„KLER” (2)

Z wiatrem kinowej wrzawy na ulice wylała się ta sama, sterowana od lat, tłuszcza odrywanych u żłobu. Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, fundacja Nie lękajcie się, Obywatele RP z antyklerykalnym frontem – Kościół kłamie i życie dzieci łamie. Chodzą po ulicach, próbując policzyć tych, którzy wolą siedzieć w klimatyzowanych kawiarniach i spijać nektar transformacji ustrojowej niż wysłuchiwać o jakiś łzawych dramatach… Sam Kościół katolicki natomiast swą biernością, czy wręcz zachowywaniem milczenia wobec odosobnionych przypadków zboczeń w kierunku dzieci, obarczyć trzeba winą szczególną.

To właśnie za murami tej wspólnoty powstał dokument, który pod najcięższą kościelną karą, jaką jest ekskomunika, nakazywał swoim pracownikom w sprawach pedofilii bezwzględnie milczeć, nawet jeśli byli świadkami gwałtów, dokonywanych na dzieciach przez duchownych. Crimen sollicitationis to papieska instrukcja
postępowania z duchownymi, dopuszczającymi się przestępstw seksualnych wobec dzieci. W 1962 r. Święte Oficjum (obecnie Kongregacja Nauki Wiary, a kiedyś Święta Inkwizycja) zatwierdziło, a papież Jan XXIII, zwany Dobrym Papieżem Janem i Janem Uśmiechniętym, podpisał dokument, który pouczał duchownych, co robić, kiedy ich kolega po fachu gwałci dzieci. Crimen sollicitationis obowiązywał w Kościele aż do 18. maja 2001 roku, czyli przez większą część panowania Jana Pawła II.

Amerykański ośrodek badawczy Pew Research Center przeprowadził sondaż wśród obywateli 108 państw w sprawie uczestnictwa w nabożeństwach. Liczba uczestników najszybciej spada w Polsce. Obecnie 26 proc. obywateli poniżej 40. roku życia chodzi do kościoła co niedzielę. Wśród Polaków powyżej 40. roku życia odsetek ten wynosi 55 proc. To już powinien być czytelny sygnał dla hierarchów kościelnych, że ich działanie źle służy sprawie i samym wiernym. Filmowa historia Kleru, kręcona w opuszczonych czeskich kościołach, przerysowuje i wyolbrzymia po stokroć jeszcze to, co spotykamy w Kościele na co dzień. Katolicyzm małomiasteczkowy rządzi się prawami, przekazywanymi szeptem od obejścia do obejścia i tam wszystko zamiatane jest pod dywan. Również samowola księdza postrzegana jest jako prawo władcy. Rządzi wójt, pan, policjant i… pleban. Arkadiusz Jakubik (ksiądz Andrzej Kukuła), którego Smarzowski obsadza w swych filmach w rolach impulsywnych szaleńców i tu ma pełne ręce roboty. Ksiądz Andrzej nie tylko grzeszy pychą, alkoholizmem, łapówkarstwem, jest też obrzydliwym pedofilem (będąc w dzieciństwie samemu molestowanym). Jego druh z parafii, ksiądz Tadeusz Trybus – Robert Więckiewicz nie pije, on chleje na potęgę. Oczywiście łupi wiernych  – Co łaska, nie mniej niż tysiąc i ma kochankę, która spodziewa się z nim dziecka. Jacek Braciak (ksiądz Leszek Lisowski) przez reżysera obsadzony zastał jako emisariusz między „dołami” a Kurią. Jest to osoba od zadań trudnych, będąca również typem bezwzględnego karierowicza w świecie równie upadłych. Arcybiskup Mordowicz, grany przez Janusza Gajosa, to już nie człowiek Kościoła – to polityk, biznesmen, pan życia i śmierci, przyjmujący w swym pałacu tylko skończone przypadki z wypchanymi walizkami.

Filmowy ksiądz Andrzej Kukuła za swój pedofilski czyn nie jest rozliczony, trafia do ośrodka dla księży emerytów, gdzie spotyka swojego oprawcę z dzieciństwa. Księża mają kontakt z dziećmi, co może pomagać osobnikom zboczonym w łatwiejszym zbliżeniu się do swych ofiar. Według statystyk ośrodka CARA w całych Stanach Zjednoczonych w 2017 r. ujawniono 61 472 przestępstwa seksualne przeciw dzieciom. Liczba pedofili w sutannach wyniosła 21. Tylko 7 z nich uznano za wiarygodne (czyli jeden ksiądz-pedofil przypada na 2000 pedofilów). Podobne odsetki pokazują badania włoskie. Z kolei w Niemczech od 1995 do połowy 2016 r. odnotowano 210 tys. przypadków nadużyć wobec nieletnich. W tym konkretnie zaledwie 94 przypadki mają związek z Kościołem katolickim. W ostatnich 10 latach skazano za pedofilię w Polsce ok. 6 tys. ludzi, z czego tylko 27 księży. Około 900 skazanych pedofili nie ma zawodu. 70 to murarze, 30 rolnicy, 30 – ślusarze, 25 – mechanicy samochodowi. I jeden ksiądz! Uogólnianie więc tezy o „zboczonych księżach” – tu podeprę się słowami Piotra Semki – są zagraniami z gatunku „antyklerykalizmu tramwajowego”. Oświecone głowy, rodem z Gazety Wyborczej wieszczą, iż dzięki takim obrazom nadejdzie społeczne oczyszczenie wszystkich ze wszystkimi. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

październik 2018

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*