Czas obłędu

Scjentystyczna technika, kształtująca świadomość patologiczną, zawsze kierowała ludzkie jednostki na tory chorobowe, których powstanie inicjowała. Technika alienuje, albowiem świat, który tworzy, jest zawsze dwukierunkowy: odbiorca – nadawca. Jest to świat całkowitego osamotnienia, maksymalnej alienacji. Zatem cywilizacja naukowo-techniczna niezależnie od bankructwa makulatury musi upaść, albowiem tworzy świat barbarzyńskiej fikcji dla osobników, którzy nie potrafią żyć. Ich brak fascynacji swoim życiem, życiem w ogóle, prowadzonym w dialogu z własnym czasem, braku bardzo osobistego stosunku do BOGA, powoduje zobojętnienie, bezmyślne życie, wegetację… Nad wyraz przewrotni ideologowie nazywali swoje puste podejście do życia obiektywnym, chłodnym, beznamiętnym, tkwiąc jednocześnie po czubek głowy w fanatycznej pożądliwości. Przerażający obraz barbarzyńskiego fanatyzmu jest widoczny na ulicach miejskich molochów. Trawiąca ich pożądliwość wywołuje lęk egzystencjalny, strach i wynikające z nich pozerstwo, które uniemożliwiają im osiągnięcie ludzkiego punktu widzenia, stylu własnego języka, własnego oglądu rzeczywistości.

Lęk i strach zawsze ograniczają każdego człowieka, tworząc okowy dla percepcji. Stąd wynika masowa ucieczka w narkotyki. Ostatnie badania w USA pokazują olbrzymi odsetek społeczeństwa, zażywającego owe specyfiki, które zastępują głód BOGA. Rasistowskie twierdzenia, że lęk egzystencjalny dotyczy kolorowych mieszkańców USA, został definitywnie przez nie obalony. Większość białych mieszkańców bierze narkotyki, aby sprostać bezmyślnemu wyścigowi szczurów. Wyścig tworzy system, a w jego ramach gorączkową atmosferę produkują mass-manipulatory.

Żywej więzi z BOGIEM, człowiekiem i rzeczywistością nie zastąpią wszelkie używki. Po prostu nie są w stanie zastąpić, a nawet nie są depresatorami. BÓG sprawia pełnię ludzkiego życia, pozostawienia swej indywidualności w historii. Przejawia się w rzeczach na pozór drobnych, małych, przyziemnych, a więc pogardzanych. Kiedy jednak w Prawdzie człowiek zda sobie sprawę z olbrzymich konsekwencji małych spraw i rzeczy w życiu codziennym, to nie będzie mógł odeprzeć myśli, iż nie ma w życiu małych, drobnych spraw ani rzeczy, ponieważ to one współtworzą historię. Żywe zaangażowanie się w kształtowanie swojego życia jest współtworzeniem historii. Osadzenie się w historii, wpływającej na teraźniejszość, która jest jednocześnie przyszłością, polega również na bezinteresownym korzystaniu z bogatego doświadczenia minionych pokoleń, wypływającego z ich umiejętności i wiedzy.

W modelowej postaci demokratycznej satrapii cywilizacja naukowo-techniczna tworzy rodzaj technicznego ludobójstwa na masową skalę w wygodnym państwie socjalnym, gdzie następuje osobliwa eutanazja społecznej niemocy. W przeciwieństwie do obnażonych reżimów jest najbardziej perfidnym reżimem, który uprzejmym szantażem – z obowiązkowym uśmiechem na ustach – niszczy ludzi, usypiając masy urokliwą propagandą społecznych potrzeb i obfitej konsumpcji, przy jednoczesnym budzeniu lęku przed ich utratą. Już Adam Mickiewicz pisał u zarania cywilizacji północnoatlantyckiej, że paryżan nie obchodzi, co się dzieje na świecie, najważniejsza jest dla nich woda w kranie. Jest to obraz całej cywilizacji północnoatlantyckiej, technika jest jej wartością, a jednocześnie mitem. Tutaj technika odgrywa kluczową rolę, podobnie jak nauka.

Odkrycie naukowe oraz wynalazek umożliwiły zbudowanie sieci wodociągowej. Umożliwiły, ale motorem był biznes, tworzący reżim, podobnie jak technika. To połączenie biznesu z techniką sprawiło monopolizację, która jest kwintesencją reżimu. Uzależnienie ludzkiego życia we współczesnych satrapiach demokratycznych od reżimu technicznego jest bezdyskusyjne. Dziś też bez porównania znacznie większe niż było kilkadziesiąt lat temu. Uzależnienie odbywa się pod hasłem postępu, wygodnictwa, lenistwa, przyjemności, chociaż wiadomo jak w przypadku wody z kranu, że jest ona martwa i zatruta, powodująca liczne choroby. Ale jest to udogodnienie, postęp, wygoda i tak jest przedstawiane przez propagandę scjentystycznej ideologii. Trzeba powiedzieć, iż krótka fraszka Adama Mickiewicza obejmuje olbrzymi temat, najlepiej symbolizowany przez górę lodową, której tylko czubek jest widoczny jako pozytyw, natomiast pod wodą jej zdecydowana większość ukrywa strony ujemne. Jak pisze Antoni Jozafat Nowak OFM, symbol posiada stronę jasną, odsłoniętą, widoczną, określoną, ale także zakrytą, ciemną, tajemniczą (Symbol – znak – sygnał, Lublin 2000). One są utajnione, zakryte. Dotyczy to całej techniki, służącej reżimowi do manipulowania, sprawnego trzymania za na smyczach całych ludów i narodów. Ideałem zamordystów jest optymalnie utrzymany reżim. Stąd powstał model demokratycznej satrapii, oparty na szlacheckiej wolności w Rzeczypospolitej Narodów.

Wielkie imperia kolonialne powstały tylko dzięki przewadze technicznej. Rewolucja naukowo-przemysłowa spowodowała niesłychaną przewagę technologiczną, która umożliwiała potęgom europejskim bezkarne masowe mordy i podboje ziem. Jej utrata po obu brzegach północnego Atlantyku, oznacza definitywny koniec supremacji, co zawsze kończy się wojną, jak poucza historia. Obie poprzednie wojny globalne toczyły się o supremację, co prawda w łonie tej samej cywilizacji: północnoatlantyckiej, a teraz walka toczy się między cywilizacjami. Dlatego Anglicy podjęli decyzję zmiany drogi z unijnej na imperialną i mają ochotę znowu przewodzić, odbierając parweniuszowi zza Atlantyku liderowanie, aby pod imperialnym sztandarem poprowadzić wojnę między cywilizacjami, jak to było w poprzedniej wojnie światowej. Stąd też mamy międzyimperialną operację Covid-19, wpisaną w ramy operacji wojennej. Wszędzie się mnożą reżimy już nieskrywane, uzasadniające swe istnienie stanem zagrożenia – epidemią. (Cdn.)

Andrzej Filus

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*