Zaczipowana cywilizacja
Głową muru nie przebijesz… Zaś rozsądkiem? Owszem!
Tylko powiedz
Powiedz tylko światu, że wierzysz
a zaraz postawią cię przed Piłatem.
Powiedz, że kochasz,
a spoliczkują Cię nienawiścią.
(J. Marczinski)
Póki co, fizycznie znakują ludzi w kilku krajach, czas jednak rozpocząć mentalne przygotowania, że niedługo zakodują i nas, oznakują niczym bydło na pastwisku. Tak naprawdę pranie mózgów już się rozpoczęło, bo to także jeden ze sposobów ukierunkowania naszych umysłów, bez tak zwanej metody inwazyjnej. W życiu codziennym coraz trudniej o normalność, które to pojęcie podobnie jak rozsądek wysłano na manowce naszego żywota już jakiś czas temu. Tedy oprogramowywanie naszych umysłów trwa i ma się dobrze…
Żyć po bożemu, nie dać się zwariować i co najważniejsze: nie dać się sprowokować! Dziś wydaje się, że to chyba jeden z punktów szkoły przetrwania dla komandosów, bo przecież tym, którzy starają się tworzyć nowy porządek świata, chodzi tylko o to, by wygnieść z nas ostatnie soki człowieczeństwa i to za wszelką cenę. W tym akcie krańcowej desperacji gotowi są kąsać samych siebie, byleby tylko postawić świat na głowie. Nie wszystkim odpowiada taki stan rzeczy, wracają więc pamięcią do tego co było, a nie wróci, powtarzając sobie z uporem maniaka: Dam radę, nie pozwolę sobą kierować, przecież jestem człowiekiem… nie domyślając się nawet, że już został złapany w sidła.
Misternie wymyślony plan zadziałał w sposób perfekcyjny. Powoli, krok po kroku, dokonywano destrukcji umysłów w społeczeństwie, dokonując aktu rozbicia narodu, rozmieniając przy tym wszystko co wartościowe na drobne, dzieląc kraj na tych, co to postępowi i czarne owce – zacofanych „katoli”. (Jeszcze całkiem niedawno nazwano by to barbarzyństwem, dziś mianuje się wspomnianą ideologię dążeniem do cywilizowanego świata, do tak zwanej kultury wyższej, bez jakiegoś Boga, którego nie widać, za to kariera i pieniądze – owszem, są widoczne, więc o co chodzi… Po śmierci zgnijemy lub pozostanie po nas garść pyłu, po co więc komuś jakieś zakazy, nakazy, bzdurna skromność etc…
(Życie jest krótkie, więc używajmy sobie do woli).
Czy zatem zabrakło już miejsca w moim kraju dla tych, którym marzy się życie wedle dawno ustalonych zasad? Zastanawia się nad tym wielu rodaków, więc uspokajam się, że mimo wszystko nie jestem jakimś odszczepieńcem, że wielu myśli podobnie, a wśród nich są i tacy, co to swoje myśli przelewają na papier i językiem poety starają się uspokoić nie tylko własne, skołatane sumienie. Coś, jak widać, jest na rzeczy, skoro obecny stan w jakim się znajdujemy, niepokoi wielu z nas:
Wartość krzyża
W wartość krzyża możemy wierzyć albo wątpić,
Krzyż możemy nosić albo starać się go porzucić.
Możemy go wyśmiewać i drwić z niego
lub też darzyć wielkim szacunkiem
Krzyża możemy się wstydzić
albo oddać za niego życie
Krzyż możemy spalić, opluć, podeptać
Lub też modlić się do niego skrycie.
Ale nie możemy go zniszczyć!!!
Bo właśnie wtedy gdy go najbardziej nienawidzimy
to największy z krzyży na plecach nosimy.
I kiedy najbardziej go nie chcemy – wtedy nawet nie wiedząc o tym
Sami go na ramiona bierzemy – bo najbardziej jego obecności wtedy potrzebujemy.
I – im więcej w nas nienawiści,
im bardziej nim gardzimy.
Tym mocniej nas przygniata
Tym bardziej sobie z jego ciężarem nie radzimy.
W końcu upadamy…
Doświadczając upokorzenia,
ludzkiej bezsilności i niemocy
i dopiero leżąc bezradnie pod jego ciężarem,
odkrywamy, że jest on dla nas bezcennym darem.
Pomaga nam nasze dotychczasowe życie zresetować
I wszystko w nim przewartościować.
Daje szansę aby się na czas opamiętać,
i jeszcze za życia z martwych powstać.
(aut. J. Marczinski)
(Cdn.)
Fot. i tekst:
Tadeusz Puchałka