TERRORYZM jest tylko bronią słabszych? (11)

8/

Unabomber. To pod takim pseudonimem działał Ted Kaczynski, matematyk polskiego pochodzenia. Mówiono, że jego intelekt mógł przysłużyć się dobru społecznemu, jednak zamiast tego mężczyzna obsesyjnie sprzeciwiał się postępowi technologicznemu, chcąc go powstrzymać.

Ted Kaczynski urodził się w 1942 roku, od najmłodszych lat wykazywał się zdolnościami, które czyniły z niego tak zwane cudowne dziecko (ang. prodigy child), czyli młodą osobę o talencie porównywalnym do talentu wykwalifikowanych dorosłych. Chłopak pochodził z rodziny polskich emigrantów, którzy osiedlili się w amerykańskiej stolicy Polonii – w Chicago. Po skończeniu studiów Kaczynski rozpoczął w 1967 roku pracę jako najmłodszy adiunkt, wykładający matematykę na prestiżowym Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Kariera nie dawała jednak mężczyźnie satysfakcji. Po dwóch latach zrezygnował z pełnionej posady, co spotkało się z szokiem wśród kadry nauczycielskiej.

Nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca w społeczeństwie, Kaczynski podjął decyzję o wybudowaniu chatki gdzieś na odludziu, w stanie Montana. W 1978 roku Ted wpadł na pomysł, aby pocztą wysłać profesorowi inżynierii na Northwestern University bombę. Buckley Crist odebrał paczkę, ale gdy tylko ją chwycił, miał przeczucie, że coś z nią musi być nie tak. Wezwał więc policję, która sprawdziła przesyłkę. Zanim jeden z saperów zorientował się, iż do naukowca wysłano ładunek wybuchowy, pakunek eksplodował. W wyniku zajścia ranny został przebywający w pobliżu funkcjonariusz.

Ścigany często pozostawiał przy bombach gałęzie i kawałki kory, co od razu przykuło uwagę śledczych, którzy wydedukowali, że zamachy są powiązane z ekologią. Rok po publikacji manifestu Ted Kaczynski został aresztowany w Montanie. W schwytaniu zamachowca pomógł policji jego brat, David. Po dwóch latach rozpraw sądowych Unabombera skazano na dożywocie. Od 1997 roku przebywa w federalnym więzieniu ADX Florence w stanie Kolorado. Karę śmierci darowano mu po tym, jak przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów.

Pogoń za Kaczynskim zajęła służbom aż 17 lat.

Anders Breivik. W piątkowe popołudnie w 2011 roku dochodziła 16.00, gdy w rejonie rządowych budynków w Oslo eksplodowała bomba. Wybuch zabił osiem osób. Sprawca zamachu był już w drodze na wyspę Utoya, gdzie zabił 69 osób. Jego ofiarami byli członkowie młodzieżówki norweskiej Partii Pracy, którzy na wyspie spędzali czas na letnim obozie. Tuż przed atakami Anders Breivik wysłał do polityków i mediów swój manifest, w którym pisał o potrzebie ochrony białej rasy. Podczas rozpraw sądowych wznosił faszystowskie gesty. Anders Breivik dostał karę 21 lat więzienia, najwyższą możliwą w Norwegii. 

Ryszard Cyba urodził się w 1948 roku. W czasach PRL Cyba handlował walutą i był współpracownikiem Milicji Obywatelskiej. Do 1999 roku przez dłuższy czas przebywał w Kanadzie. Miał kanadyjski paszport i prawo jazdy. Po przyjeździe z Kanady mieszkał 10 lat w Częstochowie, gdzie zarabiał na życie jako taksówkarz.  Członkiem Platformy Obywatelskiej był w okresie od kwietnia 2004 roku do stycznia 2006 roku. 19. października 2010 roku w siedzibie PiS-u w alei Schillera w Łodzi zamachowiec zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego i męża byłej wiceprezydent Łodzi, Haliny Rosiak oraz ciężko zranił nożem Pawła Kowalskiego, asystenta posła Jarosława Jagiełły. Krzyczał, że chciał zabić lidera PiS-u, Jarosława Kaczyńskiego, ale nie miał odpowiedniej broni. Napastnik został obezwładniony przez strażników miejskich i przekazany policji.

Po zabójstwie znaleziono przy nim ręcznie napisane przez niego „Oświadczenie” z nazwiskami polityków. Wymienieni byli w nim „trzej czołowi działacze PiS”, a z jego treści wynika, iż Cyba nosił się z zamiarem „pozbawienia ich życia”. Chodziło o Jarosława Kaczyńskiego oraz europosłów Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobrę.

Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Ryszarda Cybę na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a Sąd Apelacyjny utrzymał ten wyrok w mocy. 

W imię religii, sekta może być organizacją terrorystyczną! Jones, urodzony w 1931 roku i wychowany w ubogiej rodzinie w stanie Indiana – już jako dwudziestolatek zaczął przejawiać marksistowskie ciągoty. Na pewno był sympatykiem Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych, być może także formalnym członkiem. Ostro sprzeciwiał się nierównościom społecznym, a zwłaszcza dyskryminacji Afroamerykanów. Zarazem był człowiekiem nawet nie areligijnym lecz wprost – antyreligijnym. W 1956 roku Jones stworzył własną kongregację – Świątynię Ludu.

Nie był traktowany jak lider sekty, ale zwyczajny, choć kontrowersyjny kaznodzieja. Wzywał do integracji rasowej, wyrażał równościowe, postępowe poglądy. Zbierał odznaczenia i był chwalony przez ikony lewicy, takie jak Harvey Milk czy Angela Davies. W jego kościele zdecydowaną większość wyznawców stanowili Afroamerykanie. Po tym, jak władze zwiększyły nacisk na radykalną i oskarżaną o coraz poważniejsze nadużycia organizację, Jones zdecydował, że przeniesie kościół do zaprzyjaźnionego, rzecz jasna socjalistycznego, kraju. Wybór padł na Gujanę.

W dżungli miała powstać, „modelowa wspólnota socjalistyczna”. Więcej nawet: „socjalistyczne królestwo”. Jim Jones przeszedł do historii jako przywódca zbrodniczej sekty. Niewielu pamięta, iż była to organizacja, promująca marksistowskie przekonania i że jej lider otwarcie mówił, iż tylko „otumanieni głupcy wierzą w Boga”. Na jego polecenie ponad 900 osób zażyło cyjanek.

18. listopada 1978 roku w Gujanie doszło do wydarzenia bez precedensu. Jak zgodnie podkreślają historycy i dziennikarze, nigdy wcześniej tak wielu Amerykanów nie straciło życia w jednym rozmyślnym akcie, poza działaniami zbrojnymi. Jim Jones, przywódca tak zwanej Świątyni Ludu, najpierw skłonił członków swojej sekty, by przenieśli się w dzikie ostępy południowoamerykańskiej dżungli, a następnie – po trwającej całe lata psychomanipulacji – wymógł na nich popełnienie masowego samobójstwa. Na terenie osady nazywanej potocznie Jonestown zginęło 909 osób. 907 z nich zażyło cyjanek, w tym 304 dzieci. Jones – który odebrał sobie życie strzałem w głowę – powiedział przed śmiercią, że czyn jest „samobójstwem rewolucyjnym”.

17. sierpnia 1959 roku w Huston w Teksasie przyszedł na świat Vernon Wayne Howell. Gdy Vernon skończył 19 lat, zapragnął zrobić karierę jako piosenkarz rockowy i wyjechał do Los Angeles, jednak wydawcy „nie poznali się” na jego „talencie”. W wieku 20 lat wstąpił do Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, wspólnoty o bardzo surowych prawach moralnych. Niedługo potem popadł w ostry konflikt z władzami kościoła i został z niego wyrzucony. Znalazł swoje miejsce w sekcie zwanej Bractwem Dawidowym, z siedzibą, zwaną Mount Carmel.

Sektę tę założył w latach trzydziestych XX w. bułgarski emigrant, sprzedawca pralek, Victor Hutlew. Z córką jednego z jej przywódców, 14-letnią wówczas Rachel, Jones David wziął ślub. Mieli dwójkę dzieci. Samemu Koreshowi przypisuje się od 3 do 14 potomków. Charyzma, perfekcyjna znajomość Pisma Świętego i więzy z innymi członkami sekty, wyrzuconymi z Kościoła Adwentystów pozwoliły mu w 1987 roku na przejęcie kontroli nad sektą.

W 1990 roku Howell oficjalnie zmienił nazwisko na nowe, złożone z imion dwu biblijnych królów. Od tego czasu nazywał się David Koresh. Już od 1992 r. FBI naciskane przez rodziny członków sekty oraz okolicznych mieszkańców, przestraszonych ciągłymi strzelaninami na rancho, interesowało się działalnością Davida. Koresha zaczęto podejrzewać też o handel bronią. 28. lutego 1993 roku agenci rządowi ATF (Bureau of Alcohol, Tobacco and Firearms) odwiedzili farmę Koresha. Twierdzili, iż sekta gromadzi nielegalnie broń, niemowlaki tam przetrzymywane są bite, a dziewczynki w wieku 11 i 12 lat zmuszane do seksu z Koreshem. Około 10. rano agenci pojawili się na terenie farmy i zapukali do drzwi. Członkowie Bractwa Dawidowego opowiedzieli strzałami z broni palnej. Wywiązała się regularna strzelanina, 4 agentów zginęło, 16 zostało rannych.

W ciągu pierwszych pięciu dni z budynku wydostało się 21 dzieci i dwoje dorosłych. Do końca pozostało wewnątrz około 95 osób (w tym 17 dzieci). Już drugiego dnia FBI założyło niecałą milę od rancha swoje centrum operacyjne. Negocjacje, ustępstwa wobec guru sekty, nawet wojna psychologiczna, nie przyniosły rezultatów. 16. kwietnia 1993 roku, kiedy od dawna stało się jasne, że Koresh nie traktuje poważnie negocjacji z władzami, warunki sanitarne są coraz gorsze, a przerażone dzieci bite, Janet Reno zaaprobowała użycie gazu CS, zaś prezydent Clinton potwierdził plan „wykurzenia” członków sekty za pomocą silnego gazu łzawiącego. W pewnym momencie budynek zaczął płonąć. Dopiero wtedy ludzie zaczęli wychodzić na zewnątrz. Jednak uratowało się tylko 9 dorosłych osób. Pozostałych 86 zostało w środku płonących zabudowań. Jednym z ocalałych z pogromu był Timothy McVeigh; to on właśnie dwa lata później wysadził Murrah Federal Building w Oklahomie. Nie udało się jednoznacznie stwierdzić, jak zginął przywódca Bractwa Dawidowego. Pewne jest tylko jedno: w ostatnią drogę, jak dawni królowie, nie poszedł sam. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

23.11.2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*