, którego genetycznymi i duchowymi twórcami są moi Antenaci, Panowie Bracia, myśliciele, twórcy potęgi gospodarczej I RP, ustawodawcy Sejmu Wielkiego, sygnatariusze Konstytucji 3. Maja, bohaterowie Powstań Narodowych, Wojny Bolszewickiej 1920, Wojny Obronnej 1939, profesorowie Politechniki Gdańskiej, ludzie zacni, odważni i szlachetni. Polska żyje w tysiącach innych serc, jest potencjałem duchowym, co jak osiągnie „masę krytyczną” z nagła się objawi! I zapewne zmaterializuje, jak II Rzeczpospolita wynurzyła się z pobojowiska Światowej Wojny. Bądźmy zatem dobrej myśli, jeśli myślimy, a jak myślimy, to jesteśmy, nie tylko pestkami czereśni! Ale na lekarstwo nie ma Polski w Jej Sejmie RP, choć de nomie rozstrzygać powinien o Jej dobrostanie i prestiżu, nie ma na Ulicy Sporu i Chamstwa,  na portalach społecznościowych, bo tam „buraczane pole”, takoż w ustawach i gabinetach, Partykach politycznych, w zacietrzewieniu, umysłowym pomieszaniu, socjotechnicznie stymulowanym, w banksterskim przyczajeniu, także nie ma Jej na ekranach vidiotoksykacji, tam żyje Bolanda lub Kondominium nad Wisłą. To mnie obliguje, aby przyjąć postawę (cytuję z siebie): “więc bądź mądry w durniów stadzie, choć pod prąd się ciężko płynie, nie drepcz biernie ku zagładzie, bo tam kroczą ludzkie świnie”. Nic dodać, a ująć można kaczkę z rożna…

Dlatego, niniejszym upubliczniając, kończę z politykierstwem, rekolekcjonizmem interenetowym, wskazywaniem palcem na słońce w Mieście Ślepców –  finita la comedia, definitywnie! Dlatego już niczego nie tłumaczę. Dlatego nie zależy mi na niczyich przypadkowych opiniach, bowiem Prawdziwi Przyjaciele i tak dotrą do mnie i poinformują, co myślą o mnie, a ja serdecznie podziękuję, tak! Bowiem nie mam nic lepszego, jako uczciwa, życzliwa krytyka, a dla równowagi, nie ma nic gorszego, niż zajadłość ideowa i piana nienawiści, to diabelska robota tych, co nas traktują, jak nawóz historii w swych folwarkach, także tym nad Wisła, w którym, ku chwale zachodnich producentów i bankserów i na własny pohybel, żyć nam przyszło, jako owsikom w odbycie i sporyszowi w życie… Ale nie kończę z kreowaniem świata alternatywnego słowem i obrazem, bo może zdarzy mi się, czego sobie i Wam życzę, że jedno słowo lub obraz jeden „zalśni jak tysiąc słońc”. HOWGH! I to koniec, bomba walizkowa, a kto głupi, jego głowa. AMON RA, CZADU Z NIEBA DA. Pozdrawiam „Sprawiedliwych w Sodomie” od serca i rozumu, w ciszy samotni i zgiełku tłumu…

AntoniK

100_5276100_5495

PS: Poniżej ostatnie, linkowane przesłanie, nie polityczne, a ideowo-romantyczne, wizjonerskie i niepoprawnie patriotyczne, a więc w swym wybrzmieniu – Wołanie na puszczy, a na łące – fikają zające…

http://antonik.salon24.pl/705712,polska-droga-czyli-tao-nadwislanskie

Fot.: Lech L. Przychodzki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*