USA biorą odwet na Iraku i Syrii; dylemat będący konsekwencją drogi, kształtowanej przez hegemonię

W piątek wojska amerykańskie przeprowadziły naloty, trafiając co najmniej 85 celów w Iraku i Syrii, w odwecie za atak dronów, który miał miejsce w poprzedni weekend, w wyniku czego zginęło trzech amerykańskich żołnierzy.

Stany Zjednoczone, stojące przed dylematem „reagowania bez eskalacji sytuacji”, płacą cenę za swoją ścieżkę zależności militarnej, wynikającą z hegemonii USA i jej kompleksu wojskowo-przemysłowego.
Rząd USA i kilka mediów próbowały przedstawić piątkowy odwet jako „powściągliwy”, podkreślając, że ataki były ukierunkowane i krótkie oraz „daleko od największego bólu, jaki Pentagon był w stanie zadać”, jak to ujęło CNN.

Prezydent USA, Joe Biden, powiedział, iż celem piątkowych nalotów były obiekty, wykorzystywane przez irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) i „powiązaną z nim milicję”. Powiedział, że odwet „będzie kontynuowany w wybranym przez nas czasie i miejscu”, a także powtórzył, iż nie dąży do szerszego konfliktu na Bliskim Wschodzie, ale ataki na wojska amerykańskie nie mogą pozostać bez odpowiedzi.
Według CNN Stany Zjednoczone przez kilka dni przesyłały telegraficznie swoją odpowiedź, a wyżsi urzędnicy amerykańscy informowali o jej charakterze i powadze, a nawet wskazywali na cele.

Zaangażowanie się w eskalowanie ataków na bojowników jeszcze bardziej wplątałoby Stany Zjednoczone w sieć kryzysu na Bliskim Wschodzie, co stanowi koszmar, ponieważ kraj ten pragnie uniknąć powtórki. Z drugiej strony  słaba reakcja groziłaby oskarżeniami o strach i słabość na arenie międzynarodowej, powiedział Global Times Liu Zhongmin, profesor w Instytucie Studiów Bliskowschodnich Uniwersytetu Studiów Międzynarodowych w Szanghaju.

Liu zauważył, że w miarę zbliżania się wyborów prezydenckich, fermentujący chaos na Bliskim Wschodzie staje się coraz bardziej niekorzystny dla Bidena.

Jednak niezależnie od tego, jak „ostrożnie” Stany Zjednoczone będą próbowały działać, odwetowe ataki nakręcą błędne koło i jeszcze bardziej skomplikują obecne napięcia na Bliskim Wschodzie, twierdzą analitycy.

Długotrwała i dominująca obecność Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, tak bardzo spowszechniała militarnymi działaniami w celu zapewnienia tak zwanego przywództwa USA,  nawet w  oczach społeczności międzynarodowej,  iż kraj ten nie jest w stanie myśleć ani działać inny w sposób, który mógłby ochłodzić sytuację, jak powiedzieli eksperci.

Wielopunktowa erupcja konfliktów na Bliskim Wschodzie, począwszy od początkowych konfliktów w Strefie Gazy po kryzys na Morzu Czerwonym, a także ostatnie naloty, przyprawiają Biały Dom o ból głowy, mając jednego beneficjenta – amerykański kompleks wojskowo-przemysłowy – powiedział dziennikowi Global Times Li Haidong, profesor Chińskiego Uniwersytetu Spraw Zagranicznych.

„Tendencja polityki USA do służenia kompleksowi wojskowo-przemysłowemu nie ulegnie zmianie; jest to nieszczęście dla kraju i świata” – powiedział Li.

Jak wynika z danych Departamentu Stanu USA, opublikowanych w poniedziałek, sprzedaż amerykańskiej broni za granicą wzrosła o 16 procent, osiągając rekordową kwotę 238 miliardów dolarów w roku finansowym 2023, przy rosnącym popycie ze względu na poważne, globalne konflikty zbrojne.

Stany Zjednoczone, stopniowo tracąc kontrolę nad Bliskim Wschodem, nie mogą powstrzymać się od obwiniania Chin za każdą niekorzystną sytuację, jaką napotkają. Artykuł w New York Times z 26. stycznia, zawierający stwierdzenia typu: „Pozorna obojętność Chin na kryzys na Morzu Czerwonym wzmacnia rolę Stanów Zjednoczonych jako dominującej potęgi na świecie”, miał na celu ukazanie „nieodpowiedzialnych” Chin, jako zmuszonych polegać na potędze USA w celu zabezpieczenia swojego handlu przez Morze Czerwone.

Administracja Bidena przekonywała Pekin, że powinna pomóc uciszyć ataki Houthi, podało amerykańskie  Politico, cytując wysokiego rangą urzędnika USA.

W tym przypadku Stany Zjednoczone ponownie myślą w sposób hegemoniczny, ale analitycy twierdzą, iż podejście Chin do stosunków międzynarodowych i konfliktów nigdy nie oznacza presji ani przymusu.

Liczenie na to, że Chiny wywrą presję na Iran, który według USA stoi za bojownikami, lub za jakąkolwiek zaangażowaną stroną, jest zbyt dużym uproszczeniem myślowym, ponieważ Chiny nie są w stanie wywierać nacisku na żadną ze stron, powiedział Liu.

Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Wang Wenbin, poproszony o komentarz w sprawie śmiercionośnych ataków dronów na amerykańskie bazy wojskowe powiedział: „Mamy nadzieję, że odpowiednie strony zachowają spokój i zachowają powściągliwość, zintensyfikują dialog i komunikację, unikając wpadnięcia w błędne koło zemsty, aby w ten sposób zapobiec dalszej eskalacji napięć w regionie.”

Analitycy zauważyli, iż niepokoje na Bliskim Wschodzie wynikają głównie z konfliktu palestyńsko-izraelskiego, a szybkie zakończenie bezpośrednich konfliktów w Gazie pomogłoby złagodzić rozprzestrzeniające się napięcia.

Chiny są gotowe współpracować ze wszystkimi stronami, aby jak najszybciej odbyć szeroką, autorytatywną i skuteczną międzynarodową konferencję pokojową, sformułować konkretny harmonogram i plan działania, dotyczący wdrożenia rozwiązania dwupaństwowego, a także wesprzeć Palestynę i Izrael w trakcie pokojowych rozmów w celu ostatecznego doprowadzenia do pokojowego i harmonijnego współistnienia między Palestyną a Izraelem oraz między Arabami i Żydami,  powiedział w środę Wang.

 Zhang Han

Tłum. Andrzej Filus

Za: https://www.globaltimes.cn/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*