447 strachów

Ekipa Prawa i Sprawiedliwości siedzi jak mysz pod miotłą, zaś Jarosław Kaczyński pojawia się z rzadka, wywołując lawinę domysłów – a to o ciężkiej chorobie, a to o nieuniknionym procesie przejmowania schedy po prezesie jeszcze za życia samego zainteresowanego. Rząd ledwie otrzepał piórka, ubłocone milionowymi grantami, które za „ciężką” pracę w służbie narodu sobie przyznał, a tu z szafy wychodzi kolejny upiór. Co ciekawe, wychodzi akurat wtedy, gdy z rządem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej dobiliśmy targu w sprawie najnowszej wersji systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej średniego zasięgu – Patriot. Pod koniec ubiegłego roku amerykańskie władze zgodziły się sprzedać Polsce w pierwszej z dwóch planowanych faz m.in. 16 wyrzutni, cztery stacje radiolokacyjne i 208 pocisków. W ubiegłym tygodniu zostały podpisane warte prawie 950 mln zł umowy offsetowe, związane z planowanym kontraktem, dotyczące transferu technologii i udziału polskiego przemysłu w dostawach i obsłudze zestawów Patriot dla polskich sił zbrojnych.

Oczywiście owe baterie skutecznie zaognią sytuację w tej części Europy w relacjach z naszym sąsiadem – Rosją. Trzeba pamiętać również, że Polska z racji swoich uwarunkowań granicznych stanowi pierwszy z celów ewentualnych procesów odwetowych ze strony Federacji Rosyjskiej. Pierwsze rakiety dolecą do Warszawy, nie do Waszyngtonu. Kiedy statystyczny Amerykanin będzie się pasjonował procesami pokojowymi w tej części świata, surfując po Sieci w cieniu popularnej kanapkowni fast food – Polska będzie stertą gruzu… Jedno jest pewne: nasz daleki przyjaciel wyśle szczere i głębokie wyrazy współczucia i będzie otwarty na wszelką pomoc (oczywiście o przyjęciu kogokolwiek nie będzie mowy, bo Polacy są cały czas objęci ruchem wizowym). Koniec końców zad jest zawsze z tyłu!

***

Nie minęły fanfary, oklaski i nie opadła jeszcze chmura z konfetti, a ze strony naszego ukochanego sojusznika do Polski dotarł niepokojący sygnał. By dodać smaczku tej historii, rząd Prawa i Sprawiedliwości nie fatyguje się w ogóle, by informować o kwestii restytucji mienia żydowskiego polską opinię publiczną. Rzadko zdarzają się listy, które są podpisane przez prawie 60 senatorów z obu amerykańskich stron politycznej barykady. To pokazuje, iż jest to sprawnie prowadzona akcja a jej efekt jest nastawiony tylko na sukces, bowiem i republikanie i demokraci, zmieniający się u sterów w Ameryce, co do tego są zgodni. Ale jest to też powrót do sprawy, która jest jednym z najtrudniejszych problemów w naszych relacjach z USA, jako adwokata prywatnych organizacji, reprezentujących podobno ofiary Holocaustu. Organizacje te nie są nastawione na konkretne kroki upamiętnienia historycznego zmarłych Żydów w postaci pomników, miejsc kultu czy edukacji nt. tej straszliwej zbrodni, popełnionej przez Niemców, organizacjom tym chodzi tylko o pieniądze!

W liście senatorowie gratulują premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że wyszedł z inicjatywą rokowania w sprawie nowelizacji ustawy IPN, ale ponaglają do zmian w projekcie ustawy reprywatyzacyjnej, czyli projektu Patryka Jakiego, który – mimo że bardzo korzystny dla Polski – gdzieś obecnie utknął. Duża Ustawa Reprywatyzacyjna przewiduje (jako projekt), iż zwrot dostaną tylko spadkobiercy pokrzywdzonych działaniami wojennymi (wymóg posiadania obywatelstwa polskiego w chwili przejęcia majątku) w 20% stanu zastanego a nie tego, co w tym miejscu stoi obecnie, co zaś jest dziełem polskich budowniczych, heroizmu naszych dziadków i co było ogromnym wyzwaniem gospodarczym dla nowo rodzącej się Polski Ludowej. Według senatorów, zapisy te dyskryminują mieszkających w USA ocalałych z Holocaustu i ich rodziny. Jak podkreślają, gdyby ustawa została przyjęta w takim kształcie, stałaby w sprzeczności z zasadami podpisanej przez Polskę w 2009 roku Deklaracji Terezińskiej.

Deklaracja określa ogólne zasady zwrotu skonfiskowanego mienia z okresu Holocaustu. Według jej zapisów, zwrot musi odbyć się w „sprawiedliwy, całkowity i niedyskryminacyjny sposób”. Amerykańska Światowa Organizacja ds. Restytucji Mienia Żydowskiego cały czas zgłasza poprawki w sprawie tzw. Dużej Ustawy Reprywatyzacyjnej. Żydzi, mieszkający poza Polską, domagają się zwrotów w naturze lub rekompensat za utracone kamienice, a nawet lasy, pola czy nieruchomości przemysłowe. Ostatecznie może chodzić nawet o bilion złotych! Polska strona w projekcie ustawy wykluczyła roszczenia, dotyczące nieruchomości rolnych, leśnych, przemysłowych czy brakowi ścieżki dochodzenia roszczeń za przejęcie firm rodzinnych. To logiczne, bowiem własność Skarbu Państwa najłatwiej odzyskać (jak pokazuje proceder przejmowania warszawskich kamienic komunalnych oddawanych przez Ratusz mafii za łapówki). Kolejną sporną kwestią jest majątek, który pozostał i nie ma po nim dalszych spadkobierców. Normalnie stałoby się własnością polskiego Skarbu Państwa, ale środowiska żydowskie mają na to inny pomysł – ich zdaniem takie zwroty są kluczowe, jeśli chodzi np. o pieniądze dla osób ocalałych z Holocaustu i Polska powinna je wypłacać, by zachować dobre relacje w kluczowych swoich sojuszach militarnych. Oczywiście strona żydowska w swych staraniach nie pozostała sama i tak w lutym w Senacie USA zaprezentowano projekt Ustawy 447, dającej amerykańskiemu Departamentowi Stanu uprawnienia m.in. do pomocy w odzyskiwaniu żydowskiego mienia bezdziedzicznego. Rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej stoi na stanowisku, że Polska, jako jeden z nielicznych krajów w Europie Wschodniej nie wdrożył takiej ustawy reprywatyzacyjnej, która satysfakcjonowałaby lobbystów w USA jak i samych zainteresowanych z organizacji wokół-holocaustowych. (Cdn.)

Roman Boryczko,

kwiecień 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*