XXI wiek, 21. rok…

Rok 2020 XXI wieku to czas narodzin tragedii, która obiegła – bez względu na motywację zachowań rządów i interesy biznesowe – cały świat. Część krajów otrząsnęła się szybko z ataku SARS-Cov-2 (zwłaszcza zdyscyplinowane państwa środkowej i wschodniej Azji), natomiast krąg kultury śródziemnomorskiej – jak dotąd – nie poradził sobie z zagrożeniem.

Dzięki Chińczykom, którzy udostępnili chętnym laboratoriom sporą część swojej wiedzy nt. Covid-19, kraje wielu kontynentów mogły ruszyć z badaniami i przyspieszoną, przeprowadzaną w trybie mocno awaryjnym, produkcją szczepionek. To naukowcy i lekarze z krajów UE, Rosji, Chin, Stanów Zjednoczonych są ludźmi, którzy w trudnej sytuacji spróbowali przeciwstawić się koronawirusowi SARS-Cov-2. Kto wie, czy za jakiś czas nie będą określani mianem bohaterów…

Przechodząc na nasz, wciąż jeszcze polski, grunt – po analizie ubiegłorocznych zdarzeń rodzajem „liderki roku” określiłbym panią Martę Lempart, prezeskę Fundacji Ogólnopolski Strajk Kobiet, działaczkę na rzecz praw osób niepełnosprawnych, LGBT, dzieci molestowanych przez księży i niezależności sądów. Wraz z nią – wszystkie osoby płci obojga, związane z Fundacją, które przeciwstawiły się dyktaturze Zjednoczonej Prawicy i Jarosława Kaczyńskiego oraz bezprawiu, „sponsorowanemu” przez Warszawę i Berlin – przyjazne, demokratyczne miasto pani prezes Julii Przyłębskiej…

Prezes PiS-u i prezes Przyłębska zgotowali piekło wielu Polkom i ich rodzinom, zaogniając spór, ogarniający całe społeczeństwo Rzeczypospolitej.

W 1989 roku, po latach trudów, wywalczono wolność słowa, wyznania i sumienia. I co z tego? Z bólem patrzyłem, jak opancerzonych pretorian partii Prezesa wysłano na ulice Warszawy przeciw manifestującym dziewczynom, ich chłopcom i znajomym. Jakby hasła, wymalowywane najczęściej odręcznie na tekturkach, były dziełem terrorystów Państwa Islamskiego. Zamykano protestujących w kotłach, wywożono z trasy manifestacji, spisywano personalia, szarpano, poniewierano…

Wraca najgorsza tradycja pierwszego gabinetu „niepodległej” RP – toż już premier Mazowiecki zezwolił na pacyfikacje strajków rolniczych pod Nowym Dworem Gdańskim i pracowników komunikacji miejskiej w Białymstoku, akcje z użyciem gazów łzawiących i pałek szturmowych.

Komendant Główny Policji poprzez swego rzecznika stwierdził, iż zaprowadzano tylko porządek wobec nielegalnych zgromadzeń. Co mówi prawo, o którym coraz częściej w RP się zapomina? To nie Komendant Główny, Komendant Stołeczny (przesunięty właśnie do… ministerstwa) i ich rzecznicy prasowi określają, czy pochód jest legalny czy może nie. Od tego jest prezydent danego miasta (w tym przypadku p. Trzaskowski sam uczestniczył w manifestacjach Strajku Kobiet) czy wójt gminy. Natomiast zadaniem Policji Państwowej jest zabezpieczenie maszerującym ludziom płynności ciągów komunikacyjnych przed wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwami. Funkcjonariusze powinni usuwać przeszkody, kierować nadjeżdżające auta na inne trasy komunikacyjne po to, by maszerujące grupy ludzi nie wpadły w panikę i nie stworzyły niebezpieczeństwa dla siebie samych. Tymczasem działania policjantów panikę prowokowały!

Nazbyt przypomina mi to, znaną z autopsji, sytuację z lat 80. XX w. I raptem po 30 latach budowania trudnej demokracji dostrzegam z przerażeniem, iż sytuacja na ulicach nawiązuje wyraźnie do końcówki PRL-u, kiedy to ludzi także otaczano, spisywano, niekiedy maltretowano…

Jeszcze gorsze jest zachowanie policji w małych miasteczkach – powiatowych i tytularnie wojewódzkich. Tam niewielkie grupki ludzi z tekturami lub przerobionymi na transparenty prześcieradłami otaczały znacznie od nich liczniejsze grupy funkcjonariuszy tzw. porządku publicznego. Ludzi legitymowano, zastraszano… Tymczasem ekipy protestujących były tak małe, że nie stwarzały niebezpieczeństwa ani dla pieszych ani dla ruchu kołowego. I to jest absolutnie negatywny obraz obecnej władzy, jaki zaoferowała Polakom rządząca koalicja trzech partyjek.

Na tle takiego stanu rzeczy słyszałem brzydkie opinie o p. Lempart, iż jest wystawioną przez postkomunistów na barykady polityki resortową Żydówką. Chciałem tu zaznaczyć, że wszyscy polscy prezydenci po 1918, a potem po 1945 roku, byli rodzinnie związani lub bezpośrednio wywodzili się z mniejszości żydowskiej. Wielki bohater, jakim dla wielu był i jest Józef Piłsudski, miał za „sponsorów” lobby żydowskie, z rodziny żydowskiej pochodziła też jego druga małżonka. To nie Polacy, to wyznawcy judaizmu uczynili z brygadiera Legionów Marszałka Rzeczypospolitej i twórcę niepodległości.

Jego zaś wobec Ojczyzny działalność polegała m.in. na ograbianiu biednej i wyniszczonej Polski na rzecz wykupu przez osadników żydowskich ziem arabskich w ówczesnej Palestynie, będącej pod protektoratem brytyjskim, czego Londyn Marszałkowi i jego następcom zapomnieć nie chciał. Szkolono na terenie RP (Andrychów) grupy terrorystyczne, głównie z Irgun Cwai Leumi, do walki z Brytyjczykami, po czym bojowników przerzucano nielegalnie do Palestyny. Piłsudski stanowił dla prawicowych ekstremistów żydowskich wzór do naśladowania! „Był natchnieniem i największym idolem syjonistów-rewizjonistów” – oceniał żydowski historyk prof. Colin Schindler. Za pieniądze polskich podatników z magazynów wojskowych ruszały do bojowników Irgunu nielegalne transporty broni.

W roku 1938 zwołano w Warszawie spotkanie największych organizacji żydowskich na terenie Rzeczypospolitej. Jej efektem było powołanie Żydowskiego Komitetu Emigracyjno-Kolonialnego, oczywiście finansowanego przez Śmigłego. Na początek wyłożył on sumę niemałą, bo 5 mln zł. Brytyjczycy protestowali, ale tyle tylko mogli…

Pierwszy prezydent RP zginął z ręki zamachowca, gdyż uważano go powszechnie za reprezentanta interesów mniejszości żydowskiej. Późniejsi bohaterowie przejścia od socjalizmu do mafijnego kapitalizmu, żydowscy twórcy KOR-u – panowie Michnik, Geremek czy Kuroń w młodości zachwycali się dokonaniami „przyjaciół ze Związku Radzieckiego”. Kiedy zyskali finansowanie z USA – w ślad za opiekunami zmienili poglądy. Antoniemu Macierewiczowi przyznać trzeba jedno – lewicowcem nie był nigdy. Artyści, wywodzący się z ruchu studenckiego przełomu lat 60/70. XX w., ludzie, których wpływ na zmianę świadomości Polaków był zdecydowanie większy od „robotniczych” działaczy KOR-u, w wielu przypadkach klepią biedę do dziś, ale zachowali twarze. Co dla współczesnych „elit” wydaje się predestynować ich do roli zasłużonych pacjentów Tworek czy Kobierzyna…

Słyszę też zarzuty przeciw prezydentowi Warszawy. Przecież popiera mniejszości seksualne, jego syn nie pomaszerował do Pierwszej Komunii, a w ogóle zanieczyszcza nader skutecznie Królową Polskich Rzek ściekami z oczyszczalni Czajka. (Co do Czajki – rodziłbym p. Trzaskowskiemu powołanie grupy profesjonalnych detektywów do wyjaśnienia tej naprawdę śmierdzącej sprawy).

Pytam więc – skąd w opozycji antysystemowej pod koniec l. 80. XX w. wzięli się panowie Kaczyńscy, także resortowe dzieci z łatwym dostępem do studiów? Pytam tych, co zarzucają do dziś podziemiu „solidarnościowemu” zbliżenie z komunistami i establishmentem żydowskim.

A ile dzieci premiera Morawieckiego chodziło do polskich szkół i przystąpiło do komunii? Widać w naszej Ojczyźnie musimy już żyć z reprezentantami różnych nacji, wyznań i kultur.

Ważne, by ich członkowie chcieli pracować na rzecz Państwa Polskiego, utrwalać demokrację, współtworzyć kraj przyjazny obywatelom – a nie wrogi (z jakichkolwiek powodów). Takich liderów, bohaterów początku XXI wieku bardzo bym sobie życzył. Czy to bajka, sen czy może jawa? A, to dopiero pokaże upływ czasu. Jak dotąd – dość bolesny.

Edward L. Soroka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*