Wielkopostne pielgrzymowanie z pióropuszem i kilofkiem w ręce – a nadzieją w sercu (2)

Jako żywo od górnictwa i tak zwanego suszeckiego dramatu trzeba było zacząć, na ów temat wypowiadali się, już po raz nie wiadomo który, eksperci. Choć problem jest mi dobrze znany, słuchałem z uwagą i wielkim zainteresowaniem. Nic w tym dziwnego, wszak  górnicy to jedna familia, jednako przeżywają radości, smutki i insze zdarzenia. Prawda, jakiej dziś nam słuchać trzeba, gorzka jest niczym pot na górniczej szychcie wylany, więc i słuchać ludziom było przykro.

 

W przerywniku wykładu i ja swoje dwa piyntoki wrzuciłem

Jako, żem w mundurze się pojawił, toteż o kilku ciekawostkach z mundurem związanych opowiedziałem. Trzeba było i wspomnieć o kilku historycznych wydarzeniach, które do głębi słuchaczy miejscowych wzruszyły i – jak sami potem zgodnie stwierdzili – obaliły wszelkie wątpliwości, ze Ślązakami związane.

Na koniec wspomniałem, co wydaje się ważne: Że górnikiem zostaje się z chwilą pierwszego zjazdu na szychtę, a przestaje się nim być dopiero wtedy, gdy zagrają nam chłopcy z czerwonymi pióropuszami na czako i odprowadzą nas tam, skąd już się nie wraca. Tłumaczy to, dlaczego emeryt zamiast siedzieć przy telewizorze, ugania się po kraju i głosi swoje górnicze kazania.

Bo Stan Górniczy, kiedy już zamkną wszystkie kopalnie, pozostanie – jak i patronka nasza – której podobnie jak wiary nie da się wygasić, zniszczyć – takoż do końca tego świata żywa w sercach Ślązaków pozostanie. Można zamknąć kopalnie. Na krótki czas można nawet zamknąć ludziom usta. Wiary i pamięci, która pozostaje w sercu – nie zniszczy żaden system. (A joko bychma w tym wierzyniu zwontpiyli, to nom Pon Boczku jako tera i dycko dopomoż).

Czy to bój nasz ostatni – nie wiemy…

Wiemy natomiast, iż dziś trzeba nam prosić i uprosić w modlitwie wsparcie i oparcie dla naszej sprawy, tam na górze. Nikt tak żarliwie nie potrafi się modlić jak górale, więc po to do górali przybyłem i o to wstawiennictwo za naszą wspólną sprawę prosiłem. Niech Bóg błogosławi tej ziemi i jej mieszkańcom!

Górale byli, są i będą nam bliscy, niczym bracia. Wielu pracowało, a być może jeszcze wielu z nich pracuje w kopalniach węgla kamiennego na Górnym Śląsku.

Nikt lepiej jak oni nie potrafi docenić ciężkiej pracy i goryczy tułaczki, na jaką dziś skazani jesteśmy wszyscy. Jedni, po przepracowaniu ostatniej szychty, także ostatni raz zbliżają się do swojej Barbórki, by już nazajutrz przekraczać bramę nowej kopalni. Nie jest to ani proste, ani łatwe zadanie.

Inni młodzi, jeszcze silni i zdrowi, odchodzą na rozliczne świadczenia pomostowe. O tym dramacie przewodniczący NSZZ Solidarność kopalni Krupiński wspominał ostatnio w Warszawie. Doskonale wiemy o tym wszyscy, ale czy jest to dobre wyjście z trudnej sytuacji? Trudno w to komukolwiek uwierzyć lecz – prędzej czy później – zwiastować to może kolejną tułaczkę za chlebem, rozłąkę a wielokrotnie staje się to przyczyną rodzinnych dramatów, czego doświadczamy już dziś.


TO DZIWNE, TYLE CIEPŁA W TYM MIEJSCU, TYLE RADOŚCI, NADZIEI… AŻ CHCE SIĘ COŚ O TYM NAPISAĆ – MÓWI ALICJA POLEWKA…

KSIĄDZ KANONIK OPROWADZA PIELGRZYMÓW I PIĘKNYMI SŁOWY OPOWIADA O HISTORII PARAFII

***

Na pielgrzyma w Kalnej czeka wiele, niezwykle bogatych w wartości chrześcijańskie, symboli. Podziwiając otoczenie kościoła odnosimy wrażenie, jakby świątynia otoczona  została wieńcem naszych chrześcijańskich korzeni.

Spotkamy tam wzniosłą postać Chrystusa Króla, a także szczególnej dla nas wartości obraz. Każdy skrawek ziemi placu przykościelnego naznaczony jest wielką historią i zdarzeniami, które wydarzyły się ongiś w tym miejscu i dzieją się nadal.

Na pielgrzymim szlaku w Kalnej natrafimy na ślady św. Jana Pawła II. Tam, o boczną ścianę kościoła, oparte są narty naszego „Świętego Ojca”. W miejscu, jakiego patronem jest Ten, który ma nam pomóc często dziś w odnalezieniu samego siebie, te proste przedmioty mają swoją szczególną wymowę.

Warto, a nawet trzeba, odwiedzić to miejsce, otoczone łańcuchem gór Beskidu Żywieckiego i sąsiadujących z tym regionem równie pięknych okolic. Warto także posłuchać opowieści księdza, który witając pielgrzymów, staje się na tę chwilę przewodnikiem, nie tylko po swoim gospodarstwie – mówi także wiele o pracowitości i głębokich wartościach ludzi, zamieszkujących jego parafię.

Ten, kto jeszcze tego nie zrobił, powinien wpisać Kalną do kalendarza swoich pielgrzymich wędrówek. W trudnych dla nas wszystkich czasach, miejsce to ma swoje szczególnie ważne znaczenie, a otoczenie skłania do rozmyślań i zadumy.

Moje pielgrzymkowe wrażenia chciałbym okrasić garścią historycznych wydarzeń z życia parafii. I tak 14. sierpnia 1991 roku „Papież Jan Paweł II poświecił Kamień Węgielny pod budowę kościoła. Sześć lat później – Jego Ekscelencja bp. Tadeusz Rakoczy dokonuje wmurowania Kamienia Węgielnego, zaś 28. sierpnia 1998 roku na mocy Dekretu ks. Kazimierz Hanzlik zostaje powołany na budowniczego a także duchowego opiekuna mieszkańców Kalnej”.

Rok 2002 to czas kolejnych znaczących wydarzeń, mających miejsce na terenie parafii. Kaplica znajdująca się w tym czasie na placu przykościelnym zostaje rozebrana, zaś kamienie z rozbiórki przeznaczono pod budowę okazałej, 55-metrowej długości, groty. W tym samym czasie zostaje wykonany także Krzyż Misyjny, który jest trzykrotnie powiększoną, wierną kopią krzyża, mieszczącego się niegdyś na wieży kaplicy.

W roku 2005 następuje intronizacja Chrystusa Króla, w tym czasie wszystkie grupy  przyjmują Jezusa jako swego Pana. W tym samym roku zostaje poświęcony dzwon o nazwie Jan Paweł II. (Więcej przeczytamy na www.kalna.pl/parafia/swiatynia).

***

Sejm Śląski Królestwa Polskiego* – Za Marszałkiem (dane osobowe do wiadomości redakcji); (23.07.2016 r. w Kończycach Małych k/Cieszyna nastąpiła reaktywacja Sejmu Śląskiego na podstawie Statutu Organicznego Wojciecha Korfantego z zachowaniem ciągłości prawnej od 15. lipca 1920 roku). http://wnm-nestor.blogspot.com

Słówka gwarowe:

Wsadzić swoje dwa piyntokiw gwarze śląskiej znaczy: wtrącić się w rozmowę, zabrać komuś czas swoją rozmową, nie zawsze na temat, nie zawsze zgodnie z ustalonym planem czy programem. W tym przypadku oczywiście nic takiego nie miało miejsca, a jedynie był to ustalony wcześniej przerywnik w dyskusji.

Snadnoć – prawie zupełnie już zapomniane słówko gwarowe, które należałoby zastąpić  słowem oczywiście w zdaniu. Przykład: Snadnoć, że było ciemniej niż wczoraj wieczorem, bo dziś miało się na deszcz.

To samo zdanie można rozpocząć od słowa Oczywiście.

A jako bychmaa jako byśmy, jest to kolejny zwrot już prawie zupełnie nie używany, tak w wymowie jak piśmie. Wszystko to jednak stanowi, moim zdaniem, o bogactwie kulturowym i należy także o tych tradycjach przypominać.

 

Tadeusz Puchałka

Fotografie Autora i z archiwum parafii w Kalnej

One thought on “Wielkopostne pielgrzymowanie z pióropuszem i kilofkiem w ręce – a nadzieją w sercu (2)

  • 08/04/17 o 23:08
    Permalink

    Dziękuję!
    Piękne podsumowanie powrotu do korzeni naszego Królestwa, NMP królowej Polski!
    Pozdrawiam: Janusz

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*