Co robią amerykańskie zielone berety w odległości mniejszej niż 10 km od wybrzeża Chin kontynentalnych? (2)

To wyraźnie wskazuje, że żołnierze, o których mowa, musieli należeć do sił specjalnych, wykorzystywanych w różnych tajnych operacjach. Ze swojej strony Tajpej wysłało na wspólne ćwiczenia cały batalion 333. Brygady Piechoty. W tym czasie obie strony wskazały, iż takie ćwiczenia wojskowe będą odbywać się w przyszłości bardziej regularnie, co wyraźnie miało na celu dalsze antagonizowanie Chin.

Według Taipei Times, co z kolei cytował Sankei Shimbun, japoński dziennik ogólnokrajowy, powodem, dla którego USA gościły tajwańskie wojska, była podobno „obawa przed prowokowaniem Chin”. Stało się tak rzekomo dlatego, iż „ćwiczenia w Michigan były prowadzone przez Gwardię Narodową – strategiczne siły rezerwowe, które są zwykle nadzorowane przez rządy stanowe USA – zamiast Sił Zbrojnych USA”. Jednak decydenci w Pekinie z pewnością nie postrzegali tego w ten sposób.

Co więcej, według nieumyślnego przyznania się Sankei Shimbun, była to fałszywa próba przedstawienia ćwiczeń wojskowych, ale bez udziału amerykańskich żołnierzy federalnych, jednakże ćwiczenia były bezpośrednio nadzorowane i dowodzone przez Pentagon. Zwykle jednostki Gwardii Narodowej znajdują się pod kontrolą gubernatorów stanów. Innymi słowy, rzekoma próba Washingtonu, aby nie rozgniewać Chin, jest niczym innym jak zwykłym kamuflażem. W praktyce nic nie może być dalsze od prawdy, ponieważ Stany Zjednoczone dostarczają Tajpej setki rakiet przeciwokrętowych, a także nowe myśliwce i mnóstwo innych rodzajów broni i amunicji, w większości jako tzw. „pomocy wojskowej”. Oznacza to poważną zmianę polityki, ponieważ Pentagon nie dokonywał takich dostaw od 1979 r. Jednak Stany Zjednoczone zawsze sprzedawały broń Tajpej.

Co gorsza, Pentagon jest w trakcie rozmieszczania w regionie nowych systemów rakietowych średniego zasięgu, w tym mogących wystrzelić lądową wersję rakiety manewrującej średniego zasięgu Tomahawk. Chociaż nie jest to całkiem nowa zdolność, ponieważ na początku lat 80. XX wieku Stany Zjednoczone posiadały naziemne rakiety manewrujące średniego zasięgu, broń ta została zakazana na mocy nieistniejącego już Traktatu o siłach nuklearnych średniego i średniego zasięgu (INF), podpisanego przez Washington i Moskwę w 1987 r., zakazując wszelkich typów rakiet i broni lądowej o zasięgu 500–5500 km. Obejmowały one rakiety balistyczne i manewrujące, zarówno konwencjonalne, jak i nuklearne. Nie trzeba dodawać, iż taka broń stanowi bezpośrednie zagrożenie nie tylko dla interesów Pekinu w regionie, ale także dla samych Chin kontynentalnych.

Jeśli chodzi o Tajwan, ma on nie tylko wartość historyczną, prawną i narodową, ale także ogromne znaczenie strategiczne. Znajdująca się w rękach wrogów Pekinu separatystyczna prowincja wyspiarska stanowi główną przeszkodę dla bezpieczeństwa, ponieważ odsłania „miękkie podbrzusze” całych południowo-wschodnich Chin, w szczególności sąsiednią prowincję Fujian. To nie tylko spowalnia (lub nawet uniemożliwia) normalny rozwój gospodarczy, ale wymaga także mobilizacji znacznych zasobów w celu zapewnienia bezpieczeństwa kluczowego obszaru. Z drugiej strony, jeśli Pekin przywróci pełną suwerenność nad wyspą, czy to w podobny sposób jak Hongkong, czy może w nowych, jeszcze bardziej luźnych ramach, eliminujących zagrożenie ze strony USA, Tajwan mógłby wówczas służyć jako odskocznia, wypchnąć Amerykę z tego obszaru i chronić podstawowe interesy bezpieczeństwa Chin.

 

Drago Bosnic,

niezależny analityk geopolityczny i wojskowy

Tłum. Andrzej Filus

Źródło: InfoBrics

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*