Świętokrzyska 1

Z uwagi na specyfikę pracy starannie izoluję od niej swoje pisarstwo. Choć nieraz mnie korci, staram się jednak sfery te oddzielać, zachować między nimi odpowiedni dystans. Ale tym razem swoje postanowienie zawieszam, bo podejmowany temat blisko się z moją pracą łączy.

Oto niedawno wybrzmiały w mediach i spotkały się z wieloma reakcjami słowa pani minister Barbary Nowackiej:

„Gdzieś pobrzękuje w […] wypowiedziach polityków PiS-u taka kpina, że rozmawiamy z młodzieżą. Tak, z młodymi ludźmi trzeba rozmawiać, bo to oni będą zmieniali Polskę. Bo to ich Polska będzie, a nie Polska emerytów, sfrustrowanych przegranymi wyborami.” I dalej: „Trzeba skończyć z ocenozą w szkole. Trzeba też skończyć z ocenozą w społeczeństwie, tak, żebyśmy się zaczęli szanować.”

W medialnych wystąpieniach, odnoszących się do tej wypowiedzi, nie została podniesiona pewna bardzo ważna kwestia. Zacznę od tego, że z racji swojej wieloletniej pracy w biurze poselskim, z doświadczenia wyniesionego z mnóstwa rozmów z ludźmi przychodzącymi, by sygnalizować problemy, wnosić o interwencję czy pomoc w przeróżnych sprawach – a żyjąc i pracując w Gdańsku, a więc mieście od dziesięcioleci rządzonym nieprzerwanie przez opcję polityczną, sprawującą aktualnie władzę w kraju – wiem, iż wielu ludzi, zgłaszając różne sprawy obawia się ujawnienia swojego nazwiska, czy wizerunku. Wyrażają też wprost obawy przed pracą w komisjach wyborczych, przed sprawowaniem w nich obywatelskich funkcji kontrolnych.

Całkiem niedawno miała miejsce tego rodzaju sytuacja, klasyczny przykład – i niech on posłuży nam do pokazania kwestii, o której chcę powiedzieć. Jest w południowej części Gdańska rozległy zbiornik retencyjny, właściwie rozmiarów jeziora. W jego pobliżu rozlokowane są osiedla, ale sam zbiornik i jego najbliższe sąsiedztwo miały być strefą rekreacyjną, miał być tam park, wokół zbiornika zbudowano szlak spacerowy, urządzenia do ćwiczeń w plenerze etc. Ten plan był mocno akcentowany w ofertach sprzedaży mieszkań w rozlokowanych w okolicy budynkach – piękne widoki z okien, rodzinna rekreacja czy nawet sporty wodne. Aż oto w planach poczyniono korektę i w bezpośrednim sąsiedztwie zbiornika, wzdłuż potoku, rozpoczęła się – ku zdumieniu i rozżaleniu mieszkańców – budowa kolejnego osiedla.

Czy można mieszkańcom się dziwić? Wczujmy się w ich sytuację – zaciągnęli kredyty, poczynili życiowe inwestycje z nadzieją, że będą mieszkali w sąsiedztwie parku, że ich dzieci będą wzrastać w pięknej okolicy, w kontakcie z przyrodą, w zdrowym otoczeniu – wszak o tym ich zapewniano, wszak dlatego tę okolicę wybrali na swoje miejsce życia, na długie lata. Co mają teraz zrobić? I ci ludzie, z tą jakże poważną, rzec można życiową sprawą, zwrócili się do radnych Miasta Gdańska z prośbą o pomoc, o interwencję póki – może jeszcze – jest czas? A radni zwrócili się o wsparcie do posła na Sejm RP. Po zbadaniu sprawy wystosowali pismo do prezydenta Miasta Gdańska i zorganizowali na miejscu konferencję prasową z udziałem zgłaszających problem mieszkańców.

No właśnie, bo tu z kolei pojawia się innej miary problem, bo żadna ze zgłaszających tę sprawę osób nie chce otwarcie, publicznie wystąpić, nie chce o niej powiedzieć. Przecież o bardzo ważnej sprawie ich życia, sprawie życiowej. Boją się. Kilkoro z nich przychodzi na spotkanie, na konferencję, ale unikają kamer, unikają mikrofonów. Dlaczego – no cóż to takiego, czy zrobili coś złego? Zostali – mówiąc oględnie – wprowadzeni w błąd, co zaciąży na ich życiu, ponoszą zapewne stratę na inwestycji, szukają sprawiedliwości, proszą o pomoc, o interwencję. Tu nie ma jakiejś ideologii, polityki, walki o władzę – nic z tych rzeczy. Życiowa sprawa pewnej społeczności, a też w ogóle mieszkańców miasta, obiecany park, piękne miejsce, siedlisko zwierząt, ptaków – nie zaistnieje. Szkoda. I kto w tej sytuacji decyduje się wystąpić przed kamerami, wypowiedzieć dla mediów? No kto – emeryt.

To nie jest sytuacja odosobniona, podobnych widziałem już wiele. Ludzie młodsi, aktywni zawodowo, z kredytami, drżący o swoje posady, prowadzący jakieś swoje interesy – oni wiedzą, iż może im ktoś poważnie zaszkodzić. I naprawdę się boją. Taką ta opcja polityczna wytwarza rzeczywistość. I w tej rzeczywistości pani minister wypowiada swoje słowa, słowa pogardy na temat starszych i słowa o młodych, którzy będą zmieniali Polskę, bo do nich będzie należała, a nie do emerytów.

Zastanawiam się, czy pani minister w ogóle rozpoznaje ten kontekst, czy w ogóle ma świadomość – wytwarzania takiej rzeczywistości, czy w ogóle ją dostrzega? Jestem przekonany, że nie. Już patrząc na wypowiedziane przez nią kilka zdań, zaledwie pięć, widzę wewnętrzne sprzeczności, ideologiczne kłamstwo i zaślepienie i grozę, którą zapowiadają. Mówi pani minister o szkole, a swoją pogardą dla starszych neguje sens uczenia – bo to przecież starsi uczą młodszych, przekazują swoją wiedzę i doświadczenie. Mówi o ocenozie – a osądza, mówi o szacunku – a pogardza. Mówi o Polsce – a więc o społeczeństwie, a neguje podstawową dla społeczeństwa współpracę pokoleń. Współpracę ale i wzajemną dbałość. Bo padły przykre słowa o emerytach – ale to oni, w tym szerszym, społecznym wymiarze, pracowali na dzisiejszą panią minister, by miała przedszkole, szkoły, komunikację, prąd w mieszkaniu, wodę, wreszcie – by miała wolność życia, kształcenia się etc. Jakże wiele rzeczy tym emerytom zawdzięcza – i jakąż czyni złą rzecz, nie ucząc młodzieży tego rozumienia i szacunku – a przeciwnie. (Cdn.)

Podpisy pod zdjęcia

  1. Zbiornik retencyjny Świętokrzyska 1. Między widocznym osiedlem na wzgórzu a zbiornikiem przygotowania do budowy kolejnego osiedla;
  2. Od lewej: Przemysław Majewski – Radny Miasta Gdańska, Kacper Płażyński – poseł na Sejm RP, Andrzej Skiba – Radny Miasta Gdańska;
  3. Potok, wzdłuż którego powstają nowe budynki;
  4. Biegnący wokół zbiornika szlak spacerowy, przecięty nową budową.

Tekst i zdjęcia:

Zbigniew Sajnóg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*