Rado da radę, czyli jeśli mowa o Polakach na emigracji – to tylko w… szalecie! (2)

Znamiennym  jest fakt podróży naszego youtubera do Londynu. W jednym z pierwszych filmów z tego miasta, zamieszczonych na serwisie YouTube, Jacek Kurzątkowski przedstawiał Londyn, opowiadał co widzi i niemalże wpadł na dwójkę bezdomnych Polaków, którzy – jak to osoby zamieszkujące wielką, bogatą metropolię – w ogóle na bezdomnych nie wyglądali. Ta dwójka to Rado – Radosław Nowak i Sebastian, jak się później okazało mężczyzna, który bezdomnym stał się z ciekawości. Zachęceni przez youtubera dużą butelką cydru i być może sporą ilością piwa i wódki, nowo poznani bezdomni zaczęli oprowadzać gościa po zaułkach i meandrach Londynu. Podczas opowieści wyłonił się obraz super-bumelanta Rado, którego mottem życiowym jest to, że urodził się on tylko po to, by wszyscy mu pomagali. Zarabia, szukając zgubionych kart miejskich – Oyster Cards (zdradził, że ma z nich bajeczne 100 funtów dniówki) i pieniędzy. Jedzenie dostaje od ludzi oraz w niektórych restauracjach. Jego dzień nieopodal brytyjskiego Parlamentu, w miejskim szalecie (który ze swym kompanem zaadoptowali po tym, jak w pobliżu wybuchł pożar) zaczyna się przed 12:00, ponieważ gentlemani nie zaczynają picia przed południem. Wesoła dwójka kompanów przemierza Londyn w poszukiwaniu łatwego zarobku. Na ławkach często zostawiony jest w butelkach niedopity alkohol, na ziemi leżą niedopałki papierosów i marihuany. W sklepach robi się „promocje” na trunki, zegarki, buty i inne zbytki. Kradnąc można je nosić bądź sprzedać. Środkami komunikacji miejskiej bezdomni poruszają się na znalezione karty (bilety).

Czas płynie na miejskiej gawędzie i wzrastającym poziomie upicia się. Rado przedstawia Jackowi swoją historię bezdomnego z wyboru, który od kilkunastu lat płynie przez życie. Na dalekich przedmieściach śpiąc w okazałym parku na tyłach sklepu elektronicznego, na squacie z aktywistami politycznymi, na barce, która zatonęła (oczywiście z wieloma kompanami, z których jeden przy nim… zmarł)… Rado – wesoły jegomość przed pięćdziesiątką, posiadający telefon i ładowarkę, przybory do golenia, środki czystości i obowiązkowo perfumy. Polski, zapijaczony George Clooney ze znalezionym cygarem w ustach!

Najnowszy szyk mody ze znalezionych, podarowanych lub ukradzionych tekstyliów wraz z metkami. Czysta bielizna, elokwencja, znakomity komunikatywny angielski i niebywała niechęć do pracy!!! Rado pomaga! Rado jest w gazetach, bo Kurzątkowski nagłośnił dzięki YT problem bezdomności, przedstawiając w medialnym programie świat polskiego bezdomnego celebryty!

Filmy mnożą się przez pączkowanie a nasi emigranci oglądają je tłumnie z wypiekami. Rado robi urodziny Jacka niedaleko Parlamentu i słynnego szaletu! Rado traci szalet dzięki donosowi rodaków i polscy emigranci proponują mu, że pod szalet postawią kampera. Rado poznaje miłość w Sieci. Rado jest zakochany i wyprowadza się na przedmieścia do normalnego domu, który ktoś mu użyczył bezpłatnie. Oczywiście nie porzucił życia bumelanta – lecz dziś jest „zwierzęciem medialnym”! Jacek Kurzątkowski, wietrząc interes na popularności bezdomnego, planuje wydanie okazyjnych koszulek i innych bibelotów. Ma być głupio, bo jak widać to chwyta! Rado zakłada swój kanał i jako bezdomny celebryta zbiera datki (donejty). Rado marnuje sobie życie i chyba tak musi być!!!

Polacy mieszkający na Wyspach doświadczyli wielokrotnie specyficznej angielskiej gościnności. Zaczęło się od macoszego potraktowania kwiatu oficerów polskich, którzy – kiedy trzeba było – służyli wiernie aliantom wiedzą i doświadczeniem. Zwykli żołnierze w imię interesów mocarstw zachodnich za Polskę kładli swe życie podczas wyzwalania Włoch, Francji i dławieniu oporu w faszystowskich Niemczech. Likwidując Polskie Siły Zbrojne, alianci rozpuścili wszystkich bez żadnego dziękuję! Polscy żołnierze musieli zdjąć mundury i zająć się przyziemnymi sprawami.

Kontradmirał Józef Unrug, dowódca polskiej floty i obrony Wybrzeża w 1939 roku, w sierpniu ‘48 wraz z żoną wyjechał do Agadiru w Maroku. Otrzymał zatrudnienie w zajmującej się połowem sardynek firmie Fregata. Był tam odpowiedzialny za stan techniczny dwóch kutrów. Generał Władysław Bortnowski – dowódca Armii Pomorze, którą dowodził w czasie kampanii polskiej 1939 roku oraz uczestniczył w bitwie nad Bzurą, został zatrudniony na stanowisku zwykłego pielęgniarza w szpitalu dla umysłowo chorych w Mabledon Park w Londynie. Generał Stanisław Sosabowski był twórcą i dowódcą legendarnej Brygady Spadochronowej. Po wojnie Sosabowski pracował w Wielkiej Brytanii jako robotnik magazynowy w fabryce silników elektrycznych, a następnie telewizorów. Tadeusz Komorowski – Bór, Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pracował w małej wytwórni sztucznej biżuterii. Generał Stanisław Maczek, bohater roku 1939 i walk o wyzwolenie Europy w latach 1944-45, został zostawiony samemu sobie. Początkowo pracował jako zwykły robotnik w fabryce w Edynburgu, potem na etacie barmana w edynburskim hotelu Learmouth.  Uwijał się za barem podczas zawodów sportowych, a w pozostałe dni pełnił rolę portiera, wpuszczając i wypuszczając przez bramkę klientów klubu.

Polacy nie mają dobrej marki w Wielkiej Brytanii i to właśnie przez Polaków – szczuci przez populistów i nacjonalistów brytyjskich – Anglicy postawili na Brexit. Polacy lawinowo uderzyli na brytyjski rynek zatrudnienia, zabierając wielu Brytyjczykom pracę i wprowadzając złe mechanizmy, takie jak praca za najniższą stawkę czy śrubowanie normy. Obecnie to samo widzimy w Polsce tyle, że tymi złymi są Ukraińcy. Ci jednak wcale nie chcą pracować za najniższą stawkę, znają swoje prawa, potrafią się przepychać łokciami i wcale nie śrubują norm, bo nie są tak naiwni jak mieszkańcy nadwiślańskiego kraju.

Polak na obczyźnie wytrzyma wszystko. Większość naszych rodaków, których znam, wynajmuje pokoje w dzielnicach, gdzie strach wyjść po zmierzchu na dwór, a same cztery kąty pozostawiają wiele do życzenia, jeśli chodzi o ogólną kondycję (grzyb na ścianach, brud, smród, a nawet szczury). Wielką zaletą mieszkania na Wyspach jest to, że za wypłatę można kupić wiele używek. Polacy często korzystają z tego, iż narkotyki i wódka są tanie. Ćpają, upijają się, staczają na dno, zamiast jakoś skorzystać z tego, że są w „lepszym świecie” i zacząć się trochę rozwijać.

Proza życia i raj, który wcale nie jest rajem… Nasza społeczność, okropnie między sobą podzielona, wcale tego nie dostrzega. Rodacy nie pomagają sobie a wręcz stają się pośmiewiskiem i przynoszą wielki wstyd Polsce.

5. lipca 2019 w Birmingham zapadł wyrok wobec ośmiorga Polaków, którzy prowadzili proceder handlu ludźmi, zniewalania ich, okradania. Wszyscy zostali skazani na bezwzględne więzienie. Nasi rodacy na Wyspach nie interesują się gremialnie swoją ojczyzną, mają już inne życie – życie kogoś gorszego lub życie na walizkach i to im odpowiada. Rado z Internetu – „dziecko” reżysera tej tragifarsy, Jacka Kurzątkowskiego, idealnie wpisuje się w obraz równi pochyłej. Człowiek ten nie staje się wzorem walki o własną godność, a za pieniądze będzie polskim akcentem etnicznym, który leży w rynsztoku i ku własnej uciesze mieszka w… szalecie.

Roman Boryczko,

lipiec 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*