Trumping – socjopatologia życia społeczno-politycznego (3)

2.

Psychopata gra, czyni z siebie konesera, którym nigdy nie był i nie będzie. Trumping uważa siebie za znawcę i konesera sztuki. Dla tego kiczmena hotel-klub Mar-a-Lago w Palm Beach na Florydzie, który obecnie za darmo reklamuje poprzez przyjmowanie w nim zagranicznych przywódców jako prezydent USA, uważa za obiekt piękna. Oddajmy psychopacie głos: Trump jest najwspanialszą marką na świecie, w dużej mierze dzięki moim rygorystycznym standardom projektowania i jakości. Wszyscy podziwiamy „rolls- royce’y” i chcę, żeby każda z moich inwestycji była równie elitarna. Moja obsesja na punkcie marki opłaciła się, bo budynki Trumpa uważane są za najlepsze na świecie. To może brzmi, jakbym przechwalał się, ale to również fakt [1].

Dalej psychopata Trumping uzasadnia: Traktuję pracę jako formę sztuki, z taką samą intensywnością i ładunkiem ego, jak każdy ambitny artysta. Nigdy nie planowałem stać się marką, ale zestawienie mojej wyczulonej na estetykę natury z każdym z produktów, które firmowałem, spowodowało rozszerzenie zasięgu moich zainteresowań. Globalny sukces Trumpa jako marki, był dla mnie niespodzianką [2]. Globalny sukces Trumpa, cóż za mania wielkości!

Jednak psychopata patrzy na swe cele finansowe. Piękno, jakie istnieje, to tylko pieniądz. Najlepszy aromat to smród pieniądza. Psychopata Trumping ten smród uwielbia. Wraz ze sprawą polskiej brygady ściśle powiązana jest sprawa niszczenia dekoracji frontonu budynku Bonwit Teller. Typowe dla stylu art deco rzeźby na frontonie, były skuwane młotami przez polskich niewolników, z hukiem spadając na bruk Piątej Alei. Dom towarowy, oddany do użytku w szaleńczych dla USA latach dwudziestych XX wieku, obsługiwał zamożne klientki od roku 1922. Na fasadzie dwunastopiętrowego gmaszyska znajdowały się rzeźby, przedstawiające dwie nagie kobiety spowite w przewiewne szale. Uważane były – i są do tej pory – za bezcenne okazy sztuki art deco. Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku wystąpiło o ich przeniesienie do siebie. Trumping obiecał, o ile nie będzie to zbyt drogie. Robert Miller, nowojorski handlarz dziełami sztuki, którego galeria znajdowała się po drugiej stronie Piątej Alei, na wprost demolowanego budynku, roboty na sprawne odkucie i wywiezienie do nowojorskiego muzeum oszacował na 32 000 dolarów, czyli tyle, ile sam płacił miesięcznie malarzom i innym artystom – realnie wielkie nic. Trumping argumentował odmowę wysokimi kosztami pozyskania rzeźb z frontonu, potem bezpieczeństwem prac i przechodniów.

Oprócz tych rzeźb budynek posiadał wielką artystyczną kratownicę metalową o wymiarach 4,5 metra na 7,5 metra. Przypominała  błyszczący klejnot, zgodny z charakterem sklepu [3].

Twórca tej kratownicy, Otto J. Teegan, który zaprojektował ją w roku 1929, stwierdził, że kratownica jego autorstwa była bardzo ciężka i nikt nie mógł jej zagubić ani ukraść. Aby ją usunąć, trzeba było zastosować ciężki sprzęt budowlany. Oznacza to, iż Trumping ją utylizował albo zabrał dla siebie. Warto zapytać Trumpinga, gdzie ją ukrył?

Trumping strasznie przeżywa określanie jego osoby poprzez prymat pieniędzy. Musi być w elicie miliarderów, bo bez pieniędzy jest nikim. Dlatego uciekł w prezydenturę światowego mocarstwa, co jest najbardziej przygnębiające. Wtajemniczeni mówią, że wykiwał wszystkich. Niestety, Trumping to czyste barbarzyństwo, ponieważ jego forpocztę stanowią psychopaci. (Cdn.)

 

Andrzej Filus

 

Przypisy:

[1]             D.  J. Trump, M. McIver, Jak zostać bogaczem..., op. cit., s. 47.

[2]             Ibidem, s. 49.

[3]             D. C. Johnston, Donald Trump. Jak on to zrobił, przeł. z ang. Aleksandra Paszkowska, Wyd. Krytyki Politycznej,  Warszawa 2017, s. 97.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*