Media – władza za uśmiech (prawdziwej władzy)

Tekst (poniżej) Tomasza Lisa, z którego poglądem – w kwestii rodzimych (?) a nawet rodzinnych mediów, podległych propagandzie rządzących, czyli PiS-owskich oraz pro-PiS-owskich dziennikarzy i ohydnych „pismaków” – utożsamiam się w 100 procentach. Dla takich, rzekomo… dziennikarzy – pojęcie o roli „czwartej władzy”, jako swoistego posłannictwa obywatelskiego – która winna „patrzeć każdej władzy na ręce”, a nie jej się sprzedawać, jest totalnym zaprzeczeniem misji dziennikarstwa i zawodowej cnoty… Żeby nie powiedzieć o sprzedajnej pomyłce zawodu, bliskiej określenia mianem… politycznej prostytucji. Takie wyrachowane i spolegliwe oraz „życzliwe” dziennikarstwo, to istne zagrożenie dla trwałości państwa, bo wynikające z braku dostępu do jawności i wolności słowa!

Niewiele różnią się ONI od tej władzy, która kradnie, oszukuje i manipuluje Narodem. TAKIM pseudo-dziennikarzom i wydawcom – o wypaczonej mentalności i o tym, czym jest w normalnym państwie prawa obiektywne informowanie i relacjonowanie – wytykałem już wielokrotnie „wynaturzenia”, opisując je również w powieściach (Kanalie, Lęgowisko zła, Piaskownica).

Ale to, co dzieje się od kilku lat w polskich mediach – po objęciu rządów przez formację Prawo i Sprawiedliwość (jakie prawo, taka też sprawiedliwość!?) – nazwać muszę otwarcie… Jedno, wielkie skur…syństwo!!!

A dlaczego? Ano dlatego, że to rządowe zło, które rozplenia się również na Europę, nie bacząc na przyszłość państwa i potomnych, jest wspierane przez TAKICH „dziennikar” i ich wydawców, żerujących na społeczeństwie… razem z władzą. A… TAKIE rządy i ich media, to model – sprawdzony już w totalitarnych systemach politycznych, gdzie media i dziennikarze podporządkowane są władzy – na zniszczenie demokratycznego państwa! Bez Wolnych Mediów nie ma Wolnego Państwa!!!

„Kilkanaście miesięcy przed wyborami czas poważnie zadać pytanie, czy przy takich mediach jakie mamy dziś, PiS w ogóle może przegrać?

Czy przy takich mediach jest szansa by ocalić demokrację?

Pytanie jest o tyle zasadne i dramatyczne, że w Polsce wolnych mediów generalnie już nie ma. Jest raczej kilka wolnych redakcji. Nie trzeba niestety wszystkich palców obu rąk, by je zliczyć.

W mijającym tygodniu Gazeta Wyborcza opisała aferę z machinacjami obecnego premiera w czasach, gdy był szefem banku, dotyczącymi wrocławskich kamienic. Ogromna większość mediów sprawę całkowicie zignorowała, a niektóre poinformowały o niej z kilkudniowym poślizgiem, choć te same media kilka miesięcy wcześniej dostały absolutnego amoku, gdy lider opozycji przekroczył samochodem dozwoloną prędkość. Tam było wykroczenie i utrata na kilka miesięcy prawa jazdy, tu potencjalnie zagrożone kilkoma latami odsiadki przestępstwo. Dysproporcja czynów była dokładnie taka, jak dysproporcja poświęconej im przez media uwagi.

W przypadku poprzednich afer, dotyczących Morawieckiego i innych polityków PiS funkcjonariusze tej partii, kłamiąc w żywe oczy, zaprzeczali faktom albo bagatelizowali sprawę, mówiąc, że to kapiszon lub odgrzewany kotlet. Teraz sprawę po prostu całkowicie zignorowali, wiedząc, iż dzięki PiS-owskiej agenturze w mediach mogą to zrobić zupełnie bezkarnie. Ich medialni pomagierzy pomogą sprawę zlekceważyć i unieważnić.

Tak, na szczęście mamy wciąż w Polsce kilka wolnych redakcji. Większość mediów i bardzo wielu dziennikarzy jest jednak zaplątanych w bardzo gęstą sieć politycznych, personalnych i towarzyskich zależności z władzą i jej ludźmi. Nikt ich do tej sieci na siłę nie wciągał. Wchodzili dobrowolnie. Jedni ze strachu i oportunizmu, inni z pazerności, jeszcze inni z próżności.

I

W Polsce media nie kontrolują władzy, to władza na różne sposoby kontroluje większość mediów albo przynajmniej na nie wpływa. Jeśli uznamy wolność mediów za jeden z warunków istnienia demokracji, to musimy dojść do wniosku, że to jeszcze jedno kryterium wskazujące, iż prawdziwej demokracji w Polsce nie ma. Jest jej atrapa. Podobnie jak istnieje atrapa wolnych mediów. Kontrola władzy przez media jest iluzoryczna. Wpływ władzy na media jest faktyczny. Mamy dziś wolne media tak jak mamy wolne sądy – bardziej niż na gwarancje instytucjonalne możemy liczyć na dobrą wolę oraz charakter właścicieli mediów i dziennikarzy. Niestety, możemy liczyć na zdecydowaną mniejszość. W sumie na garstkę.

„Kto się miał ześwinić, już się ześwinił” – powiedział o sędziach Igor Tuleya. To samo można powiedzieć o dziennikarzach. Choć czasem można odnieść wrażenie, że ich większość nie pojmuje nawet istoty toczącej się gry i tego, o jaką stawkę ona się toczy. Mamy po latach brutalnej operacji coraz mniej wolne sądy i coraz mniej wolne media. Jeśli PiS wygra kolejne wybory, definitywnie stracimy jedne i drugie. (Cdn.)

 

Edward Pukin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*