Witku, Muzyku z Ulicy, nie poszedłeś łatwiejszą z dróg!

Nie jest prosto żyć w naszych czasach, tworzyć i budować swój własny unikatowy, sceniczny wizerunek. Jaki on ma być, gdy zewsząd kakofonia „bezcennych” porad? Czymże są nowoczesność, postęp, droga, z której już nie możemy zboczyć? Dlaczego nie możemy mieć już własnego zdania, śpiewać i tańczyć, jak nam w duszy gra, jak robili to nasi przodkowie z tej ziemi? Pogubiliśmy idee, autorytety, przyjaźnie, nie odnajdujemy się w związkach i zwyczajnych ludzkich relacjach… Piękny diament właśnie zgasł! Za wcześnie pofrunął jak białe piórko, niesione wiatrem do nieba! Witku Muzyku z Ulicy, Ty z nas, Ty z Polski, której nie porzuciłeś i się jej nie wstydziłeś, gdy inni „wielcy muzycy” rechotali zażenowani taką postawą…

Pozwól zakrzyknąć do nas samych, byśmy zapamiętali i wbili sobie Twoje słowa do głów!!!

„Proszę, Polsko, nie umieraj, bo za dużo nas / Swoje życie Ci oddało, ale płomień zgasł. / Proszę, Polsko, nie umieraj, nie zamykaj drzwi. / Twoim dzieckiem zawsze, byłem, chociaż pot i łzy. / Proszę, Polsko, nie umieraj, z kolan można wstać. Ponoć wiara, czyni cuda, no to wstań i walcz. / Proszę, Polsko, nie umieraj, nie sprzedawaj się. / Pod latarnią źle się stoi, a Tyś damą jest”

Proszę, pamiętajmy o samouku, pięknym człowieku, Witku Mikołajczuku!

Roman Boryczko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*