77 lat temu, 1. września 1939 roku skończyła się Polska!

wiki_granica-zrywanie_godla_97077 lat temu, 1. września 1939 r., wojska niemieckie przekroczyły granice Polski, rozpoczynając II wojnę światową. Los dla narodu polskiego znów nie był łaskawy. Państwo, które po latach rozbiorów  ledwie  wstało z kolan – 1. września 1939 r. dostało śmiertelny cios od faszystowskiej dyktatury. Polski rząd  wtedy, jak i dziś, zupełnie był oderwany od rzeczywistości, nie podejrzewając, że do wojny jednak dojdzie. Z drugiej strony bezgranicznie wierzono w europejskie sojusze, które okazały się jednak egzotyczne i zupełnie rozczarowały. Wojna zrewidowała kruchość polskiego oręża. Polska, w wyniku działań rządu i dowodztwa nie byla przygotowana do wojny i co gorsza – do obrony Ojczyzny. Zła organizacja armii, beznadziejne dowodzenie… W wyniku zaniedbań „sanacji” armia nie byla wyposażona w nowoczesny sprzęt, co przełożyło się na brutalnie łamane punkty oporu. Niemiecki plan ataku na Polskę przewidywał wojnę błyskawiczną, której celem miało być przełamanie polskiej obrony, a następnie okrążenie i zniszczenie głównych sił przeciwnika. Wojska niemieckie od samego początku walk odnosiły sukcesy. Luftwaffe po zdobyciu panowania w powietrzu rozpoczęło bombardowanie szlaków komunikacyjnych, zgrupowań polskich wojsk, a także dokonywało nalotów na miasta, co było aktem bezgranicznego barbarzyństwa. Wojska pancerne, wspierane przez piechotę, przełamywały polskie linie obrony i wychodziły głęboko na tyły. Strona niemiecka miała nie tylko przewagę liczebną, ale dysponowała również nowocześniejszym uzbrojeniem i sprzętem, na produkcję którego przez lata przymykały oko  Francja i Anglia. Ogromu klęski  nie mogły zmienić pojedyncze punkty oporu, takie jak Westerplatte, walka załóg Węgierskiej Górki, Borowej Góry i Wizny, obrona Warszawy, Lwowa i Wybrzeża.

Naród, wypatrujący cudów oraz w ostatnim tchnieniu wolności wyczekujący pomocy sojuszników, doznał rozczarowania. Sześciu generałów, dowódców najważniejszych oddziałów (Armia Łódź, Armia Karpaty …) – zdezerterowało już na poczatku września! Kwatera Naczelnego Wodza przeniosła się z bronionej stolicy do Brześcia, tak samo postąpił prezydent RP i rząd.  Marszałek Edward Rydz-Śmigły przekroczył granicę rumuńską i opuścił walczące wciąż wojska.

W czasie wrześniowych walk wojska niemieckie postępowały z wyjątkowym okrucieństwem. Lotnictwo atakowało ludność cywilną, a Wehrmacht na zdobytych terenach dokonywał masowych egzekucji, nie przestrzegając żadnych konwencji. To była wojna totalna, nie znająca umiaru i zasad sztuki wojennej oraz szacunku dla pokonanych. Po ludności polskiej Niemcy rozpoczęli także brutalne prześladowania ludności żydowskiej.

Zarówno Francji jak i Anglii zabrakło umiejętności trzeźwej oceny sytuacji. Gdyby wojska sojusznicze zdecydowały się na manewr militarny, wystawiając na plac bitewny swoich 110 dywizji, miałyby za przeciwnika jednie 23 dywizje niemieckie! Wtedy wojnę lokalną musiała zakończyć klęska Hitlera już w roku 1939. Chociaż alianci posiadali przewagę liczebną, ocenili, że nie są gotowi do podjęcia walki. O wszystkim rozstrzygnęła tajna konferencja, która odbyła się w niewielkiej miejscowości Abbeville, położonej na północy Francji. 12. września zebrała się tu francusko-brytyjska Najwyższa Rada Wojenna, z udziałem premierów Edouarda Daladiera i Neville’a Chamberlaina. Zgodnie z gwarancjami, złożonymi polskiemu rządowi, sojusznicy w ciągu pieciu dni mieli zaatakować Niemcy przy użyciu swoich głównych sił. Ze wszystkiego się wycofano, oddając Polskę w mrok zbrodniczej okupacji.

”Rząd brytyjski uważa, że z materialnego punktu widzenia nie można już niczego uczynić dla ocalenia Polski.”

”Pan Daladier jest całkowicie pewny, że operacje ofensywne na wielką skalę, podjęte na samym początku, byłyby błędem,”

I tak zamiast odwagi, honoru i dżentelmeńskich gwarancji, Polacy zobaczyli tchórzliwie podkulone ogony niby-wojska sojuszników, które miało wkrótce jeszcze bardziej się skompromitować w obliczu obrony europejskich wartości.

Wojska te zaległy w okopach, paląc fajki i pijąc herbatkę. To była dziwna i udawana wojna na siedząco,  (fr. drôle de guerre) .

Nikt nie chciał w Europie umierać za Warszawę!

A czy dziś nasi sojusznicy (szczególnie ci dalecy, zza oceanu) będą mieli polityczną i militarną odwagę w obliczu wroga?

Historia lubi się powtarzać a mądrość narodu – to wyciągać z niej wnioski!

Redakcja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*