Ratunku, policja! (2)

Wojciech Smarzowski wyreżyserował bodaj najważniejszy film w dziejach polskiej kinematografii o tej właśnie służbie. Drogówka to opowieść o grupie policjantów, których widz podgląda w ich codziennej pracy. Co tu dużo gadać, pracy to nie ma tam za wiele, są łapówki, po godzinach w swoich stuningowanych furach robią za macho, zaliczając na boku panienki. Seksoholik Petrycki (doskonały Arkadiusz Jakubik) to portret wesołego, rubasznego hulaki, utracjusza i szaleńca, a nie stróża prawa. Alkoholik Trybus (bardzo dobry Jacek Braciak) nie jest wykolejony, to istny wrak człowieka. Mamy lichwiarza Lisowskiego (Marcin Dorociński) i rasistę Banasia (Eryk Lubos). Oczywiście jest też nieudolny szef, rodem z Peerelu, czyli komendant Gołąb (Marian Dziędziel) i nawet naiwna idealistka (Julia Kijowska) myśląca, że służba w policji to zaszczyt.

Policjanci Smarzowskiego są być może tacy, jakimi ich nie znamy, może to ludzie słabi,  którym się tylko wydaje, iż są szeryfami w miastach, których bronią. To się urodziło w końcu lat 90., kiedy w Polsce udało się wywołać pewien układ psychozy, lęku przed przestępczością. To był komponent towarzyszący frustracji, wynikającej z reform początku lat 90. i nurtu politycznego, jaki był przeciwko kosztom reform mundurówki. Policjanci są nieudolni,  są sprzedajni,  nie ufają nawet sami sobie. Policja to paratotalna instytucja o cechach mafijnych. I stąd rodzą się problemy. W Siedlcach policjanci podczas przesłuchania mieli bić, razić paralizatorem i polewać wodą zatrzymanych po napadzie na jubilera. Jeden z zatrzymanych popełnił samobójstwo. W Lidzbarku Warmińskim dwóch przesłuchiwanych mężczyzn było na posterunku policyjnym okładanych pałkami. Mieszkańcy squatu we Wrocławiu wygrali przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasbourgu proces, w którym oskarżają policję o bezprawne wtargnięcie do ich domu i pobicie. Tam i tu – jak u Smarzowskiego – jest szef jednostki, który odpowiada za wszystko i zastępcy, którzy odpowiadają za mniejsze odcinki. Tworzy się piramida, rozchodząca się do dołu. Szczelność instytucji zapewnia właśnie jej piramidalna struktura. W takiej instytucji poziom lęku redukuje się w ten sposób, że każdy wie coś złego o drugim. Zachodzą haki: szef wie coś o mnie, ale ja wiem coś o szefie. Te zahaczenia wyłączają prawo, jako regulator stosunków międzyludzkich w instytucji. Wchodzi mafijność. Gdy jeden sypnie, to musi pamiętać, że jego też sypną. To nie ogranicza się do policji, a rozszerza się na relacje policji z prokuraturą i dalej, z sądami.

Kiedy czytam o złapaniu jakiegoś drobnego łapówkarza z drogówki i wielkiej wrzawie wokół tego, to wiem, że jest to „samooczyszczanie” z niewygodnego gliniarza, a przy okazji łapanie punktów za „uczciwość” od skołowanego społeczeństwa. Naprawdę skorumpowani, „zmafiozowani” policjanci, ale też prokuratorzy i sędziowie, kryci są przez osoby na wysokich stanowiskach decyzyjnych, bo to oni stanowią opokę dla tych tuzów.

Najgorsze jest to, że w tym wszystkim ginie gdzieś profesjonalizm, ginie oddanie obywatelowi poprzez służbę przyrzeczenia, iż będzie on bezpieczny, że w razie potrzeby jego interesy i zdrowie będą chronione.

6. sierpnia 2021 roku w Lubinie wczesnym rankiem doszło do interwencji policji, podczas której zmarł 34-latek. Matka ponad trzydziestoletniego narkomana wezwała policję, ponieważ syn na głodzie chciał znów coś od niej wyciągnąć, a że była wczesna godzina, gdy syn zaczął krzyczeć i rzucać kamykami w okno, rodzice bali się, iż sąsiedzi się wściekną – pewnie nie pierwszy raz. To bardzo trudna interwencja dla niedoświadczonych stróżów prawa – nigdy nie wiadomo, z jakim stanem pobudzenia ma się do czynienia. Chyba nawet laik dziś wie, że osoba po zażyciu dopalaczy, czyli związków chemicznych niewiadomego pochodzenia, jest w  stanie braku świadomości, ogromnej siły fizycznej, amoku! Zatrzymanie furiata wiąże się z użyciem siatki, paralizatora, a nie próbą szamotania się z delikwentem przez kilkadziesiąt minut.

Na filmie, który obiegł Internet widać, jak policjanci szarpią się z nim i jak w pewnym momencie mężczyzna charczy i traci przytomność. Oni po prostu się z tym facetem szarpali, a nie obezwładniali go, robili to całkowicie po amatorsku; tak niedouczona jest niestety nasza policja. Narkoman jest pobudzony, wije się, kopie funkcjonariuszy i wykrzykuje: „Ratunku!”, „Zabiją mnie!”, „Mamo!”. Policja go poddusza, bo chłopak nie słucha poleceń. Na nagraniu widać, iż osoba nieumundurowana pomaga funkcjonariuszom. Wyjaśnienie policji jest co najmniej zastanawiające. Na wideo widać, że osoba nieumundurowana pomaga funkcjonariuszom. Z nagrań z pobliskiego monitoringu wynika, iż uśmiecha się do jednej z funkcjonariuszek przy pożegnaniu tak, jakby oboje się znali. W międzyczasie podczas trwania zatrzymania mężczyzna w białej bluzie z plecakiem ma wrócić z torbą, z której wyjmuje przedmiot przypominający pałkę policyjną. (Cdn.)

Roman Boryczko,

 sierpień 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*