Obecna zintensyfikowana wojna informacyjna jest operacyjnym przygotowaniem do wojny militarnej

Amerykańska polityka po upadku ZSRR jest walką dwóch szkół, jak twierdził nieżyjący już Igor Panarin, który głosił tezę o upadku USA. Podobny pogląd wyraża francuski dysydent, Thierry Meyssan. Chodzi o obóz narodowy, właściwie państwowy – ludzi, którzy są zwolennikami dobrobytu i obóz plutokratyczny głoszący globalizm. Jego członkowie są zwolennikami imperializmu. Dla tych pierwszych najważniejsza jest dominacja USA w świecie, dla tych drugich – światowa władza. USA okazały się reżimem niereformowalnym, stąd takie wielkie zamieszanie. Nie wiem, czy jakikolwiek reżim jest reformowalny w postaci modelu satrapii demokratycznej. To tak jak z PRL – po wystąpieniach ludności zmieniała się władza i następowały pozorne zmiany.

Monopartia oficjalnie została podzielona w USA na dwie frakcje partyjne demokratów i republikanów, aby niewolnicy mogli zagłosować w plebiscycie, by poprzez oddany głos wyrazić swoje preferencje. Jednakże głosowanie w igrzyskach wyborczych ma wzbudzić wśród niewolników poczucie, że są wolni w wolnym kraju, ponieważ mogą głosować i wybierać sobie oprawców. Podobnie jest na Wyspach Brytyjskich. Reżim brytyjski jest wielce szanowny, bowiem stary i od wieków sprawnie trzymający Brytyjczyków za mordę. Stąd kopia amerykańska. Atoli nastąpił podział wewnątrz obu partii na różnych szczeblach administracyjnych. Aby przygotować niewolników amerykańskich do rozpadu USA, już osiem lat temu ukazała się książka o narodach, zamieszkujących kontynent północnoamerykański. Czy USA są w tym samym punkcie, co ZSRR za Michaiła Gorbaczowa? To za daleko powiedziane. Jednakże bolszewia amerykańska powstała przed powstaniem bolszewii sowieckiej, co więcej – nigdy nie doszłoby do upadku cara, gdyby nie działalność bolszewików z Wall Street. Oni mieli z nim śmiertelne porachunki. Wygrali pierwszą rundę. Jednakże dzieje, jak słusznie zauważył Feliks Koneczny, mają swoje nieubłagane prawa. Może ktoś, jak ideolog Kant, ich nie uznawać, ale są one obiektywne, niezależne od woli bandyty, który programowo ich nie zauważa. Nie ma co się dziwić bandytom, jest to bowiem fakt dla nich bardzo niewygodny.

Wszystkie nierozwiązane problemy świata spowodowane są imperialną polityką Stanów Zjednoczonych i starych potęg kolonialnych w Europie, do których należy zaliczyć obok Wielkiej Brytanii, Turcji, Francji, Niemiec, Hiszpanii, Włoch, Portugalii – także Rosję. Supremacja imperialna nie chciała i nie chce respektować prawa innych krajów do rozwoju gospodarczego. Aby spowolnić rozpad swojego imperium, Washington bezwzględnie ucieka się do najbardziej brudnych metod. Wojna propagandowa stanowi obecnie najistotniejszy czynnik.

W USA wprowadzono nową doktrynę imperialną, opracowaną przez admirała Arthura K. Cebrowskiego (zm. 2005), którą oficjalnie zaprezentowano na konferencji w Pentagonie 23. lipca 2003 r. Według tej nazistowskiej ideologii wyszczególniono państwa i ich narody do wybicia. Zostały one uznane przez nazistów za niekreacyjne, nietwórcze i buntownicze.

Jednakże doktryna obowiązywała już od końca 2001 r., a w 2004 r. została skorygowana przez pomocnika Cebrowskiego, Thomasa Barnetta. Mogliśmy zobaczyć zastosowanie tej strategii po prowokacji z 11. września 2001 roku, która posłużyła do wywołania wojny między cywilizacją północnoatlantycką a arabską. Celem tej wojny było zniszczenie państw i społeczeństw na całym Wielkim Bliskim Wschodzie, dokonywane w imię wolności i demokracji jako propagandowej mistyfikacji, skrywającej jej rzeczywisty cel.

Wojna skompromitowała nie tylko nazistowski reżim w USA, ale także u nas faszystowski reżim. Faszyzm z ludzką twarzą zastąpił socjalizm realny. Co więcej, czas brudnych ludobójczych wojen, prowadzonych przez Stany Zjednoczone, doprowadził do odzyskania imperialnej pozycji przez Rosję. Chiny wybiły się na światowego lidera. USA natomiast przeznaczyły dużą część swoich zasobów na zniszczenie świata muzułmańskiego. W tym czasie Rosja i Chiny stale się rozwijały, podobnie jak Niemcy – testujący własne koncepcje, programy i sprzęt na nazistowskiej skórze, maksymalnie wykorzystując klęskę USA. Co więcej, klęska bolszewii amerykańskiej otworzyła dla Niemiec nowe perspektywy.

Niemcy osiągnęły w nowym rozdaniu kart na światowej scenie pozycję bardzo dobrą, jeśli nie wyśmienitą. Unia jest ich i stanowi wielki rynek zbytu dla ich towarów. Widać to po naszym okupowanym kraju, nowym Generalnym Gubernatorstwie. Niemcy stanowią kolec w oku dla USA, dlatego doradcy – jak Paul Wolfowitz – przekonali prezydenta Busha o konieczności trzymania Unii Europejskiej pod pełną kontrolą. Stąd wypływa taka awersja Francji oraz Niemiec do USA.

Jednakże Francja ma lepszą pozycję do oponowania, ponieważ historia umieściła ją po stronie mocarstw zwycięskich. Niemcy są krajem przegranym, jednak systematycznie dążącym do zwycięstwa. Obecna sytuacja polityczna bardzo im sprzyja, co widać po przyśpieszeniu wydarzeń. Powstały ponownie po rewolucji Brexitu dwa imperialne mocarstwa w Europie, nie licząc Rosji, a mianowicie Londyn nad Tamizą oraz Berlin nad Łabą. Kiedy przeniesiono centrum światowych finansów z Wall Street do londyńskiego City, wiadomo było, że podjęto w kołach imperialnych decyzję o Brexicie i budowie Imperium Brytyjskiego w nowej odsłonie. Już polityczny klown, Boris Johnson, zapowiedział reorganizację sił zbrojnych Zjednoczonego Królestwa oraz ich wielki wzrost liczbowy. Przejęcie upadającej bolszewii amerykańskiej, którą stworzyło City w 1913 roku, jest już w ich zasięgu. Podobnie Niemcy będą starały się przejąć część USA, tym bardziej, że czas im bardzo sprzyja. Włochy upadły już na ziemię, a Francja chwieje się na nogach. Być może, jak było już w rozmowach, będzie się na gwałt szukać nowego, a właściwie odgrzebanego rozwiązania w całkiem nowej sytuacji. Czas szybko to pokaże i zweryfikuje.

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*