Strzał z łuku, oznajmiający III wojnę światową: uwarunkowania wojny Izrael-Hamas (2)

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych na każdego zamordowanego Izraelczyka przypada dwudziestu jeden Palestyńczyków; na każdego rannego Izraelczyka przypada dwudziestu czterech Palestyńczyków. To nie tyle nierówne szanse, ile opowieść o Dawidzie i Goliacie. Na jednym końcu pola bitwy znajduje się jedno z najbardziej zmilitaryzowanych państw na świecie, a na drugim banda pasterzy kóz – terrorystów (lub bojowników o wolność) – w zależności od tego, po której stronie płotu się znajdujesz.

Dla tych, którzy opowiadają się za kartą samoobrony, nawet Wikipedia podaje liczbę zgonów cywilów do bojowników, na przykład podczas konfliktu Izrael-Gaza w 2014 r., na prawie 3:1.

Inni z niepowtarzalnym doświadczeniem, relacjonujący te wydarzenia od dziesięcioleci, sugerują, iż liczba zabitych i okaleczonych Palestyńczyków dzień po dniu w większości nie jest ogłaszana.

Wojna jest obrzydliwością, to prawda. Zabijanie cywilów jest nie do obrony. Brutalne sceny w Izraelu w ten weekend są karygodne. Nie zmienia to jednak faktu, że istnieje kontekst i niuanse wyjaśniające, dlaczego te zdarzenia mają miejsce. Ci sami ludzie, którzy stanowczo bronią prawa Ukrainy do obrony przed Rosją, nie przyznają Palestyńczykom podobnych ustępstw wobec ich okupantów.

Wiele gadających głów nie przyznaje się do tego, że izraelskie osiedla powstają na skradzionej ziemi, często brutalnie konfiskowanej przez państwo apartheidu, pozostawiając po sobie ślad martwych, okaleczonych i wysiedlonych Palestyńczyków. Palestyńczycy osobiście powiązani z tym konfliktem mogliby argumentować, iż izraelscy osadnicy cywilni są w rzeczywistości kolonizatorami z taką samą ilością krwi na rękach, jak IDF i Mossad.

Dopóki nie staniesz na ziemi i nie będziesz wdychał przesiąkniętego prochem, zgniłego powietrza po obu stronach spornej i zmilitaryzowanej linii granicznej Izraela, wtedy tak naprawdę nie masz żadnego punktu widzenia – lecz masz treści, wyselekcjonowane przez te same interesy, które czerpią korzyści z twojej ignorancji.

I niezależnie od poniżających scen, których byliśmy świadkami w sobotę, degradacja przebiega w obie strony.

Ważnym punktem odniesienia do tego, jak armia izraelska kontroluje każdy wektor życia Palestyńczyków na terytoriach okupowanych, jest wywiad z byłym izraelskim żołnierzem – Ori Givati.

Givati współpracuje z organizacją Breaking the Silence, która podnosi świadomość na temat tragicznych konsekwencji przedłużającej się okupacji wojskowej.

Być może izraelski rząd właśnie wypowiedział wojnę, a atlantycki establishment popierał jego działania, ale inni obserwatorzy widzący na co dzień okupację, w tym The Jewish Voice for Peace, uważają, że wojna z Palestyną toczy się pełną parą od 75 lat:

„Izraelski apartheid i okupacja – oraz współudział Stanów Zjednoczonych w tym ucisku – są źródłem całej tej przemocy. Rzeczywistość kształtuje się w momencie uruchomienia zegara.
W zeszłym roku najbardziej rasistowski, fundamentalistyczny, skrajnie prawicowy rząd w historii Izraela bezlitośnie nasilił swoją okupację wojskową nad Palestyńczykami w imię żydowskiej supremacji, poprzez brutalne wypędzenia i burzenie domów, masowe morderstwa, naloty wojskowe na obozy dla uchodźców, bezlitosne oblężenia i codzienne poniżanie. W ostatnich tygodniach siły izraelskie wielokrotnie szturmowały najświętsze miejsca muzułmańskie w Jerozolimie”.

Biorąc pod uwagę ujednoliconą kampanię medialną, próbującą promować te wydarzenia jako 11. września w Izraelu, ważne jest, aby prawidłowo myślący ludzie, którzy zwykle nie ufaliby konsensusowi mediów korporacyjnych, zweryfikowali swoje źródła i zapewnili jak największą bezstronność.

 

Dustin Broadbery

Tłum. Andrzej Filus

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*