Preparat (2)

    Wprost trudno rozpoznać wszystkie aspekty zniszczenia, jakiego dokonano cenzurując kulturę, unicestwiając Rozmowę. Zostaliśmy odcięci od kultury Zachodu, ale i też od relacji wschodnich – w tym od kultury Kresów. Odcięci od kultury polskiej emigracji – zarazem hodowani w preparacie, który dozwolono, by lud nadwiślański za swoją kulturę uznawał.

   Zablokowano możliwość wyjaśnienia spraw z czasu wojny – rozliczenia, uporządkowania, przemyślenia, wyciągnięcia wniosków. Do dziś to skutkuje kształtowaniem przez innych obrazu Polaków i polskiej historii.

   Owa opisana sytuacja wtórnie wpłynęła także na zatrzymanie rozmowy o sprawach wiary – tyleż unicestwieniem debaty, co wywołanym syndromem oblężonej twierdzy. Z kolei – z innej strony – teoria ewolucji została tak ugruntowana w Polsce, że właściwie nawet dziś nie ma na jej temat jakiejkolwiek oficjalnej dysputy. Zresztą owa akceptacja ewolucjonizmu przyniosła katastrofalne skutki w roku 1989, gdy Polacy przyjęli ewolucjonistyczną definicję wolnego rynku a więc przekonanie, jakoby ludzie rzucając się sobie do gardeł stworzą dobrą i piękną rzeczywistość, kraj dobrobytu – wprowadzono tę definicję jako zwycięskie dzieło Solidarności, jako wyraz wierności i wiary. Stało się to niezwykle poręcznym narzędziem wszelkiej maści grabieżców, manipulatorów. Obezwładniło – zatomizowało społeczeństwo. Skutki są katastrofalne, porażające – że wspomnę 100 000 Polaków, mężczyzn, którzy popełnili samobójstwa po roku 1989.

   ■

   Nie chcąc dublować z dawna wykonanej pracy, kwestii z dawna stwierdzonych i w słowa ujętych, zacytuję fragmenty z książki pana Michała Bąkowskiego Polski październik i okrągły stół:

   Przede wszystkim trzeba odróżnić przyczyny stanu wojennego od interpretacji wydarzeń. Klasyczna analiza, nazwijmy ją tak, „historyczna”, wychodzi ze szczegółowego opisu miesięcy poprzedzających 13. grudnia i w nich doszukuje się przyczyn wprowadzenia stanu wyjątkowego. Wiadomo jednak, że komunistyczna wierchuszka rozpoczęła przygotowania do takiego aktu już w sierpniu 1980 roku, a więc przed utworzeniem „Solidarności”. W lutym 1981 roku MSW przeprowadziło „grę wojenną” wraz ze sztabem prlowskiego wojska, w której przećwiczono rozmaite warianty sytuacyjne. Już na początku września tegoż roku ukończono druk 25 tysięcy obwieszczeń o wprowadzeniu stanu wojennego, a także druk obwieszczenia Rady Państwa (bez daty ani nazwiska przewodniczącego). Oba dokumenty wydrukowane zostały w Moskwie. Zważywszy, że o północy 13. grudnia wyszło na ulice 70 tysięcy żołnierzy i 30 tysięcy ubeków, a także czołgi, skoty i helikoptery, nie licząc koksowników, jest zdumiewające, że zaskoczenie było zupełne. (…) Ktoś nazwał operację 13. grudnia „najdoskonalszym zamachem wojskowym w historii”. Jaruzelski i Kiszczak mogli pozwolić sobie na taki perfekcjonizm, ponieważ, wbrew pozorom chaosu, od początku do końca całkowicie kontrolowali sytuację, nikt nigdy nie zagrażał ich władzy. Stan wojenny nie miał zatem nic wspólnego z uchwałami posiedzenia KKP w Radomiu ani ze strajkiem strażaków. Nie został w żaden sposób sprowokowany przez „ekstremę”, bo był od początku zaplanowany.

   Akt 13. grudnia był niezależny od działań solidarnościowej opozycji zupełnie tak samo, jak nie był uprzedzeniem mitycznej „interwencji sowieckiej”. Wedle tej wykładni, silnie propagowanej przez obie strony okrągłego stołu (co jest uroczo absurdalne, bo okrągły stół nie ma stron…), Jaruzelski uchronił ludową ojczyznę przed największym złem. Mamy tu znowu do czynienia z powielaniem legendy polskiego października, kiedy to prawdziwy Polak – Gomułka – miał bohatersko stanąć przeciw kacapom. Na dowód zagrożenia wskazuje się zazwyczaj manewry wojsk Układu Warszawskiego oraz ciągłe ruchy wojsk sowieckich na granicy z PRL-em, potwierdzone obiektywnie przez amerykańskie satelity szpiegowskie. Teza ta pomija oczywistość: sowieciarze wiedzieli doskonale, że ruchy ich wojsk są obserwowane z orbity (…).

   Interpretowano stan wojenny jako „wojnę z narodem”. Byłoby to w miarę bliskie prawdy, gdyby zwolennicy takiej interpretacji nie byli ślepi na trwanie owej wojny od 1945 roku.

   Odnosząc wszystko, co powyżej napisałem i przytoczyłem – do wspomnianej na wstępie  sondy, w której udział mi zaproponowano, widzimy wyraźnie, że jest ona odgrywaniem starej gry, wbrew oczywiście stwierdzonym, z dawna ustalonym faktom. Pytanie, zadane w sondzie, już zawiera przedustawnie spreparowany obraz wydarzeń – w tym obraz ludzi sumienia, stawianych przez – uwaga: tragiczne okoliczności, w sytuacji bez wyjścia, wobec konieczności i podejmujących możliwie najszlachetniejszą – niezwykle trudną decyzję.

   Aby ostatecznie myśl zamknąć, przypomnijmy słowa pana Kiszczaka: Stan wojenny i okrągły stół to dwa końce tej samej polityki. Wystarczy zastąpić słowo polityka słowem zbrodnia i już mamy prawdę. Bowiem może i ten pan uległ takiemu upojeniu, że zdało mu się jakoby był politykiem, jakoby zajmował się jakąś polityką, ale to nie tak, nic z tych rzeczy. (Cdn.)

 

Zbigniew Sajnóg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*