Rok 2021. Optymizm jeszcze w… TV PiS Jacka Kurskiego! (3)

Mamy dosyć?

Polscy przedsiębiorcy z branż fitness, event, wesel, restauracyjnej i hotelowej, jak również przewoźnicy autokarowi leżą na łopatkach! To nie są jakieś symboliczne kwoty, bo już na koniec marca 2020 roku branża hotelowa (90 proc. obiektów jest nieczynnych) straciła pół miliarda złotych. Możliwość otwarcia hoteli przyszła z początkiem maja. W okolicach wakacji roku 2020 goście biznesowi nie wrócili, nie dopisali także turyści. Aż 87 proc. hoteli miało wtedy problemy z utrzymaniem płynności finansowej. Na czerwiec branża zanotowała stratę i spadek przychodów  w granicach około 870 mln. Na koniec roku 2020 branża hotelarska była tą, która najmocniej ucierpiała w trakcie pandemii. Kłopoty wiążą się nie tylko z dwukrotnym już zamknięciem, ale też z ograniczeniem liczby turystów z zagranicy czy skasowaniem wielu wyjazdów biznesowych lub konferencji. Pracę w nich stracić mogło dotąd niemal 38 proc. zatrudnionych.

W ostatnich latach w polskich miastach i kurortach jak grzyby po deszczu pojawiały się kolejne nowe hotele – zarówno obiekty niezależne, jak i pod największymi światowymi markami. Ogromny wzrost pokazują dane GUS. W 2008 roku w Polsce działało ok 1,5 tys. hoteli, a obecnie jest ich ponad 2,7 tys. Dysponują ponad 145 tys. pokoi. Wszystkich obiektów hotelowych, czyli też pensjonatów itp., jest w naszym kraju ok. 13 tys. Cała szeroko rozumiana branża usług noclegowych wytwarza aż 12 proc. PKB. Liczba osób zatrudnionych w hotelarstwie to kilkaset tysięcy. Jeśli weźmiemy pod uwagę powiązane z hotelami firmy – dostawców produktów i usług oraz podwykonawców, liczba pracowników zależnych od funkcjonowania tej branży sięga nawet miliona osób.

Na branżę hotelarską i eventową spojrzeć należy również z innej perspektywy. To w obliczu turystycznego boomu, wesel, imprez firmowych znakomity biznes! W roku 2020, mimo pandemii i restrykcji, polska branża gastronomiczna urosła o 2,2 tys. nowych lokali. Zarejestrowano 6,6 tys., wykreślono 4,4 tys. Kolejne obostrzenia w walce z Covid-19 nie zmniejszyły liczby punktów w polskiej gastronomii, ale co dziesiąty z nich zawiesił swoją działalność. Większość z pozostałych szuka sposobu i szans na przetrwanie. Swoich szans szuka się także w rozbudowanym systemie zamawiania dań w Internecie czy telefonicznie, z opcją szybkiego dowozu. W branży restauracyjnej trwale zbankrutowało i zostało wykreślonych 341 firm, w zawieszeniu nadal pozostaje 4861, a na rynek powróciło w 2020 roku tylko 1516. W chwili obecnej liczbę wszystkich zarejestrowanych działalności gastronomicznych w Polsce na koniec 2020 roku szacuje się na 85,5 tys. Decyzje, dotyczące Podhala ze strony Prawa i Sprawiedliwości, czy Mateusza Morawieckiego, zaskakują. Kolejne obostrzenia, lockdowny i zorganizowanie dla Polski ferii w jednym terminie stawiają całą branżę w rejonie gór po sięganie do głębokich zaskórniaków. „To może być gwóźdź do ich trumny” – górale zdziwieni patrzą, co serwuje im Warszawa! Na Podhalu, gdzie PiS notuje rekordy wyborczego poparcia, wzbiera fala niechęci do rządzących. Popularność PiS w tym regionie potwierdziły ostatnie wybory prezydenckie. Zakopane oddało blisko 70 proc. głosów na Andrzeja Dudę. W powiecie nowotarskim 72,54 proc. głosów, w dąbrowskim 79,16 proc., a limanowskim 80,46 proc. Podobnie było w wyborach do Sejmu z 2019 r. Na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowało 57,7 proc. mieszkańców Małopolski. Podhalu zabrano zimę, a jak widzimy za oknem spadł śnieg, czyli wizja pieniędzy! Grudzień, styczeń i ferie potrafią zrobić 200 proc. przychodu w porównaniu do innych miesięcy. W Małopolsce i na Podhalu to przychód, z którego robi się poduszki finansowe na chude miesiące. (Cdn.)

Roman Boryczko,

styczeń 2021

Fot.: Lech L. Przychodzki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*