Halo, tu Górny Śląsk: Polsko, my jeszcze istniejemy!

Bezczelny, prowokacyjny tytuł… Czyżby? Rok 2015, oświadczenie Prawa i Sprawiedliwości, jakoby to żadna z polskich kopalń za złożami, które pozwalają na ich istnienie, nie miała zostać zamknięta – pozostało tylko zapewnieniem bez pokrycia. Z tym większą goryczą i smutkiem jest o tym pisać komuś, kto wierzył tej opcji politycznej i na nią głosował. Zapewniam zatem, że tekst ten nie jest materiałem, którego zadaniem miałoby być oszkalowanie tej partii politycznej. Dość jednak kurtuazji, skoro obraża się i poniża moją osobę a problemy mojego regionu uważa się za nieistniejące, wobec tego niech będzie wolno i mnie wyrazić swoje zdanie.

Niedawno ktoś napisał, „Oto głos rozpaczy ze Śląska!”. To oczywisty błąd. Ślązacy nigdy nikogo nie błagali o litość, więc należy przypuszczać, że raczej w stolicy już się nie pojawią, bo i po co. Ostatnie wydarzenia dobitnie dowodzą, że Polska ma nas głęboko w pewnym miejscu. Czyżby zapomniano już czasy, kiedy Śląsk wespół z pozostałymi województwami budował i odbudowywał Warszawę? – Ślązak zrobił swoje – Ślązak może odejść? – to kolejny błąd (krótkowzroczność, zaniki pamięci?)…

Problem z RAŚ na Śląsku? A czy ktoś zapytał, skąd on się bierze? Małoż mamy ignorancji, czy też blokowania dostępu do władz w Warszawie, kiedy chcemy przedstawić swoje stanowisko w ważnych – nie tylko dla Śląska ale dla całej Polski – sprawach? Nikogo w stolicy nie obchodzą problemy Górnego Śląska. Skoro tak jest, to trzeba nam szukać rozwiązań tylko i wyłącznie u siebie, nie dziwmy się, że rośnie niezadowolenie i coraz więcej słyszy się haseł: Sami poradzymy, na kolanach do Warszawy nikt z nas nie pójdzie!


Gołym okiem widać, że staliśmy się dla Polski kulą u nogi, zapewnienia polityków zaś pozostały pustymi słowami na papierze, a nimi rodziny nie wykarmisz. Dlatego wreszcie pochylcie państwo z pokorą głowy i uderzcie się w piersi, bo problem separatyzmu na Śląsku rodzi się daleko poza granicami tego skrawka ziemi.

Nie byłoby problemu z ugrupowaniami, dążącymi teraz do oderwania Górnego Śląska od Polski, gdyby społeczeństwo widziało w Polsce oparcie. Jeśli tego nie dostrzegacie, Szanowni Państwo w stołecznej Warszawie, to do okulisty – i to jak najszybciej – po nowe brele*. Czyżbyście do tego stopnia lekceważyli nas, Ślązaków, iż uważacie, że wolno wam w nieskończoność demolować nasz potencjał gospodarczy, a my będziemy bez końca wołać: Kochamy Cię, Polsko!

Makoszowy, Dębieńsko, Krupiński. Kto następny? Za nic macie naród, a my, Ślązacy nie istniejemy dla was od dawna. Pisaliśmy, próbowaliśmy przekonać o swoich racjach, prosiliśmy o szansę wypowiedzenia się, doradzaliśmy stworzenie otwartej dyskusji i możliwości wypowiadania się wielu fachowców… I co? I grochem o ścianę! Na koniec pozostała już tylko modlitwa.

Jedno z województw – Małopolska, Kraków i jego mieszkańcy, m.in. górale – którzy są nam szczególnie bliską nacją, duchowieństwo i to szczególne dla Polaka miejsce, jakim jest Wawel – to nam pozostało, czy fakt ów nikogo nie zastanawia? Czyżbyśmy nadal byli uważani za niewiedzących, kim są? Czyżbyśmy szukali oparcia w jakiejś berlińskiej parafii, niczym wielu „polskich”, neoliberalnych polityków?

Dość kpin z nas, Ślązaków. Basta. Nie będzie już żadnego aktu rozpaczy, a na pytanie – dlaczego wielu Ślązaków pragnie odejść od Polski – odpowiedzcie sobie w Warszawie sami. Dość bzdur, jakoby to Ślązak był zakamuflowaną opcją niemiecką. Teraz już minął czas, kiedy szukaliśmy oparcia i zrozumienia ze strony Polski i naszego rządu, tym bardziej nie jest nam potrzebne oparcie u zachodnich sąsiadów, którzy tak naprawdę (dzięki kolejnym niby-polskim ekipom w Warszawie) więcej mają do powiedzenia w naszym kraju, aniżeli gospodarz na swoim podwórku.

Tadeusz Puchałka

Brele*  – w gwarze śląskiej – okulary

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*