Naziści we współczesnych Niemczech (2)

Pojęcie „Reichsbürger” zostało zapoczątkowane w Niemczech przez doradcę finansowego, Wolfganga P. Ów 49-letni mężczyzna w roku 2016 pierwszy raz zwrócił na siebie uwagę lokalnych urzędników po tym, jak odmówił zapłacenia podatku od pojazdów mechanicznych. Na powtarzające się ponaglenia odpisywał: „Jestem obywatelem Rzeszy”. Cofnięto mu licencję i wezwano do zwrotu 31 strzelb i pistoletów. Akcja antyterrorystów zakończyła się masakrą. Mężczyzna ubrany był w kamizelkę kuloodporną i bronił swojego „państwa”. Ranił czterech policjantów, z których jeden zmarł później w szpitalu. Potem termin „Reichsbürger” poprzez niemieckie media wszedł do ogólnego przekazu a określa on osoby, które odrywają się od systemu, wierząc w spisek globalistów i Żydów.

Obywatele Rzeszy, czy też Obywatele Imperium, to ruch sympatyków, często się nieznających, rozsianych po całych Niemczech. Nie ma wodza, nie ma struktur partyjnych i wykonawczych. Często poszczególne grupy są ze sobą skonfliktowane i nie utrzymują żadnego kontaktu. Łączy ich jednak wiara w teorie spiskowe, sprzeciw wobec globalizacji, rasizm, antysemityzm, a przede wszystkim negowanie państwowości RFN. Rzesza w granicach z 1937 r. wciąż istnieje, a obecne Niemcy to spółka prawa handlowego założona, kontrolowana i wyzyskiwana przez aliantów, na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Oto główna wizja tych oderwanych od systemu ekstremistów, czy może dziwaków.

Obywatele Imperium zyskali na sile dzięki rozwojowi Internetu. Jedną z twarzy grupy został wówczas prawnik oraz były członek lewicowej organizacji terrorystycznej RAF, a później zagorzały neonazista, Horst Mahler. To on w odniesieniu do RFN ukuł termin „spółka prawa handlowego pod nadzorem okupantów”. W 1997 r. wygłosił przemówienie, w którym wezwał Niemców do zerwania kajdan i wyzwolenia się z niewoli obcych mocarstw. Kilka lat później Mahler zanegował Holocaust, a Adolfa Hitlera nazwał zbawicielem narodu niemieckiego. Skoro RFN według ruchu Reichsbürgerów nie istnieje, to członkowie i sympatycy nie czują się w żaden sposób zobowiązani do przestrzegania jej praw, słuchania przedstawicieli czy płacenia podatków i mandatów. Odmawiają wykonywania nawet tak prozaicznych czynności, jak rejestracja psa w urzędzie. Niektórzy z członków ruchu Reichsbürgerów, znajdujący się na samochodowych tablicach rejestracyjnych tzw. europasek z literą D i unijną flagą, zaklejają naklejką z napisem DR (Deutsches Reich) albo czarnym orłem w koronie. Inni niszczą swoje akty urodzenia, dowody osobiste oraz paszporty i zastępują je własnoręcznie wykonanymi dokumentami, które informują, iż są oni obywatelami Rzeszy Niemieckiej.

Średnią wieku dla Obywatela Rzeszy wynosi ok. 50 lat. Częściej jest to mężczyzna niż kobieta. Mieszka raczej na wsi albo w małym miasteczku oraz należy do jednej z grup społecznych narażonych na wykluczenie lub ma wolny zawód i jako samotnik, mieszkający z rodzicami, godzinami zatruwa sobie umysł spiskami. Na terenie Niemiec urzęduje obecnie 30 rywalizujących ze sobą kanclerzy, kilku książąt oraz co najmniej jeden król. Wszyscy mają własne flagi, wydają własne znaczki pocztowe, a nawet własną walutę.

Oto „Rząd Rzeszy Niemieckiej na Wygnaniu” – na czele liczącej 30 osób grupy stoi były mechanik, 74-letni Norbert Schittke (na zdjęciu), określający sam siebie tytułem Reichskanzler. Mężczyzna nosi czarny mundur, białe rękawiczki oraz szarfę. Zebrania odbywają się w konspiracji przy wyłączonych telefonach – jeśli tego nie zrobią, ich rozmowy mogą być podsłuchiwane przez CIA. Członkowie wspólnoty uważają kanclerz Angelę Merkel za „najbardziej dystyngowaną Żydówkę, która robi wszystko, by zniszczyć Rzeszę”. Kolejny przykład to były Mister Niemiec, Adrian Ursache, który ogłosił się władcą państwa Ur. Policja i komornik próbowali skontrolować jego posiadłość ale pod domem rozpętała się bitwa z jego poddanymi, rzucającymi kamieniami i strzelającymi z broni palnej. Rannych zostało dwóch policjantów oraz sam Ursache. Prawdziwy Reichsbürger bierze sprawy w swoje ręce i zakłada własne „państwa”. Miasto Ur, Wolne Państwo Prusy, Druiden czy Drugie Imperium Niemieckie. Pod obserwacją służb znajdowali się jedynie ci członkowie ruchu, którzy mieli powiązania z radykalną prawicą.

To podejście zaczęło się zmieniać wraz z kolejnymi przypadkami stosowania przez nich przemocy. Służby niemieckie podejrzewają że w całym kraju mieszka prawie 13 tys. Reichsbürgerów, z czego 700 – to skrajnie prawicowi ekstremiści. Większość z nich ma pochodzić z Brandenburgii, Bawarii, Saksonii-Anhalt, Meklemburgii-Pomorza Przedniego oraz Badenii-Wirtembergii. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

luty 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*