Rocznica Czernobyla w Polsce

 

 

 

 

 

 

 

W nocy z 25. na 26. kwietnia 1986, na skutek niebezpiecznego eksperymentu, doszło do eksplozji bloku IV elektrowni im. Lenina. Była to największa katastrofa w dotychczasowej historii cywilnej energetyki jądrowej i jedna z najpoważniejszych technologicznych katastrof XX w. Poziom uwolnionego promieniowania można porównać do 500 bomb zrzuconych na Hiroshimę, a chmury radioaktywnych izotopów wraz z wiatrem rozprzestrzeniły na setki kilometrów od miejsca wybuchu. Znalazły się wśród nich produkty rozszczepienia, takie jak: jod, cez, czy stront, jak również cząstki paliwa jądrowego zawierające m.in. ekstremalnie toksyczny pluton. Skażony obszar szacuje się na blisko 150 000 km2. Z silnie skażonych rejonów przesiedlono blisko 400 000 osób. W usuwaniu skutków katastrofy brało udział ponad 600 000 ludzi, tzw. likwidatorów. W ukrywaniu i umniejszaniu skutków katastrofy solidarnie współpracowały czynniki oficjalne z obu stron żelaznej kurtyny.

Od tamtego czasu trwa kampania umniejszania wagi tragedii. Kolejne rocznice przechodzą w mediach głównego nurtu bez echa, oficjalnie podaje się liczbę 31 ofiar, nawet samo słowo katastrofa zastępuje się eufemizmami w rodzaju „wypadek”, czy „awaria”. Zabiegi te mają na celu wykreowanie wizerunku „bezpiecznej i ekologicznej” energii jądrowej, a tym samym zwiększyć społeczną akceptację dla planów wdrożenia polskiego programu nuklearnego. Nachalna propaganda trwa nawet w obliczu tragicznych wydarzeń w Japonii.

 

Budowa elektrowni jądrowej, przedstawiana jako panaceum na polskie problemy energetyczne i klimatyczne, w rzeczywistości jest kolejnym chorym pomysłem władz, który żadnych problemów realnie nie rozwiąże. Planowane przez rząd neoliberałów na 2020 rok uruchomienie pierwszego bloku nuklearnego ma dostarczyć jedynie 6% potrzebnego RP prądu. Nie uchroni to ani przed unijnymi karami za emisje CO2, ani przed niedoborami energii, związanymi z przestarzałą infrastrukturą. Pochłonie za to horrendalne koszty, przekreślając szanse na rozwój alternatywnych źródeł energii czy modernizację infrastruktury i oszczędność już wyprodukowanej energii.

 

Czernobyl – faktyczna liczba ofiar

Oficjalne raporty ONZ mówią jedynie o 31 ofiarach śmiertelnych. Niektóre podnoszą tą liczbę do 58. Poniżej przykłady ofiar, nie uwzględnionych w międzynarodowych raportach:

  • 600 pilotów śmigłowców, zrzucających na płonący reaktor piasek z ołowiem i kwasem bornym. Każdy z nich wykonywał dziennie ok. 30 przelotów nad reaktorem.
  • Przed ukończeniem 40. roku życia zmarł co czwarty z 10 000 górników kopiących tunel, umożliwiający wybudowanie betonowej podstawy pod topiącym się rdzeniem. Gdyby przedostał się on do warstw wodonośnych nastąpiłaby kolejna eksplozja,  wielokrotnie groźniejsza od pierwszej i jeszcze większa emisja skażeń oraz rozprzestrzeniające się zatrucie wód gruntowych.
  • Co dziesiąty z likwidatorów zmarł przedwcześnie, a ponad 200 000 jest dziś inwalidami. Nieświadomi zagrożenia młodzi wówczas żołnierze pracowali w warunkach, w których zdalnie sterowane maszyny  pod wpływem promieniowania przestawały działać.
  • Oficjalnie Rosja – którą ciężko posądzać o skłonności do filantropii –  z tytułu Czernobyla wypłaca różne renty 7 milionom ludzi.
  • Raport przygotowany dla Michaiła Gorbaczowa szacował liczbę ofiar śmiertelnych na 140 000 do roku 1988.

Jakiekolwiek próby ustalenia faktycznej liczby ofiar pozostają czystą spekulacją. Nie ma żadnej metody, by ze 100% pewnością stwierdzić, czy choroba lub przedwczesna śmierć faktycznie są powiązane z katastrofą. Skorumpowani naukowcy cynicznie to wykorzystują, interpretując brak jednoznacznych dowodów wpływu jako dowód braku wpływu. Wtórują im przekupni dziennikarze, manipulując opinią publiczną. Jakiekolwiek ustalenia są tym trudniejsze, że tak likwidatorzy jak i dawni mieszkańcy skażonych obszarów są dziś rozproszeni po całym terenie byłego ZSRR.

 

Skutki zdrowotne

Skutki napromieniowania ujawniają się po latach rozwoju w utajeniu, a genetyczne obciążenia dotyczą kolejnych pokoleń. W ten sposób nie da się wykazać jednoznacznego związku przyczynowo-skutkowego na poziomie jednostki, można wysnuwać jedynie statystyczne prognozy. Statystyki są bezlitosne. Wśród likwidatorów i ludzi zamieszkujących skażone tereny odnotowano znaczący wzrost zachorowań na różne odmiany nowotworów, chorób centralnego układu nerwowego, układu oddechowego, krążenia i moczowo-płciowego, chorób serca, tarczycy, epilepsji, zaburzeń umysłowych. Wykryto też zespół zaburzeń układu odpornościowego, określony mianem „czernobylskiego AIDS”. Zaobserwowano przedwczesne starzenie się i skrócenie czasu życia wśród likwidatorów. Znacznie wzrosła liczba poronień i urodzeń dzieci, obciążonych genetycznymi wadami takimi jak trzykomorowe serce lub mózg położony poza czaszką. Doprowadziło to dziesiątki tysięcy zdesperowanych kobiet do decyzji o aborcji. Wzrosła bezpłodność i impotencja u młodych mężczyzn. W 2000 roku odnotowano na Białorusi (10 mln mieszkańców) 50 000 mniej narodzin. Niektórzy naukowcy, wykazujący poważne konsekwencje zdrowotne po Czernobylu, zostali uwięzieni jak np. prof. Jurij Bandażewski (Białoruś), lub zginęli w tajemniczych okolicznościach (Zbigniew Wołoszyn – Polska).

 

Jak atomowi lobbyści próbują przechytrzyć rzeczywistość

Krańcowe rozbieżności w ocenie skutków Czernobyla pomiędzy oficjalnymi raportami ONZ-owskich agend, a niezależnymi badaniami wskazują dość jednoznacznie, że zdecydowanie nie chodzi tu o błędy badawcze tylko o konflikt interesów. Atomiści od lat powołują się na wykres, wzięty z UNSCEAR (Naukowy Komitet ONZ do spraw Skutków Promieniowania Atomowego), z którego wynika, że:

1.           Polska została skażona bardziej niż ZSRR.

2.           Najbardziej skażona zostały Bułgaria i Austria.

3.           Wszystkie skażenia są nieznaczne i niegroźne.

 

 

 

W wykresie nie została wyszczególniona ani Ukraina, na której terenie znajdował się reaktor, ani Białoruś, gdzie spadło 70% radioaktywnego opadu, jest za to ZSRR – czyli obszar rozciągający się prawie na całą Azję. Takie uśrednienie pozwoliło lobbystom rozmyć liczbę ofiar. Co ciekawe, owi „eksperci” nie dostrzegają, że tak likwidatorzy, jak i wysiedleni mieszkańcy rozproszeni zostali po całym terenie imperium, które rozpadło się następnie na kilkanaście biednych, skorumpowanych państw w stanie społecznego rozkładu. Ignorują też kampanię ukrywania skutków katastrofy, prowadzoną przez sowieckie władze (np. podniesienie dopuszczalnych dawek promieniowania).

 

Czy mamy świadomość, że…

…katastrofa w Czernobylu kosztowała ZSRR trzykrotnie więcej niż wszystkie korzyści komercyjne z użytkowania energii jądrowej w latach 1954–1990 i była gwoździem do trumny sowieckiego imperium.

Odpady z usuwania skutków katastrofy znajdują się w ponad 800 miejscach i nie są właściwie zabezpieczone. Dziś nie ma już nawet kompletnych map i nikt nie wie gdzie się znaczna część z nich znajduje.

Pożary w r. 2009 spowodowały uwolnienie z gleby radioaktywnych skażeń po katastrofie.

W Polsce po roku 1986 zakazano rejestrowania wad wrodzonych u noworodków. Zakaz ten obowiązywał przez 10 lat. Eksperci zapewniają, że nie ma dowodów szkodliwości promieniowania…

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) na mocy umowy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej (IAEA) z 1959 r. nie może publikować wyników badań, wskazujących na zagrożenia ze strony instalacji nuklearnych.

Przemysł nuklearny nie poczuł się do odpowiedzialności i nie przeznaczył żadnych środków finansowych ani na likwidację skutków katastrofy, ani na pomoc dla jej ofiar.

Gram plutonu ma siłę trującą, odpowiadającą 10 tonom cyjanowodoru.

 

Ulotki i inne materiały w dziale Do pobrania na www.ian.org.pl

 

Konrad Szymański

 

 

 

 

 

 

 

Foto: pierwsza stołeczna demonstracja Inicjatywy AntyNuklearnej (26.04.2009). Manifestanci jeszcze przed Zamkiem Królewskim, polscy antyatomiści – od lewej: prof. Mirosław Dakowski, Lech L. Przychodzki i Grzegorz Wałowski, koniec przemarszu u podnóża Sejmu RP

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*