Cyfryzacja

Pod koniec kwietnia pani minister Anna Streżyńska będąc gościem Radia Zet udzieliła wywiadu panu Konradowi Piaseckiemu. Wypowiedziała wówczas kwestie, które stały się przyczyną pewnego politycznego i medialnego zamieszania. Oto fragment z tej rozmowy:

Pani minister, jeden z polityków opozycji, siedzący w tym studiu powiedział mi niedawno: gdybyśmy kiedyś przejęli władzę, a oby stało się to jak najszybciej, mówił mi, minister Streżyńska powinna pozostać w naszym rządzie.

To miło.

Ale miło do tego stopnia, żeby pani sobie coś takiego wyobraziła?

Nie myślałam o tym.

Ale nie, czy wyobraża sobie pani, że w takim świecie, w którym jedni o drugich mówią, że to oszołomy i wariaci, a ci drudzy tym pierwszym odmawiają patriotyzmu, będzie ktoś taki, jak Anna Streżyńska, która z rządu Beaty Szydło przeszłaby na przykład do rządu Grzegorza Schetyny i stałoby się to – ot tak, po prostu.

Ja dużo świadomego wysiłku włożyłam w to, żeby pokazywać, że jestem ponad tymi sporami, które uważam, za niepotrzebne i odwracające naszą uwagę od celów głównych, czyli od rozwoju i od tego, żeby obywatelom stworzyć wygodne warunki życia w ich własnym państwie.

Czyli wyobraża pani sobie taką swoją linearną historię?

Wyobrażam sobie współpracę z każdym, kto jest uczciwym człowiekiem, ponieważ sama jestem po prostu technokratą, fachowcem do wynajęcia.

   W dalszym ciągu rozmowy pani minister wyznała, że równie często zdarza jej się nie zgadzać fundamentalnie z opozycją, co z rządzącymi a jako przykład wskazała programy socjalne rządu.

   Wśród licznych komentarzy tej wypowiedzi znalazły się głosy znanych publicystów. Pan Robert Mazurek prostował aspekty ekonomiczne dość pozornie przewrotnym zdaniem: Streżyńska nie mogłaby zarabiać żadnych pieniędzy, gdyby ich Rafalska wcześniej nie wydała. Tak, taka to kolejność. Idzie o to, że właśnie między innymi program 500+ jako wyborczy postulat umożliwił pani Annie Streżyńskiej pracę na stanowisku ministra.

   Dalej pan Robert Mazurek zwięźle odniósł się do powyżej cytowanej wypowiedzi pani minister:  Choć Anna Streżyńska wolałaby uchodzić za całkowicie apolitycznego fachowca, to zasiadając w rządzie jest politykiem po uszy. Nieco ogólniej, bo w ogóle z koncepcją rządów fachowców rozprawił się pan Stanisław Janecki: Pojawią się oczywiście argumenty, że przecież każdy w rządzie powinien być przede wszystkim fachowcem, specjalistą, zawodowcem, bo wtedy „wespół w zespół” można zrobić wiele dobrego. To wyjątkowa naiwność, bo fachowe czy zawodowe ambicje można spełniać w roli prezesa czy dyrektora firmy. Jak nie patrzeć na rząd, nie jest on jednak firmą i ma inne cele niż firma. Jeśli ktoś nie rozumie tej różnicy, po prostu nie nadaje się do rządu, bo nie rozumie polityki.

   „Matka Kurka” w swoim blogu krytycznie wyraził się o rewolucjach pani minister: Słyszę o dwóch „rewolucjach”. W końcu zaczęły działać serwery ePUAP, a w planach jest dowód w telefonie. Bądźmy poważni, portal od tego jest, żeby działał, dowód w telefonie, jako projekt, ma w sobie więcej z gadżetu, niż rzeczywistej pomocy dla obywatela. Jedynym sprawnym konkretem, który widzę, jest przeniesienie części funkcji ePUAP na serwery bankowe, głównie chodzi o profil zaufany i wnioski 500+. Tyle, jak na razie, w temacie rewolucji cyfryzacji (…) to co [pani minister] zrobiła do tej pory jest w stanie wykonać średniej klasy pracownik z branży informatycznej. Nie słucham bajki o bidulce technokratce, która nie ma pojęcia, jak ci brzydcy politycy funkcjonują w przestrzeni publicznej. Streżyńska to polityk, w dodatku doświadczony i na pewno nie głupi. Pani minister doskonale wiedziała, że podważając program rządu w kluczowych punktach i oświadczając, że może pracować z każdym, bo bardzo często zgadza się z opozycją, wywoła polityczną burzę. Wiedziała też, że takich słów i deklaracji nie może tolerować żaden dyrektor w byle korporacji, nie wspominając o premier rządu. Pozostaje ustalić, jaki cel polityczny chciała osiągnąć minister Streżyńska swoim politycznym działaniem, które sprzedała naiwnym, jako bezideową fachowość.

   Z kolei pan Paweł Lisicki napisał, iż pani Anna Streżyńska jest symbolem sukcesów tej ekipy. A pan Łukasz Warzecha w programie Salonik polityczny stwierdził: [Ministerstwo Cyfryzacji to] jedno z niewielu ministerstw, które jest bardzo eksperckie. Oraz: Cyfrowe spięcie kraju to jest rzecz niekontrowersyjna politycznie.

   Ostatecznie szum ucichł, gdy po groźnie zapowiadanych obradach rządu ogłoszono, że została przyjęta strategia cyberbezpieczeństwa: rząd przyjął w trybie obiegowym tzw. strategię cyberbezpieczeństwa. Przygotowywany z mozołem przez resort cyfryzacji dokument ma uspokoić nastroje wokół minister Anny Streżyńskiej, której ostatnie wypowiedzi krytykujące niektóre pomysły socjalne rządu, spotkały się z ostrą reakcją szefowej rządu i wielu przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości. (wPolityce).

   Mamy być spokojni. Ale wypowiedzi pani minister i całe to, wywołane nimi zamieszanie, przypomniały mi sytuację z zeszłego roku, gdy szumnie zapowiadano rewolucyjne przekształcenie Polski z papierowej w cyfrową. – Ogłaszam koniec Polski papierowej – tak dobitnie wypowiadała się pani minister. Prezentując rewolucyjny program mówiła: Tworzymy Polskę bez gotówki, bez papieru i bez kolejek. Bardzo poruszyły mnie te deklaracje. Bowiem wcześniej miałem jednak wrażenie, że dochodzący do władzy PiS, a więc ludzie deklarujący wiarę w Boga, będą w tych kwestiach postępować uważnie i odpowiedzialnie, że rozumieją, co te rozwiązania przyniosą, ku czemu to prowadzi i że będą raczej szukali możliwości alternatywnych, możliwości opóźniania tych procesów, że rozpoczną o tym publiczną dyskusję. Niestety. Stało się dla mnie jasne, iż bez względu na to, jaka opcja polityczna jest u władzy – ten program jest wdrażany, a polityczne wojny,  jeszcze owo wdrażanie przesłaniające, powodują, że umyka ono uwadze, nie ma swojego – przecież oczywistego, niezbędnego miejsca w publicznej Rozmowie. I tak owe groźne procesy realizowane są bez uświadamiania ich znaczenia, ich dalekosiężnych konsekwencji, bez pytania społeczeństwa. Te kwestie, tak poważne, idą swoim torem w cieniu spektakli odgrywanych na politycznej scenie. Utożsamione są z rozwojem, przedstawiane jako osiągnięcie, jako sukces cywilizacyjny, coś z czego powinniśmy się cieszyć – a nie jako procesy, niosące przecież wielkie niebezpieczeństwa, o których powinniśmy pilnie rozmawiać. (Cdn.)

Zbigniew Sajnóg

PS: Wysyłając mi w połowie maja powyższy tekst, Autor nie przewidział, iż przez ponad 2 tygodnie będę (z czego się nadal cieszę jako człowiek drogi) pozbawiony dostępu do komputera i pocztę odbiorę dopiero po powrocie z trasy. Stąd pierwodruk ukazał się koniec końców na łamach www.eprawda.pl . I dobrze, myślenia nigdy dość! Niechaj czyta kto może i gdzie może…

Lech L. Przychodzki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*