“Żulia” w białych kitlach rozrabia na melinie, zwanej NFZ

pobrane

Początek roku 2015. I znów zaczynają się hece z  „bandytami w białych kitlach”. Minister Zdrowia, o manierach wiejskiego głupka, wystawiony na bój przez panią premier Kopacz (której od Świąt szuka cały kraj, ale jak sama deklarowała – lubi sobie „golnąć”, więc pewnie  „dojrzewa” w fotelu), mając najmniej nakładów finansowych ze wszystkich krajów Unii Europejskiej, nie licząc demoludów, rozpoczął z precyzją przedszkolaka onkologiczny i kolejkowy eksperyment. Polega on na przesypywaniu ostatnich już zaskórniaków z pustego – w biurokratyczną próżnię. Nasi wspaniali lekarze alarmują łzawym tonem z ekranów nadawanych non stop wiadomości, że wszystko  to  dla naszego (pacjentów) dobra! Niby nie chodzi o kasę, ale ciągle powraca kwota 2 miliardów złotych, o które Porozumienie Zielonogórskie zabiega. Również Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy wytoczył najcięższe działa. Związek twierdzi, iż lekarze podstawowej opieki zdrowotnej, którzy podpisali kontrakty z NFZ-em, zrobili to nie dlatego, że uznali je za właściwe, ale pod silną presją ze strony Funduszu i władz. Toteż… w każdej chwili mogą te kontrakty zerwać! Rozważany jest też ogolnopolski strajk wszystkich lekarzy POZ.

A jak ja na to patrzę? Ja – Pacjent, Płatnik składek na opiekę zdrowotną (czytaj: okradany przez polski rząd Frajer)!

Spór ten widzę w trochę innym świetle! I Bartosz Arłukowicz i NFZ, jak również biznesmani w kitlach, którym po głowach łażą tylko cyfry i pomysły, jak tu okantować system, wpisując do ewidencji dodatkowych pacjentów lub „martwe dusze” – reprezentują nie dwie – a jedną stronę barykady. Wszyscy oni są pokłosiem PRYWATYZACJI SŁUŻBY ZDROWIA, która nie doprowadziła – jak nam wmawia piewca wolnego rynku Janusz Korwin-Mikke – do konkurencji, spadku kosztów leczenia i wzrostu jego jakości, a jedynie do wynaturzonych praktyk szantażu, gdzie w ogóle nie porusza się kwestii dobra pacjenta!  Pacjent przewlekle chory, który dziś swoją dokumentację choroby zostawił w PRYWATNEJ SPÓŁCE LEKARZY RODZINNYCH, ma ją teraz „zaaresztowaną” – pod kluczem, w zamkniętym gabinecie lekarza, narażającego jego zdrowie i życie.  Żaden inny medyk nie wystawi recepty na lek dla przewlekle chorego bez przejrzenia dokumentacji!

Do takiej, porażającej już, patologii doprowadziły właściwie wszystkie kolejne rządy, w szczególności PO (bo właśnie ta ekipa wystawiła pielęgniarki z Białego Miasteczka, lawinowo prywatyzując ostatnie państwowe przychodnie i szpitale).

Gdyby spór dotyczył lekarzy z państwowych ośrodków zdrowia, to opinia społeczna dowiedziała by się, o co chodzi medykom i o jaką kwotę walczą. Poznałaby ich postulaty bez konieczności zamykania gabinetów! Będąc związkowcem, każdy ma prawo do strajku i każdy ma prawo do godnego wykonywania zawodu.

imagesDzisiejsi polscy lekarze to przeważającej masie biznesmani, prowadzący jednocześnie POZ-ety, prywatne konsultacje lekarskie a czesto zatrudnieni na umowach jeszcze w wielu prywatnych przychodniach i szpitalach. W takim układzie pacjent przestaje być PODMIOTEM – staje się zbędnym balastem, kolejkowym popychadłem, roszczeniowym PRZEDMIOTEM, KTÓRY TRZEBA OLAĆ!

Oto patologia prywatyzacji służby zdrowia, która miała nowocześnie leczyć i ratować życie, stała się natomiast nadętym, komercyjnym bufonem, żądającym sowitej zapłaty – w dodatku nie oferującym żadnego poziomu usług medycznych. Przysięga Hipokratesa wylądowała w kiblu, a przy stole rozmów do gardeł skacze sobie zwykła żulia!

Roman Boryczko,

 styczeń 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*